Ustawa o biopaliwach jeszcze przed wakacjami
Jeszcze przed wakacjami Sejm powinien uchwalić ustawę o biopaliwach. Oznacza to, że od października tego roku w paliwie, które kupujemy na stacjach benzynowych będzie przynajmniej 3,5 proc. biokomponentów. W kolejnych latach ich minimalna zawartość będzie rosła.
Projekt ustawy, która wprowadzi w Polsce biopaliwa został właśnie skierowany przez sejmową komisje do drugiego czytania. Do uzgodnienia pozostały jeszcze tylko kwestie zwolnień z podatku akcyzowego, które miałyby przysługiwać producentom biopaliw.
Bez jasnego uregulowania tej kwestii trudno będzie znaleźć kogokolwiek, kto chciałby zaangażować się w produkcję biopaliw, która jest droższa niż wytworzenie zwykłych paliw.
Raczej bez szans jest propozycja PSL-u, aby w ustawie zapisać obowiązkowe zwolnienie biokomponentów z akcyzy. Bardziej prawdopodobne jest, że co roku wysokość zwolnienia będzie ustalał minister finansów.
Z nowego projektu ustawy zniknął zapis mówiący, że do produkcji biokomponentów można używać tylko polskich surowców rolniczych. Zamiast tego proponuje się wprowadzenie obowiązkowych wieloletnich umów z rolnikami produkującymi na potrzeby biopaliwa rzepak czy pszenice.
- Dla zwykłego rolnika, który gospodaruje na kilku, czy nawet kilkudziesięciu hektarach i uprawia rzepak, najważniejszą gwarancją jest to, że każdy, kto chce produkować biopaliwa, musi mieć z nim podpisana kontraktację - mówi Wojciech Olejniczak, wiceminister rolnictwa.
W porównaniu z poprzednią wersją ustawy, którą zawetował prezydent, nowy projekt jest dużo bardziej liberalny. Zrezygnowano na przykład z wprowadzenia limitowania produkcji biokomponentów oraz cen minimalnych.
Resort rolnictwa twierdzi, że "stara" wersja ustawy była wręcz zaproszeniem dla złodziei i malwersantów. Ustawa przewiduje, że dystrybutory paliw będą musiały być specjalnie oznakowane tylko wtedy, jeżeli zawartość biokomponentów w paliwie będzie przekraczała 5 proc.
Projekt ustawy, która wprowadzi w Polsce biopaliwa został właśnie skierowany przez sejmową komisje do drugiego czytania. Do uzgodnienia pozostały jeszcze tylko kwestie zwolnień z podatku akcyzowego, które miałyby przysługiwać producentom biopaliw.
Bez jasnego uregulowania tej kwestii trudno będzie znaleźć kogokolwiek, kto chciałby zaangażować się w produkcję biopaliw, która jest droższa niż wytworzenie zwykłych paliw.
Raczej bez szans jest propozycja PSL-u, aby w ustawie zapisać obowiązkowe zwolnienie biokomponentów z akcyzy. Bardziej prawdopodobne jest, że co roku wysokość zwolnienia będzie ustalał minister finansów.
Z nowego projektu ustawy zniknął zapis mówiący, że do produkcji biokomponentów można używać tylko polskich surowców rolniczych. Zamiast tego proponuje się wprowadzenie obowiązkowych wieloletnich umów z rolnikami produkującymi na potrzeby biopaliwa rzepak czy pszenice.
- Dla zwykłego rolnika, który gospodaruje na kilku, czy nawet kilkudziesięciu hektarach i uprawia rzepak, najważniejszą gwarancją jest to, że każdy, kto chce produkować biopaliwa, musi mieć z nim podpisana kontraktację - mówi Wojciech Olejniczak, wiceminister rolnictwa.
W porównaniu z poprzednią wersją ustawy, którą zawetował prezydent, nowy projekt jest dużo bardziej liberalny. Zrezygnowano na przykład z wprowadzenia limitowania produkcji biokomponentów oraz cen minimalnych.
Resort rolnictwa twierdzi, że "stara" wersja ustawy była wręcz zaproszeniem dla złodziei i malwersantów. Ustawa przewiduje, że dystrybutory paliw będą musiały być specjalnie oznakowane tylko wtedy, jeżeli zawartość biokomponentów w paliwie będzie przekraczała 5 proc.
Źródło: Agrobiznes, TVP1