Problemy UE w skupie interwencyjnym zbóż
W systemie skupu interwencyjnego UE ma problemy z nadprodukcją pszenicy durum oraz żyta. Ten problem będzie w przyszłości dotyczył również Polski - uważa Russell Mildon z Komisji Europejskiej.
W poniedziałek rozpoczęła się w Warszawie dwudniowa konferencja dotycząca dostosowania polskiego rynku rolnego do wymogów Unii Europejskiej, zorganizowana przez Agencję Rynku Rolnego oraz sejmową Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Mildon wyjaśnił, że zarówno w Unii, jak i w Polsce jest wielu rolników, którzy mogą wyprodukować żyto bardzo dobrej jakości, ale maleje liczba konsumentów spożywających pieczywo żytnie. Wg niego, w Unii są bardzo duże zapasy zbóż.
- Zapasy zbóż wynoszą obecnie 8 mln ton, z czego 5 mln ton to żyto. Staraliśmy się sprzedać tę górę zboża, decydując się nawet na wykorzystanie zboża konsumpcyjnego jako pasze dla zwierząt, dając na ten cel ogromne dotacje - powiedział Mildon.
Przedstawiciel Komisji Europejskiej wyjaśnił, że w lecie ubiegłego roku Unia ogłosiła, że likwiduje tzw. ceny gwarantowane na żyto. W konsekwencji w samych tylko Niemczech areał tego zboża spadł o 25 proc.
Natomiast problem związany z nadwyżką pszenicy durum, nie dotyczący wprawdzie Polski, jest jeszcze bardziej złożony.
- Kilka lat temu popełniliśmy błąd. Pozwoliliśmy na to, aby rolnicy uprawiali pszenicę durum nawet tam, gdzie nie była to tradycyjna uprawa. Rolnicy tacy otrzymywali specjalne dopłaty z tytułu prowadzenia takiej produkcji rolnej. Teraz uprawy te będą ograniczone tylko do obszarów, gdzie była to tradycja - wyjaśnił Mildon.
Podkreślił, że Komisja Europejska zaproponowała Radzie Ministrów Rolnictwa krajów Piętnastki istotne zmiany w systemie skupu interwencyjnego zbóż. "Jest to m.in. obniżenie ceny interwencyjnej o 5 proc." - dodał.
Wyjaśniając przesłanki tej decyzji, Mildon przypomniał uzgodnienia, jakie zapadły w 1999 roku na szczycie w Berlinie. Wówczas Komisja Europejska zaproponowała, aby cena interwencyjna była obniżona o 20 proc.
Jedno z państw nie wyraziło zgody na taką zmianę. Przyjęto kompromis i ustalono, że cena będzie obniżona o 15 proc., z zastrzeżeniem, że Rada Rolnictwa powróci do kwestii pozostałych 5 proc. w 2003 roku.
- Rada rozważy, czy jest to w ogóle konieczne. Jeśli zgodzi się na taką propozycję, zwiększona zostanie pomoc bezpośrednia dla producentów zbóż - wyjaśnił Mildon.
Na pytanie dziennikarzy, jakie są szanse, aby uproszczony system dopłat bezpośrednich wprowadzić w całej Unii Europejskiej, Mildon powiedział, że nie jest politykiem i nie wolno mu odpowiadać na to pytanie.
- Ale gdybym miał głośno myśleć, to powiedziałbym, że jest to niezwykle atrakcyjna propozycja dla każdego społeczeństwa, w którym funkcjonuje dużo małych i średnich gospodarstw rolnych - powiedział.
Dodał, że w latach 90. w Europie Zachodniej z przyczyn technicznych, a później z powodu ustaleń Agendy 2000 nie można było wprowadzić takiego systemu.
W poniedziałek rozpoczęła się w Warszawie dwudniowa konferencja dotycząca dostosowania polskiego rynku rolnego do wymogów Unii Europejskiej, zorganizowana przez Agencję Rynku Rolnego oraz sejmową Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Mildon wyjaśnił, że zarówno w Unii, jak i w Polsce jest wielu rolników, którzy mogą wyprodukować żyto bardzo dobrej jakości, ale maleje liczba konsumentów spożywających pieczywo żytnie. Wg niego, w Unii są bardzo duże zapasy zbóż.
- Zapasy zbóż wynoszą obecnie 8 mln ton, z czego 5 mln ton to żyto. Staraliśmy się sprzedać tę górę zboża, decydując się nawet na wykorzystanie zboża konsumpcyjnego jako pasze dla zwierząt, dając na ten cel ogromne dotacje - powiedział Mildon.
Przedstawiciel Komisji Europejskiej wyjaśnił, że w lecie ubiegłego roku Unia ogłosiła, że likwiduje tzw. ceny gwarantowane na żyto. W konsekwencji w samych tylko Niemczech areał tego zboża spadł o 25 proc.
Natomiast problem związany z nadwyżką pszenicy durum, nie dotyczący wprawdzie Polski, jest jeszcze bardziej złożony.
- Kilka lat temu popełniliśmy błąd. Pozwoliliśmy na to, aby rolnicy uprawiali pszenicę durum nawet tam, gdzie nie była to tradycyjna uprawa. Rolnicy tacy otrzymywali specjalne dopłaty z tytułu prowadzenia takiej produkcji rolnej. Teraz uprawy te będą ograniczone tylko do obszarów, gdzie była to tradycja - wyjaśnił Mildon.
Podkreślił, że Komisja Europejska zaproponowała Radzie Ministrów Rolnictwa krajów Piętnastki istotne zmiany w systemie skupu interwencyjnego zbóż. "Jest to m.in. obniżenie ceny interwencyjnej o 5 proc." - dodał.
Wyjaśniając przesłanki tej decyzji, Mildon przypomniał uzgodnienia, jakie zapadły w 1999 roku na szczycie w Berlinie. Wówczas Komisja Europejska zaproponowała, aby cena interwencyjna była obniżona o 20 proc.
Jedno z państw nie wyraziło zgody na taką zmianę. Przyjęto kompromis i ustalono, że cena będzie obniżona o 15 proc., z zastrzeżeniem, że Rada Rolnictwa powróci do kwestii pozostałych 5 proc. w 2003 roku.
- Rada rozważy, czy jest to w ogóle konieczne. Jeśli zgodzi się na taką propozycję, zwiększona zostanie pomoc bezpośrednia dla producentów zbóż - wyjaśnił Mildon.
Na pytanie dziennikarzy, jakie są szanse, aby uproszczony system dopłat bezpośrednich wprowadzić w całej Unii Europejskiej, Mildon powiedział, że nie jest politykiem i nie wolno mu odpowiadać na to pytanie.
- Ale gdybym miał głośno myśleć, to powiedziałbym, że jest to niezwykle atrakcyjna propozycja dla każdego społeczeństwa, w którym funkcjonuje dużo małych i średnich gospodarstw rolnych - powiedział.
Dodał, że w latach 90. w Europie Zachodniej z przyczyn technicznych, a później z powodu ustaleń Agendy 2000 nie można było wprowadzić takiego systemu.
Źródło: PAP