Skala podwyżki zbóż nie uzasadniała aż takiej podwyżki cen mąki
Mąka stanieje, gdy wymusi to konkurencja ze strony nieco tańszych młynów. Ale nie wrócimy do cen z kwietnia czy początku maja. Młynarze wykorzystali ten okres paniki na rynku zbóż.
Krystyna Naszkowska: Dlaczego drożeje chleb i mąka?
Adam Tański, minister rolnictwa: Pewien niewielki wzrost cen mąki i chleba może jak zwykle na przednówku wynikać z wyższych cen zbóż. Na przednówku zboże drożeje, to normalne. A to ma prawo przełożyć się na ceny mąki i chleba.
Ale jednak publicznie oskarżył pan piekarzy i młynarzy o zmowę monopolistyczną, co ich niesłychanie wzburzyło. Na jakiej postawie tak pan sądzi?
Istotnie, zwróciłem się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o zbadanie tej sprawy. Po pierwsze, dlatego że skala podwyżki zbóż nie uzasadniała aż takiej podwyżki cen mąki - ona mogła zdrożeć o 5 gr na kilogramie, a nie o 10, jak zrobiło to wiele młynów. Po drugie, wzrost cen mąki i chleba wyprzedził wzrost cen zbóż. Mamy na rynku ok. 100 producentów mąki, porozumienie jest możliwe. Do tej pory firmy, które kupiły zboże od Agencji Rynku Rolnego, odebrały zaledwie 30 proc. To o czymś świadczy. A jeszcze do tego chleb zdrożał bardziej niż mąka, co wskazuje, iż zadziałały również inne impulsy.
Jednak urząd monopolowy nie stwierdził zmowy wśród młynarzy, a piekarzy wykluczył, bo jest ich zbyt wielu i są zbyt rozproszeni, by się dogadać w takiej sprawie.
Bo to jest bardzo trudne do udowodnienia. Pojawia się okazja, klimat sprzyjający zrekompensowaniu wcześniejszych ruchów cen po stronie kosztów lub realizacji tzw. zysków nadzwyczajnych... Te procesy powinniśmy lepiej rozpoznawać. Na świecie urzędy antymonopolowe w takich przypadkach posługują się różnymi metodami, podstawiając swoich ludzi tam, gdzie należy. My nie mamy w tym zakresie większych doświadczeń.
Teraz zboże trochę staniało, w czasie żniw będzie jeszcze tańsze. Czy to znaczy, że mąka lada chwilę stanieje?
Nie sądzę. Mąka stanieje, gdy wymusi to konkurencja ze strony nieco tańszych młynów. Ale nie wrócimy do cen z kwietnia czy początku maja. Młynarze wykorzystali ten okres paniki na rynku zbóż. A my nie mamy dobrego rozpoznania rynku, na ile ruch cen rekompensował wzrost kosztów z różnych przyczyn, a w jakim stopniu zwiększał dochody.
A rozważał Pan import mąki?
Nie, jeśli już, to lepiej sprowadzić zboże. Łatwiej sprawdzić jego jakość niż jakość mąki, jest łatwiejsze w transporcie i zapewnia pracę młynarzom. Import mąki jest ostatecznością.
Podoba się panu, jak funkcjonuje Agencja Rynku Rolnego?
Oczywiście, że nie. ARR została zepchnięta do roli jednostki, która skupuje produkty rolne i która w dużym stopniu zastąpiła działania rynkowe.
To za Pana czasów jako ministra rolnictwa w roku 1991 ARR powstała. To jak miała działać?
Miała stabilizować rynek i prognozować ceny, czyli miała tak interweniować, by dawać podstawy do wiarygodnych prognoz cenowych. Ale już wtedy - pamiętam - prezydent Wałęsa miał do mnie pretensję o rolnicze protesty przeciw niskim cenom, że państwo powinno coś z tym zrobić, by wspomóc ich dochody, skoro ma taki instrument jak agencja.
I okazało się, że kolejne rządy coś w tym instrumencie cały czas ulepszały, a dochody rolników od tamtego czasu zamiast rosnąć jeszcze spadły. Dziś mamy rozchwiane rynki rolne, złe relacje cenowe...
Od roku 1991 władzę w rolnictwie mieli wyłącznie politycy chłopscy, którzy niezależnie do opcji politycznej uważali, że państwo ma ważną rolę do odegrania na rynkach rolnych. Agencja dryfowała do roli jednostki skupowej, co w pewnym stopniu wiązało się z bardzo złą sytuacją finansową przedsiębiorstw przemysłu zbożowo-młynarskiego (PZZ). Po kłótniach w sejmowych komisjach już na starcie dopisano jej obowiązek dbania o dochody rolników.
Dlaczego to był błąd?
Bo moim zdaniem nie powinna się ona zajmować podtrzymywaniem dochodów ludności rolniczej. Przecież kierując się tą zasadą, przyjęliśmy system interwencji na rynku zbóż, który jest odwróceniem systemu unijnego - zapewniliśmy faktycznie najwyższe ceny w okresie żniw po to, by dać rolnikom pieniądze na jesienne prace na polach. Pamiętam, że w 1996 r. ceny pszenicy w czasie żniw przekroczyły 600 zł za tonę. Skutek był taki, że rolnicy, myśląc logicznie - w żniwa zboża są najtańsze, bo jest ich najwięcej - liczyli na dalszy wzrost cen i trzymali ziarno w magazynach. W rezultacie rząd bez dostatecznego rozpoznania sytuacji zawiesił cła na import, by młyny miały co przerabiać. I kiedy na wiosnę 1997 r. zderzyło się zboże z importu z tym, które rolnicy rzucili na rynek, nastąpiło całkowite załamanie cen. A to z kolei rozchwiało rynek wieprzowiny, bo tanie zboże rolnicy przeznaczyli na pasze dla trzody. I rząd musiał potem interweniować w skupie wieprzowiny. W wyniku takich działań koszty interwencji na rynku rolnym wzrastały.
To o co powinna dbać Agencja?
Powinna być instytucją, która wpływa na stabilizację cen rolnych po wnikliwym rozpoznaniu przyczyn i tendencji zmian cen, zahamowaniu w podaży, ocen wyników okresowych analiz sytuacji podażowo-popytowych na rynkach rolnych. Ja uważam, że państwo powinno interweniować na rynkach rolnych, ale w tej interwencji powinno się samoograniczać, by nie psuć normalnych relacji rynkowych. Takie mieliśmy założenie, tworząc tę agencję.
Czy stabilizacja cen rolnych nie oznacza dbania o dochody rolników?
Ale to nie jest cel. Stabilizacja ułatwia podejmowanie decyzji gospodarczych i w tym sensie może podnieść dochody.
Wiemy, więc, że agencja źle funkcjonuje. Teraz to się zmieni?
Tak, z pewnością po naszym wejściu do Unii. W tym roku obowiązuje nas ustawa budżetowa na 2003 r., a w niej są uzgodnione ze związkami zawodowymi zapisy o interweniowaniu na rynkach rolnych. Zmiana tego byłaby bardzo trudna. Proszę pamiętać, że gdy w marcu obejmowałem ten urząd, to na drogach mieliśmy rolnicze blokady.
Czyli wiemy, że system jest zły, ale w tym roku nadal go utrzymamy?
System źle funkcjonuje, gdy nie jest wspomagany wnioskami z rzetelnych analiz rynkowych i gdy zawodzi odpowiedzialność partnerów rynkowych. To będzie ostatni rok takiego działania. Ale obiecujemy, że reguły gry na rynku zbóż będą znane do 15 czerwca, czyli nie będzie opóźnień techniczno-organizacyjnych, będzie wiadomo, po ile zboże będzie skupowane w lecie, jakie dopłaty będą do niego dostawali rolnicy, ile dostaną firmy za przechowywanie zboża... Monitorowanie sytuacji na rynku i zachowań kontrahentów transakcji w interwencji rynkowej może poprawić sprawność działania Agencji.
Krystyna Naszkowska: Dlaczego drożeje chleb i mąka?
Adam Tański, minister rolnictwa: Pewien niewielki wzrost cen mąki i chleba może jak zwykle na przednówku wynikać z wyższych cen zbóż. Na przednówku zboże drożeje, to normalne. A to ma prawo przełożyć się na ceny mąki i chleba.
Ale jednak publicznie oskarżył pan piekarzy i młynarzy o zmowę monopolistyczną, co ich niesłychanie wzburzyło. Na jakiej postawie tak pan sądzi?
Istotnie, zwróciłem się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o zbadanie tej sprawy. Po pierwsze, dlatego że skala podwyżki zbóż nie uzasadniała aż takiej podwyżki cen mąki - ona mogła zdrożeć o 5 gr na kilogramie, a nie o 10, jak zrobiło to wiele młynów. Po drugie, wzrost cen mąki i chleba wyprzedził wzrost cen zbóż. Mamy na rynku ok. 100 producentów mąki, porozumienie jest możliwe. Do tej pory firmy, które kupiły zboże od Agencji Rynku Rolnego, odebrały zaledwie 30 proc. To o czymś świadczy. A jeszcze do tego chleb zdrożał bardziej niż mąka, co wskazuje, iż zadziałały również inne impulsy.
Jednak urząd monopolowy nie stwierdził zmowy wśród młynarzy, a piekarzy wykluczył, bo jest ich zbyt wielu i są zbyt rozproszeni, by się dogadać w takiej sprawie.
Bo to jest bardzo trudne do udowodnienia. Pojawia się okazja, klimat sprzyjający zrekompensowaniu wcześniejszych ruchów cen po stronie kosztów lub realizacji tzw. zysków nadzwyczajnych... Te procesy powinniśmy lepiej rozpoznawać. Na świecie urzędy antymonopolowe w takich przypadkach posługują się różnymi metodami, podstawiając swoich ludzi tam, gdzie należy. My nie mamy w tym zakresie większych doświadczeń.
Teraz zboże trochę staniało, w czasie żniw będzie jeszcze tańsze. Czy to znaczy, że mąka lada chwilę stanieje?
Nie sądzę. Mąka stanieje, gdy wymusi to konkurencja ze strony nieco tańszych młynów. Ale nie wrócimy do cen z kwietnia czy początku maja. Młynarze wykorzystali ten okres paniki na rynku zbóż. A my nie mamy dobrego rozpoznania rynku, na ile ruch cen rekompensował wzrost kosztów z różnych przyczyn, a w jakim stopniu zwiększał dochody.
A rozważał Pan import mąki?
Nie, jeśli już, to lepiej sprowadzić zboże. Łatwiej sprawdzić jego jakość niż jakość mąki, jest łatwiejsze w transporcie i zapewnia pracę młynarzom. Import mąki jest ostatecznością.
Podoba się panu, jak funkcjonuje Agencja Rynku Rolnego?
Oczywiście, że nie. ARR została zepchnięta do roli jednostki, która skupuje produkty rolne i która w dużym stopniu zastąpiła działania rynkowe.
To za Pana czasów jako ministra rolnictwa w roku 1991 ARR powstała. To jak miała działać?
Miała stabilizować rynek i prognozować ceny, czyli miała tak interweniować, by dawać podstawy do wiarygodnych prognoz cenowych. Ale już wtedy - pamiętam - prezydent Wałęsa miał do mnie pretensję o rolnicze protesty przeciw niskim cenom, że państwo powinno coś z tym zrobić, by wspomóc ich dochody, skoro ma taki instrument jak agencja.
I okazało się, że kolejne rządy coś w tym instrumencie cały czas ulepszały, a dochody rolników od tamtego czasu zamiast rosnąć jeszcze spadły. Dziś mamy rozchwiane rynki rolne, złe relacje cenowe...
Od roku 1991 władzę w rolnictwie mieli wyłącznie politycy chłopscy, którzy niezależnie do opcji politycznej uważali, że państwo ma ważną rolę do odegrania na rynkach rolnych. Agencja dryfowała do roli jednostki skupowej, co w pewnym stopniu wiązało się z bardzo złą sytuacją finansową przedsiębiorstw przemysłu zbożowo-młynarskiego (PZZ). Po kłótniach w sejmowych komisjach już na starcie dopisano jej obowiązek dbania o dochody rolników.
Dlaczego to był błąd?
Bo moim zdaniem nie powinna się ona zajmować podtrzymywaniem dochodów ludności rolniczej. Przecież kierując się tą zasadą, przyjęliśmy system interwencji na rynku zbóż, który jest odwróceniem systemu unijnego - zapewniliśmy faktycznie najwyższe ceny w okresie żniw po to, by dać rolnikom pieniądze na jesienne prace na polach. Pamiętam, że w 1996 r. ceny pszenicy w czasie żniw przekroczyły 600 zł za tonę. Skutek był taki, że rolnicy, myśląc logicznie - w żniwa zboża są najtańsze, bo jest ich najwięcej - liczyli na dalszy wzrost cen i trzymali ziarno w magazynach. W rezultacie rząd bez dostatecznego rozpoznania sytuacji zawiesił cła na import, by młyny miały co przerabiać. I kiedy na wiosnę 1997 r. zderzyło się zboże z importu z tym, które rolnicy rzucili na rynek, nastąpiło całkowite załamanie cen. A to z kolei rozchwiało rynek wieprzowiny, bo tanie zboże rolnicy przeznaczyli na pasze dla trzody. I rząd musiał potem interweniować w skupie wieprzowiny. W wyniku takich działań koszty interwencji na rynku rolnym wzrastały.
To o co powinna dbać Agencja?
Powinna być instytucją, która wpływa na stabilizację cen rolnych po wnikliwym rozpoznaniu przyczyn i tendencji zmian cen, zahamowaniu w podaży, ocen wyników okresowych analiz sytuacji podażowo-popytowych na rynkach rolnych. Ja uważam, że państwo powinno interweniować na rynkach rolnych, ale w tej interwencji powinno się samoograniczać, by nie psuć normalnych relacji rynkowych. Takie mieliśmy założenie, tworząc tę agencję.
Czy stabilizacja cen rolnych nie oznacza dbania o dochody rolników?
Ale to nie jest cel. Stabilizacja ułatwia podejmowanie decyzji gospodarczych i w tym sensie może podnieść dochody.
Wiemy, więc, że agencja źle funkcjonuje. Teraz to się zmieni?
Tak, z pewnością po naszym wejściu do Unii. W tym roku obowiązuje nas ustawa budżetowa na 2003 r., a w niej są uzgodnione ze związkami zawodowymi zapisy o interweniowaniu na rynkach rolnych. Zmiana tego byłaby bardzo trudna. Proszę pamiętać, że gdy w marcu obejmowałem ten urząd, to na drogach mieliśmy rolnicze blokady.
Czyli wiemy, że system jest zły, ale w tym roku nadal go utrzymamy?
System źle funkcjonuje, gdy nie jest wspomagany wnioskami z rzetelnych analiz rynkowych i gdy zawodzi odpowiedzialność partnerów rynkowych. To będzie ostatni rok takiego działania. Ale obiecujemy, że reguły gry na rynku zbóż będą znane do 15 czerwca, czyli nie będzie opóźnień techniczno-organizacyjnych, będzie wiadomo, po ile zboże będzie skupowane w lecie, jakie dopłaty będą do niego dostawali rolnicy, ile dostaną firmy za przechowywanie zboża... Monitorowanie sytuacji na rynku i zachowań kontrahentów transakcji w interwencji rynkowej może poprawić sprawność działania Agencji.
Źródło: Gazeta Wyborcza