Od środy nowe zasady handlu ziemią rolną
Czy nowa ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego uporządkuje własność ziemi na wsi, czy tylko wprowadzi bałagan i otworzy kolejne pole do korupcji?
Dotychczas każdy, kto miał ochotę, mógł zostać właścicielem ziemi rolnej. Nikt nie sprawdzał kwalifikacji rolniczych, wielkości posiadanego już areału czy zameldowania w gminie.
W środę wchodzi w życie nowa ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego. Według założeń ma ona za zadanie kształtować właściwy kształt polskiego rolnictwa, którego podstawą są gospodarstwa rodzinne. Ma też powstrzymać spekulacje ziemią rolną po wejściu Polski do UE i uniemożliwić nadmierny wykup ziemi przez cudzoziemców.
Jak mówią eksperci, może się ona jednak okazać kolejnym martwym, obchodzonym przez zainteresowanych aktem stwarzającym jednocześnie możliwości korupcyjne.
Kontrola nad obrotem ziemią ma sprawić, że w siłę będą rosły gospodarstwa rodzinne. Uprawnienia kontrolne w nowym systemie będzie miała Agencja Nieruchomości Rolnych (do środy - Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa). Będzie ona mogła ingerować w niektóre transakcje, korzystając z prawa pierwokupu.
Jak to będzie wyglądało praktycznie? Każdy, kto od 16 lipca będzie chciał nabyć ziemię rolną, musi przyjść do notariusza z kilkoma nowymi dokumentami (potwierdzającymi status rolnika indywidualnego): zaświadczeniem podpisanym przez wójta o tym, że prowadzi gospodarstwo rolne; świadectwem potwierdzającym, że ma kwalifikacje rolnicze (w praktyce - wykształcenie rolnicze, każde średnie i wyższe lub zaświadczenie, że prowadzi gospodarstwo od co najmniej pięciu lat), meldunkiem w gminie, w której kupuje ziemię, oświadczeniem, że jego gospodarstwo po zakupie ziemi nie będzie miało więcej niż 300 ha, oświadczeniem, że będzie ją uprawiał osobiście.
W wypadku, gdy nie spełniono jednego z tych warunków, wkracza Agencja Nieruchomości Rolnych. Ma ona prawo pierwokupu, ale wcale nie musi go wykorzystywać. Wszystko zależy od dyrektora regionalnego oddziału ANR i podległych mu urzędników, do których wpłynie sporządzona w biurze notariusza umowa wstępna. Dyrektor ma miesiąc na udzielenie odpowiedzi, czy będzie interweniował.
Jakie są kryteria wykonania przez agencję prawa pierwokupu? Nie ustalono ich. Jak mówi wiceprezes ANR Józef Pyrgies, pracownicy agencji powinni być zorientowani w lokalnym rynku ziemi rolniczej. Gdyby stwierdzili, że na obszarze, który im podlega, rolnicy chcą kupować ziemię (panuje głód ziemi), to jest to przesłanka do skorzystania z prawa pierwokupu. Transakcje na rynku mają bowiem służyć "poprawie struktury obszarowej gospodarstw rolniczych", czyli tworzeniu gospodarstw rodzinnych, a nie malutkich spłachetków czy ogromnych latyfundiów.
- Nie ma uniwersalnego klucza czy matrycy, według których urzędnicy muszą postępować - twierdzi prezes Pyrgies. - Każdy region jest inny i to oni powinni być w nim najbardziej rozeznani. Pomagać im będą w tym m.in. gminy.
Jeśli Agencja zdecyduje się na skorzystanie z prawa pierwokupu, będzie musiała zapłacić taką cenę, na jaką umówili się sprzedający i kupujący. Jeśli jednak uzna, że jest ona rażąco zawyżona, może skierować sprawę do sądu, a ten - jeśli się zgodzi z jej argumentacją - ustali wiążącą cenę.
Zdaniem Piotra Polanowskiego - prorektora Wyższej Szkoły Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie - nowa ustawa jest "idiotyczna, niechlujna, nieprecyzyjna i napisana w wielkim pośpiechu". - Tak naprawdę nie wiadomo, o co w niej chodzi, co przyświecało jej autorom - powiedział nam Polanowski. - Stwarza nieograniczone możliwości do interpretacji. Jest korupcjogenna na wielu płaszczyznach: począwszy od zdobywania wymaganych zaświadczeń, skończywszy na zasadach interwencji urzędników ANR.
Jak pociesza dyrektor departamentu gospodarki ziemią i infrastruktury wsi Ministerstwa Rolnictwa Jan Bielański, przypadki interwencji Agencji będą się zdarzały bardzo rzadko i to tylko w przypadkach ekstremalnych. - W gestii Agencji leży już 3 mln ha, z których zbytem są wielkie kłopoty - mówi Bielański. - Po co więc dokładać sobie kolejnych problemów?
Od decyzji ANR nie ma odwołania. Jeśli dyrektor regionalnego oddziału wyrazi chęć zakupu ziemi, to nie pomogą ani prezesi w Warszawie, ani sądy.
Kiedy Agencja zacznie wykupywać ziemię? Na ten rok nie przewidziano środków finansowych na wykonanie prawa pierwokupu. Będą one pochodziły z oszczędności lub ze zwiększonych wpływów ANR. Możliwy jest również transfer pieniędzy między lokalnymi oddziałami.
- Podstawowe wytyczne dotyczące realizacji ustawy zostały już przekazane do oddziałów terenowych, dalsze będą dochodziły sukcesywnie - mówi prezes ANR. - Przepisy będą modyfikowane w trakcie, w oparciu o praktyczne doświadczenia oddziałów.
Zwiastuje to wielki bałagan w urzędach. A co w przyszłości? - Oczywiście rynek się wybroni - wróży Piotr Polanowski. - Każde prawo da się obejść, to również. Jak? Zamieniać nieruchomości, przejmować za fikcyjne długi... A że nie ma na razie przepisów wykonawczych? W naszym kraju to norma, one zawsze wchodzą z opóźnieniem...
Dotychczas każdy, kto miał ochotę, mógł zostać właścicielem ziemi rolnej. Nikt nie sprawdzał kwalifikacji rolniczych, wielkości posiadanego już areału czy zameldowania w gminie.
W środę wchodzi w życie nowa ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego. Według założeń ma ona za zadanie kształtować właściwy kształt polskiego rolnictwa, którego podstawą są gospodarstwa rodzinne. Ma też powstrzymać spekulacje ziemią rolną po wejściu Polski do UE i uniemożliwić nadmierny wykup ziemi przez cudzoziemców.
Jak mówią eksperci, może się ona jednak okazać kolejnym martwym, obchodzonym przez zainteresowanych aktem stwarzającym jednocześnie możliwości korupcyjne.
Kontrola nad obrotem ziemią ma sprawić, że w siłę będą rosły gospodarstwa rodzinne. Uprawnienia kontrolne w nowym systemie będzie miała Agencja Nieruchomości Rolnych (do środy - Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa). Będzie ona mogła ingerować w niektóre transakcje, korzystając z prawa pierwokupu.
Jak to będzie wyglądało praktycznie? Każdy, kto od 16 lipca będzie chciał nabyć ziemię rolną, musi przyjść do notariusza z kilkoma nowymi dokumentami (potwierdzającymi status rolnika indywidualnego): zaświadczeniem podpisanym przez wójta o tym, że prowadzi gospodarstwo rolne; świadectwem potwierdzającym, że ma kwalifikacje rolnicze (w praktyce - wykształcenie rolnicze, każde średnie i wyższe lub zaświadczenie, że prowadzi gospodarstwo od co najmniej pięciu lat), meldunkiem w gminie, w której kupuje ziemię, oświadczeniem, że jego gospodarstwo po zakupie ziemi nie będzie miało więcej niż 300 ha, oświadczeniem, że będzie ją uprawiał osobiście.
W wypadku, gdy nie spełniono jednego z tych warunków, wkracza Agencja Nieruchomości Rolnych. Ma ona prawo pierwokupu, ale wcale nie musi go wykorzystywać. Wszystko zależy od dyrektora regionalnego oddziału ANR i podległych mu urzędników, do których wpłynie sporządzona w biurze notariusza umowa wstępna. Dyrektor ma miesiąc na udzielenie odpowiedzi, czy będzie interweniował.
Jakie są kryteria wykonania przez agencję prawa pierwokupu? Nie ustalono ich. Jak mówi wiceprezes ANR Józef Pyrgies, pracownicy agencji powinni być zorientowani w lokalnym rynku ziemi rolniczej. Gdyby stwierdzili, że na obszarze, który im podlega, rolnicy chcą kupować ziemię (panuje głód ziemi), to jest to przesłanka do skorzystania z prawa pierwokupu. Transakcje na rynku mają bowiem służyć "poprawie struktury obszarowej gospodarstw rolniczych", czyli tworzeniu gospodarstw rodzinnych, a nie malutkich spłachetków czy ogromnych latyfundiów.
- Nie ma uniwersalnego klucza czy matrycy, według których urzędnicy muszą postępować - twierdzi prezes Pyrgies. - Każdy region jest inny i to oni powinni być w nim najbardziej rozeznani. Pomagać im będą w tym m.in. gminy.
Jeśli Agencja zdecyduje się na skorzystanie z prawa pierwokupu, będzie musiała zapłacić taką cenę, na jaką umówili się sprzedający i kupujący. Jeśli jednak uzna, że jest ona rażąco zawyżona, może skierować sprawę do sądu, a ten - jeśli się zgodzi z jej argumentacją - ustali wiążącą cenę.
Zdaniem Piotra Polanowskiego - prorektora Wyższej Szkoły Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie - nowa ustawa jest "idiotyczna, niechlujna, nieprecyzyjna i napisana w wielkim pośpiechu". - Tak naprawdę nie wiadomo, o co w niej chodzi, co przyświecało jej autorom - powiedział nam Polanowski. - Stwarza nieograniczone możliwości do interpretacji. Jest korupcjogenna na wielu płaszczyznach: począwszy od zdobywania wymaganych zaświadczeń, skończywszy na zasadach interwencji urzędników ANR.
Jak pociesza dyrektor departamentu gospodarki ziemią i infrastruktury wsi Ministerstwa Rolnictwa Jan Bielański, przypadki interwencji Agencji będą się zdarzały bardzo rzadko i to tylko w przypadkach ekstremalnych. - W gestii Agencji leży już 3 mln ha, z których zbytem są wielkie kłopoty - mówi Bielański. - Po co więc dokładać sobie kolejnych problemów?
Od decyzji ANR nie ma odwołania. Jeśli dyrektor regionalnego oddziału wyrazi chęć zakupu ziemi, to nie pomogą ani prezesi w Warszawie, ani sądy.
Kiedy Agencja zacznie wykupywać ziemię? Na ten rok nie przewidziano środków finansowych na wykonanie prawa pierwokupu. Będą one pochodziły z oszczędności lub ze zwiększonych wpływów ANR. Możliwy jest również transfer pieniędzy między lokalnymi oddziałami.
- Podstawowe wytyczne dotyczące realizacji ustawy zostały już przekazane do oddziałów terenowych, dalsze będą dochodziły sukcesywnie - mówi prezes ANR. - Przepisy będą modyfikowane w trakcie, w oparciu o praktyczne doświadczenia oddziałów.
Zwiastuje to wielki bałagan w urzędach. A co w przyszłości? - Oczywiście rynek się wybroni - wróży Piotr Polanowski. - Każde prawo da się obejść, to również. Jak? Zamieniać nieruchomości, przejmować za fikcyjne długi... A że nie ma na razie przepisów wykonawczych? W naszym kraju to norma, one zawsze wchodzą z opóźnieniem...
Źródło: Gazeta Wyborcza
Powrót do aktualności