Krowa na diecie
Z powodu tegorocznej suszy zaczyna brakować paszy dla bydła. W mleczarniach przewidują, że jesienią grozi nam "mleczny dołek".
- Najgorzej jest na obszarach, gdzie nie ma trwałych użytków zielonych - wyjaśnia Stefan Karwowski z Regionalnego Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w Przysieku. Brakuje deszczu, więc nie odrastają trawy i rośliny motylkowe. Największe kłopoty z paszą dla bydła mają właściciele małych gospodarstw, którzy zbierają na kiszonkę nawet niedojrzałą kukurydzę.
Krowy karmione wysuszoną trawą dają mniej mleka. - Skupujemy go o około 8 procent mniej niż w lecie ubiegłego roku - wylicza Jerzy Baranowski, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Nakle. Magazyny zakładu są puste, a ser sprzedawany jest na bieżąco. O 1-2 tys. litrów mniej dziennie kupuje też mleczarnia w Inowrocławiu.
Zdaniem specjalistów z branży prawdziwe kłopoty na rynku mleka zaczną się jesienią br. W większości gospodarstw skończą się zapasy kiszonek, którymi karmi się krowy mleczne. W lepszej sytuacji będą tylko ci hodowcy, którzy mają zapasy kukurydzy z lat ubiegłych.
- Problemy zaczęłyby się dopiero wtedy, gdyby susza powtarzała się przez 2-3 lata - uspokaja Jerzy Grochowalski, właściciel gospodarstwa rolnego w Kiełpinach (pow. rypiński). Jednak brak kiszonek oznacza, że jesienią tego roku spadnie wydajność mleczna bydła. - A jeżeli będzie mniej mleka, wzrosną jego ceny - stwierdza prezes Baranowski.
- Najgorzej jest na obszarach, gdzie nie ma trwałych użytków zielonych - wyjaśnia Stefan Karwowski z Regionalnego Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w Przysieku. Brakuje deszczu, więc nie odrastają trawy i rośliny motylkowe. Największe kłopoty z paszą dla bydła mają właściciele małych gospodarstw, którzy zbierają na kiszonkę nawet niedojrzałą kukurydzę.
Krowy karmione wysuszoną trawą dają mniej mleka. - Skupujemy go o około 8 procent mniej niż w lecie ubiegłego roku - wylicza Jerzy Baranowski, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Nakle. Magazyny zakładu są puste, a ser sprzedawany jest na bieżąco. O 1-2 tys. litrów mniej dziennie kupuje też mleczarnia w Inowrocławiu.
Zdaniem specjalistów z branży prawdziwe kłopoty na rynku mleka zaczną się jesienią br. W większości gospodarstw skończą się zapasy kiszonek, którymi karmi się krowy mleczne. W lepszej sytuacji będą tylko ci hodowcy, którzy mają zapasy kukurydzy z lat ubiegłych.
- Problemy zaczęłyby się dopiero wtedy, gdyby susza powtarzała się przez 2-3 lata - uspokaja Jerzy Grochowalski, właściciel gospodarstwa rolnego w Kiełpinach (pow. rypiński). Jednak brak kiszonek oznacza, że jesienią tego roku spadnie wydajność mleczna bydła. - A jeżeli będzie mniej mleka, wzrosną jego ceny - stwierdza prezes Baranowski.
Źródło: Gazeta Pomorska