Import śruty tylko za zezwoleniem
Zezwoleń na import śruty sojowej zaczeło wymagać od przedsiębiorców Ministerstwo Środowiska. Tymczasem importerzy twierdzą, że do tej pory nikt takich zezwoleń od nich nie wymagał. Import sobie, przepisy sobie? Prawdopodobnie tak, bo przez 6 lat władze nie przejmowały się obowiązującym prawem.
Na stacji granicznej w Dorohusku liczący 84 wagony transport śruty aż tydzień czekał na odprawę celną. Przyczyną był brak oryginały zezwolenia na import śruty. Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" całą winę za kolejki na granicach przypisała ministrowi środowiska. Zdaniem "Gazety" minister wpisał śrutę na listę odpadów, których bez zezwolenia do Polski wwozić nie można.
Czesław Śleziak twierdzi, że "Gazeta" napisała nieprawdę, gdyż takie zezwolenia obowiązują od 6 lat. Okazuje się, że o takich przepisach nie tylko nie słyszeli importerzy, ale także urzędy celne, które zawsze odprawiały śrutę bez zezwoleń. Wszystko zmieniło się w zeszłym tygodniu.
A na całym zamieszaniu znowu najgorzej wyszli rolnicy, którym załamał się rynek pasz. Zwłaszcza, że cała sytuacja wynikła w wyjątkowo niekorzystnym momencie ogromnego spadku cen trzody chlewnej, wysokiej ceny zbóż i jednocześnie wycofania z rynku mączek mięsno-kostnych, które od 1 listopada nie moga być wykorzystywane w żywieniu. W efekcie alternatywą dla karmienia zwierząt stała się właśnie śruta. Ta jednak czekała na granicach, a jej cena w kraju wzrosła z 1100 do 1500 zł/t. Czy doprowadzi to do wzrostu cen wieprzowiny i drobiu? Zobaczymy. Na razie zezwolenia na import śruty wydawane są na bieżąco, a minister środowiska zapowiada, że śruta znalazła się już na tzw. "zielonej liście" odpadów, dla których nie będzie trzeba się starać o zezwolenia na import.
Na stacji granicznej w Dorohusku liczący 84 wagony transport śruty aż tydzień czekał na odprawę celną. Przyczyną był brak oryginały zezwolenia na import śruty. Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" całą winę za kolejki na granicach przypisała ministrowi środowiska. Zdaniem "Gazety" minister wpisał śrutę na listę odpadów, których bez zezwolenia do Polski wwozić nie można.
Czesław Śleziak twierdzi, że "Gazeta" napisała nieprawdę, gdyż takie zezwolenia obowiązują od 6 lat. Okazuje się, że o takich przepisach nie tylko nie słyszeli importerzy, ale także urzędy celne, które zawsze odprawiały śrutę bez zezwoleń. Wszystko zmieniło się w zeszłym tygodniu.
A na całym zamieszaniu znowu najgorzej wyszli rolnicy, którym załamał się rynek pasz. Zwłaszcza, że cała sytuacja wynikła w wyjątkowo niekorzystnym momencie ogromnego spadku cen trzody chlewnej, wysokiej ceny zbóż i jednocześnie wycofania z rynku mączek mięsno-kostnych, które od 1 listopada nie moga być wykorzystywane w żywieniu. W efekcie alternatywą dla karmienia zwierząt stała się właśnie śruta. Ta jednak czekała na granicach, a jej cena w kraju wzrosła z 1100 do 1500 zł/t. Czy doprowadzi to do wzrostu cen wieprzowiny i drobiu? Zobaczymy. Na razie zezwolenia na import śruty wydawane są na bieżąco, a minister środowiska zapowiada, że śruta znalazła się już na tzw. "zielonej liście" odpadów, dla których nie będzie trzeba się starać o zezwolenia na import.
Źródło: Agrobiznes, TVP1