Unijni weterynarze kontrolują polskie zakłady mięsne i mleczarnie
Opóźnienia w dostosowaniu się do norm sanitarno-weterynaryjnych stwierdziła misja unijnych weterynarzy kontrolująca polskie zakłady mięsne i mleczarnie. Ponadto inspektorzy wytknęli także polskim władzom ciągły brak systemu identyfikacji zwierząt. Ale mimo poważnych zastrzeżeń wiele zakładów przetwórczych chwalono za postęp w procesie modernizacji.
Jednak to co najbardziej zaniepokoiło misję unijnych weterynarzy, to opóźnienia w budowie systemu IACS.
- Było słabe punkty, które wyeksponowano. Dotyczyły głównie identyfikacji zwierząt - mówi przedstawiciel rządu.
Polskie władze zostały pochwalone za zastąpienie świadectw pochodzenia zwierząt świadectwami zdrowia. Zdaniem unijnych kontrolerów świadczy to o tym, że obrót zwierzętami na terenie Polski jest w pełni kontrolowany przez służby weterynaryjne, a tego wymagała od nas Bruksela.
W tym roku możemy się spodziewać jeszcze kilkunastu kontroli ekspertów ze Stałego Komitetu Weterynaryjnego Unii Europejskiej.
Proces dostosowania nie jest łatwy, a gołym okiem widać to po analizie przeprowadzonej przez Głównego Lekarza Weterynarii. W Polsce w przypadku mięsa czerwonego mamy 2150 zakładów w trzech kategoriach: A, B1 i B2. Na unijnym rynku działają 63 zakłady, to te z kategorii A. Do dnia akcesji zgodnie z deklaracjami ma dostosować się do unijnych wymogów większość polskich firm, bo aż ponad 1800. Do dziś 1420 zrealizowało zaledwie w 1/4 te zadania. Nie lepiej jest w mięsie białym. Na 200 zakładów z grupy B1, które mają dostosować się do unijnych przepisów w ciągu najbliższego roku około 150 zrealizowało tylko w 1/4 to co założyło. W grupie zakładów B2, a jest ich 50, stan przygotowań do integracji również nieprzekroczył 1/4 założonych planów. Wprawdzie zakłądy z kategorii B2 mają kilka lat na prowadzenie prac dostosowawczych, ale będą one mogły produkować w okresie przejściowym tylko na rynek lokalny co sprawi, że utracą rynki zagraniczne.
Jednak to co najbardziej zaniepokoiło misję unijnych weterynarzy, to opóźnienia w budowie systemu IACS.
- Było słabe punkty, które wyeksponowano. Dotyczyły głównie identyfikacji zwierząt - mówi przedstawiciel rządu.
Polskie władze zostały pochwalone za zastąpienie świadectw pochodzenia zwierząt świadectwami zdrowia. Zdaniem unijnych kontrolerów świadczy to o tym, że obrót zwierzętami na terenie Polski jest w pełni kontrolowany przez służby weterynaryjne, a tego wymagała od nas Bruksela.
W tym roku możemy się spodziewać jeszcze kilkunastu kontroli ekspertów ze Stałego Komitetu Weterynaryjnego Unii Europejskiej.
Proces dostosowania nie jest łatwy, a gołym okiem widać to po analizie przeprowadzonej przez Głównego Lekarza Weterynarii. W Polsce w przypadku mięsa czerwonego mamy 2150 zakładów w trzech kategoriach: A, B1 i B2. Na unijnym rynku działają 63 zakłady, to te z kategorii A. Do dnia akcesji zgodnie z deklaracjami ma dostosować się do unijnych wymogów większość polskich firm, bo aż ponad 1800. Do dziś 1420 zrealizowało zaledwie w 1/4 te zadania. Nie lepiej jest w mięsie białym. Na 200 zakładów z grupy B1, które mają dostosować się do unijnych przepisów w ciągu najbliższego roku około 150 zrealizowało tylko w 1/4 to co założyło. W grupie zakładów B2, a jest ich 50, stan przygotowań do integracji również nieprzekroczył 1/4 założonych planów. Wprawdzie zakłądy z kategorii B2 mają kilka lat na prowadzenie prac dostosowawczych, ale będą one mogły produkować w okresie przejściowym tylko na rynek lokalny co sprawi, że utracą rynki zagraniczne.
Źródło: Agrobiznes, TVP1