Państwo chce sprzedać trzy mięsne firmy
Skarb państwa chce się pozbyć udziałów w 3 firmach mięsnych w Grudziądzu, Płocku i Dębicy. Nie wszystkie zakłady są w dobrej kondycji mimo wsparcia na przeprowadzenie restrukturyzacji.
Dlatego też, dla zapewnienia firmom przetrwania niezbędne jest przyspieszenie procedur prywatyzacyjnych, a w przypadku braku inwestorów wyliczenie, czy warto inwestować w przedsiębiorstwo, które nie da sobie rady na rynku.
Kondycja wymienionych firm w ciągu ostatnich dwóch lat poprawiła się, gdyż zmniejszyły one straty netto, które w 2001 r. wyniosły 4,6 mln zł , natomiast w 2002 r. 2,8 mln zł.
Natomiast gorsze były wpływy ze sprzedaży ( odpowiednio 260,8 mln zł i 213 mln zł) oraz zadłużenie (34,1 mln zł w 2001 r. i 35,1 mln zł w 2002 r.). Oznacza to, że firmy tracą rynek i mają pustą kasę. Jednakże resort skarbu postanowił je ratować i znaleźć inwestora.
Ratowanie Ministerstwo Skarbu rozumie jako m.in. przyznanie dotacji ze specjalnego funduszu restrukturyzacyjnego na realizację strategii rozwoju. Dzięki temu ZM Grudziądz, któremu groziła upadłość, w styczniu br. otrzymał 7,6 mln zł, które rozdysponowano na spłacenie długów i tylko w niewielkiej części na kapitał obrotowy i inwestycje.
Pomoc jest jednak niewystarczająca, gdyż firma ma niższe wobec założonych wpływy, co spowodowało, że po 8 miesiącach br. miała ponad 3 mln zł straty.
Zakład w Płocku do czerwca 2006 r. jest objęty okresem przejściowym dla zrealizowania inwestycji dostosowujących go do unijnych standardów. Nie ma na to pieniędzy, więc jego zarząd stara się o 5 mln zł wsparcia i jest wielce prawdopodobne, że uzyska je w najbliższych tygodniach.
Strat od 1996 r. nie przynosi jedynie ZM Dębica, który w ciągu ostatnich 6 lat ze środków własnych na inwestycje wydał ponad 30 mln zł. W br. za 3,5 mln zł modernizuje linię uboju m.in. dla mięsa końskiego i baraniny, na które będzie wzrastało zapotrzebowanie w najbliższych latach.
ZM Grudziądz i ZM Płock marzą o bogatym wujku, który rozwiązałby ich problemy inwestycyjne i związane ze zwiększeniem sprzedaży. Nie za bardzo ma na to szansę ZM Grudziądz, gdyż potencjalny inwestor musiałby zapłacić niemal 20 mln zł, a to kwota, za jaką można postawić nowy zakład. Za ZM Płock cena wynosi 8 - 9 mln zł i jak na razie nikt się nim nie interesuje ze względu m.in. na skalę niezbędnych zmian.
ZM Dębica chce się sprywatyzować poprzez przejęcie majątku przez konsorcjum kapitałowe składające się ze spółki pracowniczej i ZM Końskowola. Ofertę we wrześniu br. przyjął resort skarbu.
We wszystkich 3 firmach jest nadmierne zatrudnienie (w sumie pracuje tam 1300 osób), co przekłada się na koszty ich funkcjonowania.
- Warto myśleć o utrzymaniu miejsc pracy, ale nie można tego robić za wszelką cenę, zwłaszcza wtedy, gdy widmo upadłości jest nieuniknione - uważa Witold Choiński z Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa. - Inwestując w restrukturyzację firmy trzeba wiedzieć, czy uda się odzyskać włożone pieniądze - tłumaczy. Nasi rozmówcy są zgodni: inwestorzy poszukują zakładów w dobrej kondycji. Żaden nie wyda więcej, niż musi.
Dlatego też, dla zapewnienia firmom przetrwania niezbędne jest przyspieszenie procedur prywatyzacyjnych, a w przypadku braku inwestorów wyliczenie, czy warto inwestować w przedsiębiorstwo, które nie da sobie rady na rynku.
Kondycja wymienionych firm w ciągu ostatnich dwóch lat poprawiła się, gdyż zmniejszyły one straty netto, które w 2001 r. wyniosły 4,6 mln zł , natomiast w 2002 r. 2,8 mln zł.
Natomiast gorsze były wpływy ze sprzedaży ( odpowiednio 260,8 mln zł i 213 mln zł) oraz zadłużenie (34,1 mln zł w 2001 r. i 35,1 mln zł w 2002 r.). Oznacza to, że firmy tracą rynek i mają pustą kasę. Jednakże resort skarbu postanowił je ratować i znaleźć inwestora.
Ratowanie Ministerstwo Skarbu rozumie jako m.in. przyznanie dotacji ze specjalnego funduszu restrukturyzacyjnego na realizację strategii rozwoju. Dzięki temu ZM Grudziądz, któremu groziła upadłość, w styczniu br. otrzymał 7,6 mln zł, które rozdysponowano na spłacenie długów i tylko w niewielkiej części na kapitał obrotowy i inwestycje.
Pomoc jest jednak niewystarczająca, gdyż firma ma niższe wobec założonych wpływy, co spowodowało, że po 8 miesiącach br. miała ponad 3 mln zł straty.
Zakład w Płocku do czerwca 2006 r. jest objęty okresem przejściowym dla zrealizowania inwestycji dostosowujących go do unijnych standardów. Nie ma na to pieniędzy, więc jego zarząd stara się o 5 mln zł wsparcia i jest wielce prawdopodobne, że uzyska je w najbliższych tygodniach.
Strat od 1996 r. nie przynosi jedynie ZM Dębica, który w ciągu ostatnich 6 lat ze środków własnych na inwestycje wydał ponad 30 mln zł. W br. za 3,5 mln zł modernizuje linię uboju m.in. dla mięsa końskiego i baraniny, na które będzie wzrastało zapotrzebowanie w najbliższych latach.
ZM Grudziądz i ZM Płock marzą o bogatym wujku, który rozwiązałby ich problemy inwestycyjne i związane ze zwiększeniem sprzedaży. Nie za bardzo ma na to szansę ZM Grudziądz, gdyż potencjalny inwestor musiałby zapłacić niemal 20 mln zł, a to kwota, za jaką można postawić nowy zakład. Za ZM Płock cena wynosi 8 - 9 mln zł i jak na razie nikt się nim nie interesuje ze względu m.in. na skalę niezbędnych zmian.
ZM Dębica chce się sprywatyzować poprzez przejęcie majątku przez konsorcjum kapitałowe składające się ze spółki pracowniczej i ZM Końskowola. Ofertę we wrześniu br. przyjął resort skarbu.
We wszystkich 3 firmach jest nadmierne zatrudnienie (w sumie pracuje tam 1300 osób), co przekłada się na koszty ich funkcjonowania.
- Warto myśleć o utrzymaniu miejsc pracy, ale nie można tego robić za wszelką cenę, zwłaszcza wtedy, gdy widmo upadłości jest nieuniknione - uważa Witold Choiński z Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa. - Inwestując w restrukturyzację firmy trzeba wiedzieć, czy uda się odzyskać włożone pieniądze - tłumaczy. Nasi rozmówcy są zgodni: inwestorzy poszukują zakładów w dobrej kondycji. Żaden nie wyda więcej, niż musi.
Źródło: Rzeczpospolita