Animex poprawia wyniki
Animex, jeden z liderów rynku mięsa i jego przetworów, należący do amerykańskiego koncernu Smithfield Foods, za miniony rok obrachunkowy, kończący się w maju, osiągnie pierwszy od kilku lat zysk netto i zamierza go znacząco zwiększyć w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Sukces finansowy spółka wiąże z rozwojem hodowli u dostawców surowca i eksportem mięsa świeżego.
Scott R. Knutson, wiceprezes Animeksu nie ukrywa, że tegoroczne wyniki skonsolidowane jego 6 zakładów są lepsze od oczekiwanych. Spółka wykazała wprawdzie niewiele większe wpływy ze sprzedaży niż w ubiegłym roku (nieco ponad 1,2 mld zł), ale ma zysk operacyjny i niewielki zysk netto, którego wielkość nie jest ujawniana. Rok wcześniej spółka miała 28,3 mln zł straty netto i dodatniego wyniku spodziewała się za rok obrachunkowy 2003/2004 (trwający od 1 czerwca do końca maja roku przyszłego). Wcześniejszą realizację planów finansowych analitycy tłumaczą restrukturyzacją zakładów i 265-proc. wzrostem eksportu, który obecnie wynosi prawie 40 proc. produkcji spółki.
- W przyszłym roku nasz zysk będzie znacząco większy i uzyskamy go dzięki lepszej pozycji na rynkach krajowym i zagranicznych - zapowiada Scott R. Knutson, a analitycy przewidują, że może on wynieść kilka milionów zł.
Jeff Luckman, wiceprezes koncernu podtrzymuje swoje wsparcie dla rozwoju polskiego oddziału. Wcześniejsza pożyczka wyniosła 100 mln USD, a na ten i przyszły rok przewidziano 25 mln USD. Inwestycje przełożą się na 30-proc. wzrost mocy produkcyjnych.
Zwiększenie eksportu jest uzależnione od pozyskania coraz większej ilości dobrego jakościowo surowca. Obecnie Animex od powiązanych z nim grup producenckich i ze skupu uzyskuje 78 proc. mięsa, a pozostałe 12 proc. pochodzi z jego ferm. Wokół tych ferm powstało wiele emocji, a ich przeciwnicy zarzucają spółce skażenie środowiska naturalnego, niewłaściwe metody chowu zwierząt, a także budowanie zbyt wielkich ferm.
- Fermy Animeksu kontrolujemy od dwóch lat. Były uchybienia związane z obrotem lekami i stałym nadzorem weterynaryjnym, ale zostały szybko naprawione - mówi Piotr Kołodziej, główny lekarz weterynarii kraju. - Protesty odnośnie do stosowania tylko chowu ściółkowego są nieuzasadnione, gdyż bezściółkowy jest równie dobry - tłumaczy.
Nieprawdziwa okazuje się plotka o kolejnych budowach wielkoprzemysłowych ferm w Polsce przez Smithfield. W okolicy Gołdapi nie było i nie będzie chlewni na 35 tys. szt. zwierząt. Inspektorzy unijni, którzy w marcu tego roku sprawdzili cztery zakłady Animeksu zlokalizowane w okolicach Gołdapi, nie zgłosili zastrzeżeń do warunków chowu zwierząt i związanych z ochroną środowiska.
Prezesi największych firm mięsnych wskazują, że w województwie warmińsko-mazurskim są prywatne gospodarstwa ze znacznie większą produkcją niż w fermach Animeksu. Fermy ma większość dużych firm przetwórczych i nowoczesnych rzeźni. Do 30 - 40 tys. szt. zwierząt jest w 20 fermach zbudowanych w latach siedemdziesiątych. 2 tys. szt. rocznie nie jest wyjątkową wielkością w gospodarstwach skupionych w grupach producenckich. Tych grup jest coraz więcej, a ich powstawanie jest wspierane przez większość liczących się zakładów przetwórczych, w tym także Animex.
Według Jacka Leonkiewicza, radcy głównego lekarza weterynarii, koncentracja produkcji nie podoba się małym gospodarstwom, ale jest nieunikniona. Kooperacja firm przetwórczych z rolnikami służy głównie producentom surowca, gdyż gwarantuje stały odbiór i opłacalność produkcji.
- Polska wieprzowina może być hitem eksportowym. Trzeba pracować nad dalszym obniżeniem kosztów produkcji i zwiększeniem jakości mięsa. To jedyny sposób na odparcie napływu surowca z innych krajów po przystąpieniu do Unii Europejskiej - w rozmowie z "Rz" powiedzieli Scott R. Knutson i Stanisław Zięba, dyrektor Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa (ZPEiIM).
Scott R. Knutson, wiceprezes Animeksu nie ukrywa, że tegoroczne wyniki skonsolidowane jego 6 zakładów są lepsze od oczekiwanych. Spółka wykazała wprawdzie niewiele większe wpływy ze sprzedaży niż w ubiegłym roku (nieco ponad 1,2 mld zł), ale ma zysk operacyjny i niewielki zysk netto, którego wielkość nie jest ujawniana. Rok wcześniej spółka miała 28,3 mln zł straty netto i dodatniego wyniku spodziewała się za rok obrachunkowy 2003/2004 (trwający od 1 czerwca do końca maja roku przyszłego). Wcześniejszą realizację planów finansowych analitycy tłumaczą restrukturyzacją zakładów i 265-proc. wzrostem eksportu, który obecnie wynosi prawie 40 proc. produkcji spółki.
- W przyszłym roku nasz zysk będzie znacząco większy i uzyskamy go dzięki lepszej pozycji na rynkach krajowym i zagranicznych - zapowiada Scott R. Knutson, a analitycy przewidują, że może on wynieść kilka milionów zł.
Jeff Luckman, wiceprezes koncernu podtrzymuje swoje wsparcie dla rozwoju polskiego oddziału. Wcześniejsza pożyczka wyniosła 100 mln USD, a na ten i przyszły rok przewidziano 25 mln USD. Inwestycje przełożą się na 30-proc. wzrost mocy produkcyjnych.
Zwiększenie eksportu jest uzależnione od pozyskania coraz większej ilości dobrego jakościowo surowca. Obecnie Animex od powiązanych z nim grup producenckich i ze skupu uzyskuje 78 proc. mięsa, a pozostałe 12 proc. pochodzi z jego ferm. Wokół tych ferm powstało wiele emocji, a ich przeciwnicy zarzucają spółce skażenie środowiska naturalnego, niewłaściwe metody chowu zwierząt, a także budowanie zbyt wielkich ferm.
- Fermy Animeksu kontrolujemy od dwóch lat. Były uchybienia związane z obrotem lekami i stałym nadzorem weterynaryjnym, ale zostały szybko naprawione - mówi Piotr Kołodziej, główny lekarz weterynarii kraju. - Protesty odnośnie do stosowania tylko chowu ściółkowego są nieuzasadnione, gdyż bezściółkowy jest równie dobry - tłumaczy.
Nieprawdziwa okazuje się plotka o kolejnych budowach wielkoprzemysłowych ferm w Polsce przez Smithfield. W okolicy Gołdapi nie było i nie będzie chlewni na 35 tys. szt. zwierząt. Inspektorzy unijni, którzy w marcu tego roku sprawdzili cztery zakłady Animeksu zlokalizowane w okolicach Gołdapi, nie zgłosili zastrzeżeń do warunków chowu zwierząt i związanych z ochroną środowiska.
Prezesi największych firm mięsnych wskazują, że w województwie warmińsko-mazurskim są prywatne gospodarstwa ze znacznie większą produkcją niż w fermach Animeksu. Fermy ma większość dużych firm przetwórczych i nowoczesnych rzeźni. Do 30 - 40 tys. szt. zwierząt jest w 20 fermach zbudowanych w latach siedemdziesiątych. 2 tys. szt. rocznie nie jest wyjątkową wielkością w gospodarstwach skupionych w grupach producenckich. Tych grup jest coraz więcej, a ich powstawanie jest wspierane przez większość liczących się zakładów przetwórczych, w tym także Animex.
Według Jacka Leonkiewicza, radcy głównego lekarza weterynarii, koncentracja produkcji nie podoba się małym gospodarstwom, ale jest nieunikniona. Kooperacja firm przetwórczych z rolnikami służy głównie producentom surowca, gdyż gwarantuje stały odbiór i opłacalność produkcji.
- Polska wieprzowina może być hitem eksportowym. Trzeba pracować nad dalszym obniżeniem kosztów produkcji i zwiększeniem jakości mięsa. To jedyny sposób na odparcie napływu surowca z innych krajów po przystąpieniu do Unii Europejskiej - w rozmowie z "Rz" powiedzieli Scott R. Knutson i Stanisław Zięba, dyrektor Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa (ZPEiIM).
Źródło: Rzeczpospolita