Kto zarobi na pomocy żywnościowej dla ubogich?
Wieprzowina z zapasów Agencji Rynku Rolnego miała wspomóc tylko biednych. Pomoże także nieźle zarobić kilku zakładom mięsnym.
- To dla nich zawyżono kryteria przetargu - spekulują w branży. Do pierwszego przetargu na zakup mrożonych półtusz wieprzowych i dostawę konserw (w ramach realizacji programu pomocy żywnościowej dla najuboższych) zgłosiło się do ARR zaledwie 7 firm. Zbyt mało, by przetworzyć 15 tys. mrożonych półtusz. W przetargu nie wystartowała ani jedna firma z naszego regionu.
- Naprawdę nie wiem, dlaczego nasze zakłady mięsne nie zechciały zarobić na konserwach - mówi Edyta Zakrzewska, dyrektor Oddziału Terenowego ARR w Bydgoszczy.
- Nikt nie zadzwonił nawet po informacje w tej sprawie. Prosiłam pracowników, by skontaktowali się z największymi firmami, które mogą wyprodukować konserwy. Informacje na pewno do nich dotarły.
Dla Henryka Cieślińskiego, prezesa Zakładów Mięsnych Polmeat w Brodnicy, sprawa jest jasna: - Ktoś tak dobrze podziałał, że zawyżono kryteria przetargu - mówi prezes.
- My też nie mogliśmy wziąć w nim udziału, bo nie mamy uprawnień do eksportu na rynki unijne. Na konserwach na pewno można było zarobić. Można domniemać, że organizacja przetargu to była nieczysta gra.
- My też chcieliśmy wziąć udział w przetargu, ale gdy zobaczyliśmy, jakie są kryteria, nawet nie złożyliśmy wniosku - twierdzi Edmund Szczepaniak, dyrektor Zakładów Mięsnych w Grudziądzu.
- Kiedy zastanawialiśmy się, kto ma to mięso przerobić, postanowiliśmy by były to zakłady z grupy A, bo konserwy muszą być najwyższej jakości - tłumaczy Radosław Iwański, rzecznik prasowy ARR. - Przecież puszki dostaną między innymi ludzie chorzy. Chodziło tylko o jakość.
- Gdyby chodziło tylko o jakość, wystarczyło ograniczyć się do systemu HACCP - twierdzi Tomasz Halabowski, rzecznik prasowy Zakładów Mięsnych "Duda" z Sosnowca.
- Ten system jakości posiada już wiele zakładów z grupy B1. W sosnowskich zakładach wyliczyli: spośród ok. 3600 zakładów z branży mięsnej, tylko 45 firm należy do grupy A (czyli ma uprawnienia eksportowe do UE).
- Z tej grupy tylko siedem zakładów ma własne fabryki konserw - dodaje Halabowski. - Dlatego nie mogło więcej stanąć ich do przetargu. Takie warunki agencja ustaliła z Polskim Związkiem Importerów i Eksporterów Mięsa. Jego prezesem jest szef Morlin - jednej z firm, która wygrała przetarg.
Produkcją konserw dla najuboższych - oprócz Morlin - zajęły się też: szczeciński Agryf, Sokołów z Koła i Jarosławia, ZM Mazury z Ełku, ZM Witold Werbliński spod Kalisza, zakłady z Białegostoku i Łukowa. Większość z nich to firmy z kapitałem zagranicznym. Koniecznie konserwy - Pomoc żywnościową trzeba było inaczej zorganizować - uważa prezes Cieśliński.
- Lepiej by się stało, gdyby agencja sprzedała półtusze na normalnych zasadach i za te pieniądze kupiła żywność. Zgadza się z nim Tomasz Halabowski: - Obliczyliśmy, że z konserw uda się uzyskać około 17 milionów porcji, a ze świeżego mięsa byłoby ich 28 milionów - tłumaczy. - Komuś jednak bardzo zależało na konserwach.
Firmy, które wygrały przetarg zarobią na przetworzeniu mięsa około 21 milionów złotych bez VAT-u. Zakłady Mięsne "Duda" nie mogą oprotestować przetargu.
- Jest to niemożliwe, bo nie braliśmy w nim udziału - dodaje Halabowski. - Ktoś sprytnie skonstruował warunki przetargu. Rozważamy jednak inne możliwości. Być może skontaktujemy się z Najwyższą Izbą Kontroli.
W miniony piątek zakończył się drugi przetarg na zakup 2,5 tys. ton półtusz i dostawę konserw. Dziś ARR ogłosi jego wyniki. Prawdopodobnie zgłosiły się tylko dwa zakłady. Niewykluczone, że te same, które wygrały pierwszy przetarg.
- To dla nich zawyżono kryteria przetargu - spekulują w branży. Do pierwszego przetargu na zakup mrożonych półtusz wieprzowych i dostawę konserw (w ramach realizacji programu pomocy żywnościowej dla najuboższych) zgłosiło się do ARR zaledwie 7 firm. Zbyt mało, by przetworzyć 15 tys. mrożonych półtusz. W przetargu nie wystartowała ani jedna firma z naszego regionu.
- Naprawdę nie wiem, dlaczego nasze zakłady mięsne nie zechciały zarobić na konserwach - mówi Edyta Zakrzewska, dyrektor Oddziału Terenowego ARR w Bydgoszczy.
- Nikt nie zadzwonił nawet po informacje w tej sprawie. Prosiłam pracowników, by skontaktowali się z największymi firmami, które mogą wyprodukować konserwy. Informacje na pewno do nich dotarły.
Dla Henryka Cieślińskiego, prezesa Zakładów Mięsnych Polmeat w Brodnicy, sprawa jest jasna: - Ktoś tak dobrze podziałał, że zawyżono kryteria przetargu - mówi prezes.
- My też nie mogliśmy wziąć w nim udziału, bo nie mamy uprawnień do eksportu na rynki unijne. Na konserwach na pewno można było zarobić. Można domniemać, że organizacja przetargu to była nieczysta gra.
- My też chcieliśmy wziąć udział w przetargu, ale gdy zobaczyliśmy, jakie są kryteria, nawet nie złożyliśmy wniosku - twierdzi Edmund Szczepaniak, dyrektor Zakładów Mięsnych w Grudziądzu.
- Kiedy zastanawialiśmy się, kto ma to mięso przerobić, postanowiliśmy by były to zakłady z grupy A, bo konserwy muszą być najwyższej jakości - tłumaczy Radosław Iwański, rzecznik prasowy ARR. - Przecież puszki dostaną między innymi ludzie chorzy. Chodziło tylko o jakość.
- Gdyby chodziło tylko o jakość, wystarczyło ograniczyć się do systemu HACCP - twierdzi Tomasz Halabowski, rzecznik prasowy Zakładów Mięsnych "Duda" z Sosnowca.
- Ten system jakości posiada już wiele zakładów z grupy B1. W sosnowskich zakładach wyliczyli: spośród ok. 3600 zakładów z branży mięsnej, tylko 45 firm należy do grupy A (czyli ma uprawnienia eksportowe do UE).
- Z tej grupy tylko siedem zakładów ma własne fabryki konserw - dodaje Halabowski. - Dlatego nie mogło więcej stanąć ich do przetargu. Takie warunki agencja ustaliła z Polskim Związkiem Importerów i Eksporterów Mięsa. Jego prezesem jest szef Morlin - jednej z firm, która wygrała przetarg.
Produkcją konserw dla najuboższych - oprócz Morlin - zajęły się też: szczeciński Agryf, Sokołów z Koła i Jarosławia, ZM Mazury z Ełku, ZM Witold Werbliński spod Kalisza, zakłady z Białegostoku i Łukowa. Większość z nich to firmy z kapitałem zagranicznym. Koniecznie konserwy - Pomoc żywnościową trzeba było inaczej zorganizować - uważa prezes Cieśliński.
- Lepiej by się stało, gdyby agencja sprzedała półtusze na normalnych zasadach i za te pieniądze kupiła żywność. Zgadza się z nim Tomasz Halabowski: - Obliczyliśmy, że z konserw uda się uzyskać około 17 milionów porcji, a ze świeżego mięsa byłoby ich 28 milionów - tłumaczy. - Komuś jednak bardzo zależało na konserwach.
Firmy, które wygrały przetarg zarobią na przetworzeniu mięsa około 21 milionów złotych bez VAT-u. Zakłady Mięsne "Duda" nie mogą oprotestować przetargu.
- Jest to niemożliwe, bo nie braliśmy w nim udziału - dodaje Halabowski. - Ktoś sprytnie skonstruował warunki przetargu. Rozważamy jednak inne możliwości. Być może skontaktujemy się z Najwyższą Izbą Kontroli.
W miniony piątek zakończył się drugi przetarg na zakup 2,5 tys. ton półtusz i dostawę konserw. Dziś ARR ogłosi jego wyniki. Prawdopodobnie zgłosiły się tylko dwa zakłady. Niewykluczone, że te same, które wygrały pierwszy przetarg.
Źródło: Gazeta Pomorska