Plantacje rzepaku niszczone przez przymrozki i szkodniki
Są już efekty długiej zimy i wiosennych przymrozków. Ponad połowa ozimego rzepaku w powiecie sieradzkim wymarzła. Największe straty ponieśli z gminy Warta. Wielu musiało zaorać całe plantacje.
Grzegorz Kopacki z Proboszczowic zasiał jesienią ub. roku 4,5 ha rzepaku. Niestety rośliny nie powschodziły.
- Podjąłem decyzję, że jedna działka jest już w tej chwili zaorana i obsiewana pszenicą jarą - mówi pan Grzegorz.
W takiej sytuacji jest ponad połowa plantatorów rzepaku z Warty. Straty z hektara sięgają 1500 zł. Ubiegłoroczna aura wyjątkowo nie sprzyjała tej roślinie.
- Te rośliny, które wzeszły najpóźniej niestety nie rozwinęły się wystarczająco do tego, aby korzystnie przezimować - dodaje właściciel plantacji. Tam gdzie rzepak wykiełkował teraz niszczą go przymrozki.
- Przyczyna tego leży chyba także w tym, że posialiśmy rzepak odmiany francuskiej, która jest mniej odporna na przymrozki - twierdzi pan Grzegorz.
Straty będą duże, gdyż od kilku lat, ze względu na dobre ceny i brak problemów ze zbytem wzrastał areał rzepaku. W ubiegłym roku za tonę nasion tej rośliny można było uzyskać 850 zł, czyli o 32 zł więcej niż za tonę pszenicy z dopłatą.
Ten rok będzie wyjątkowo trudny także dla producentów rzepaku na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku. Nie dość, że ponad połowa roślin wymarzła, to jeszcze pojawiły się szkodniki.
Tegorocznej wiosny młode pędy rzepaku zaatakowały aż trzy gatunki chowaczy. Te kilkumilimetrowej wielkości owady trudno dostrzec na roślinach. Dlatego zapobiegliwi rolnicy łapią je "na przynętę".
- W tym roku zaobserwowaliśmy pierwszy nalot 27 marca. Był bardzo intensywny - mówi jeden z plantatorów rzepaku.
Małe szkodniki atakują zarówno korzeń jak i liście, dlatego jak najszybciej należy zacząć opryski preparatami na insekty. Za kilka dni może być za późno.
- Po żerowaniu larw chowaczy, później w to miejsce wchodzą choroby grzybowe, sucha zgnilizna oraz zgnilizna twardnikowa. Powodują one ogromne straty - mówią eksperci.
W wielu rejonach Opolszczyzny rzepak wymarzł, a to co zostało rolnicy zaorali. Warto jednak ratować uprawy w innych okolicach, gdyż w tym roku ziarna może brakować.
Grzegorz Kopacki z Proboszczowic zasiał jesienią ub. roku 4,5 ha rzepaku. Niestety rośliny nie powschodziły.
- Podjąłem decyzję, że jedna działka jest już w tej chwili zaorana i obsiewana pszenicą jarą - mówi pan Grzegorz.
W takiej sytuacji jest ponad połowa plantatorów rzepaku z Warty. Straty z hektara sięgają 1500 zł. Ubiegłoroczna aura wyjątkowo nie sprzyjała tej roślinie.
- Te rośliny, które wzeszły najpóźniej niestety nie rozwinęły się wystarczająco do tego, aby korzystnie przezimować - dodaje właściciel plantacji. Tam gdzie rzepak wykiełkował teraz niszczą go przymrozki.
- Przyczyna tego leży chyba także w tym, że posialiśmy rzepak odmiany francuskiej, która jest mniej odporna na przymrozki - twierdzi pan Grzegorz.
Straty będą duże, gdyż od kilku lat, ze względu na dobre ceny i brak problemów ze zbytem wzrastał areał rzepaku. W ubiegłym roku za tonę nasion tej rośliny można było uzyskać 850 zł, czyli o 32 zł więcej niż za tonę pszenicy z dopłatą.
Ten rok będzie wyjątkowo trudny także dla producentów rzepaku na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku. Nie dość, że ponad połowa roślin wymarzła, to jeszcze pojawiły się szkodniki.
Tegorocznej wiosny młode pędy rzepaku zaatakowały aż trzy gatunki chowaczy. Te kilkumilimetrowej wielkości owady trudno dostrzec na roślinach. Dlatego zapobiegliwi rolnicy łapią je "na przynętę".
- W tym roku zaobserwowaliśmy pierwszy nalot 27 marca. Był bardzo intensywny - mówi jeden z plantatorów rzepaku.
Małe szkodniki atakują zarówno korzeń jak i liście, dlatego jak najszybciej należy zacząć opryski preparatami na insekty. Za kilka dni może być za późno.
- Po żerowaniu larw chowaczy, później w to miejsce wchodzą choroby grzybowe, sucha zgnilizna oraz zgnilizna twardnikowa. Powodują one ogromne straty - mówią eksperci.
W wielu rejonach Opolszczyzny rzepak wymarzł, a to co zostało rolnicy zaorali. Warto jednak ratować uprawy w innych okolicach, gdyż w tym roku ziarna może brakować.
Źródło: Agrobiznes, TVP1