Rynek wieprzowiny: Bronimy swego w Brukseli
Polska sprzeciwiła się wczoraj w Brukseli francuskiemu wnioskowi o pilne zwiększenie subwencji do eksportu unijnej wieprzowiny.
Stało się to podczas pierwszego posiedzenia rady ministrów rolnictwa UE z naszym oficjalnym udziałem jako obserwatora. Francuski minister rolnictwa Herve Gaymard, poparty m.in. przez Austriaka, chciał, by sprawa stanęła na porządku rady. Inne kraje UE zgodziły się jednak tylko na luźną dyskusję w ramach tzw. spraw różnych.
Paryż chce pilnie pomóc eksporterom wieprzowiny, bo zaszkodził im ostatni wzrost kursu euro. Podobnie sądzi wiele innych krajów, ale bynajmniej w Unii nie wszystkie. Za to niemal wszyscy kandydaci, w tym Polska, są temu przeciwni. Wiceministrowie Jerzy Pilarczyk i Jan Plewa wyjaśnili dziennikarzom, że we wniosku Francji nie chodzi w żadnym razie o sprzedaż unijnej wieprzowiny do Polski, gdyż zgodnie z porozumieniem o tzw. podwójnych korzyściach nie może ona być objęta subwencjami eksportowymi UE.
- To natomiast zagrożenie dla sprzedaży naszej wieprzowiny na wschód ze względu na cięższe warunki konkurencji dla polskich eksporterów - mówili. - Od wielu ważnych państw Unii uzyskaliśmy wsparcie - zapewnili. Czy np. od Brytyjczyków? - Nie, oni nie zabierali głosu.
Unijny komisarz ds. rolnictwa - Austriak Franz Fischler - ma odpowiedzieć pisemnie na francuski wniosek. W poniedziałek miał jedynie powiedzieć, że są inne niż wzrost subwencji eksportowych instrumenty ochrony rynku, np. dopłaty do przechowalnictwa.
Minister Plewa przyklasnął wypowiedzi jednego z dziennikarzy, że spór o eksport wieprzowiny powinien być dla polskich rolników jeszcze jednym argumentem za jak najszybciej wejściem do UE, jeśli nie chcemy stracić na rzecz innych rynku np. w Rosji. Gdyby Polska w Unii już była to razem z Francją i Austrią pewnie biłaby się wyższe subsydia - a nie je zwalczała.
Francuzi nie mogą także liczyć na polskie wsparcie w sporze z USA o żywność modyfikowaną genetycznie (Waszyngton złożył w tej sprawie skargę na UE do Światowej Organizacji Handlu). Choć jej produkcja jest u nas zakazana i stosujemy się do unijnych reguł, to - jak powiedział minister Pilarczyk - np. mutowana genetycznie soja staje się coraz ważniejszym elementem pasz ze względu na zakaz używania białek zwierzęcych. Zarzekanie się, że się takiej soi nie wpuści "pod żadnymi warunkami" staje więc w przyszłości pod znakiem zapytania. Polska chce jednak jasnych reguł regulacji upraw i oznaczania żywności, by konsument był świadomy, a rolnicy tzw. ekologiczni mieli zapewnioną ochronę swej produkcji.
Rada ministrów rolnictwa będzie we wtorek w Brukseli kontynuowana. Przyjedzie osobiści minister Adam Tański, gdyż obrady będą dotyczyć najbardziej zapalnej sprawy - reformy Wspólnej Polityki Rolnej, w tym ograniczenia unijnych dotacji do produkcji.
Stało się to podczas pierwszego posiedzenia rady ministrów rolnictwa UE z naszym oficjalnym udziałem jako obserwatora. Francuski minister rolnictwa Herve Gaymard, poparty m.in. przez Austriaka, chciał, by sprawa stanęła na porządku rady. Inne kraje UE zgodziły się jednak tylko na luźną dyskusję w ramach tzw. spraw różnych.
Paryż chce pilnie pomóc eksporterom wieprzowiny, bo zaszkodził im ostatni wzrost kursu euro. Podobnie sądzi wiele innych krajów, ale bynajmniej w Unii nie wszystkie. Za to niemal wszyscy kandydaci, w tym Polska, są temu przeciwni. Wiceministrowie Jerzy Pilarczyk i Jan Plewa wyjaśnili dziennikarzom, że we wniosku Francji nie chodzi w żadnym razie o sprzedaż unijnej wieprzowiny do Polski, gdyż zgodnie z porozumieniem o tzw. podwójnych korzyściach nie może ona być objęta subwencjami eksportowymi UE.
- To natomiast zagrożenie dla sprzedaży naszej wieprzowiny na wschód ze względu na cięższe warunki konkurencji dla polskich eksporterów - mówili. - Od wielu ważnych państw Unii uzyskaliśmy wsparcie - zapewnili. Czy np. od Brytyjczyków? - Nie, oni nie zabierali głosu.
Unijny komisarz ds. rolnictwa - Austriak Franz Fischler - ma odpowiedzieć pisemnie na francuski wniosek. W poniedziałek miał jedynie powiedzieć, że są inne niż wzrost subwencji eksportowych instrumenty ochrony rynku, np. dopłaty do przechowalnictwa.
Minister Plewa przyklasnął wypowiedzi jednego z dziennikarzy, że spór o eksport wieprzowiny powinien być dla polskich rolników jeszcze jednym argumentem za jak najszybciej wejściem do UE, jeśli nie chcemy stracić na rzecz innych rynku np. w Rosji. Gdyby Polska w Unii już była to razem z Francją i Austrią pewnie biłaby się wyższe subsydia - a nie je zwalczała.
Francuzi nie mogą także liczyć na polskie wsparcie w sporze z USA o żywność modyfikowaną genetycznie (Waszyngton złożył w tej sprawie skargę na UE do Światowej Organizacji Handlu). Choć jej produkcja jest u nas zakazana i stosujemy się do unijnych reguł, to - jak powiedział minister Pilarczyk - np. mutowana genetycznie soja staje się coraz ważniejszym elementem pasz ze względu na zakaz używania białek zwierzęcych. Zarzekanie się, że się takiej soi nie wpuści "pod żadnymi warunkami" staje więc w przyszłości pod znakiem zapytania. Polska chce jednak jasnych reguł regulacji upraw i oznaczania żywności, by konsument był świadomy, a rolnicy tzw. ekologiczni mieli zapewnioną ochronę swej produkcji.
Rada ministrów rolnictwa będzie we wtorek w Brukseli kontynuowana. Przyjedzie osobiści minister Adam Tański, gdyż obrady będą dotyczyć najbardziej zapalnej sprawy - reformy Wspólnej Polityki Rolnej, w tym ograniczenia unijnych dotacji do produkcji.
Źródło: Gazeta Wyborcza