Ceny zbóż, notowania, aktualności

Rynek mięsa: na co mogą liczyć rolnicy

Rynek mięsa: na co mogą liczyć rolnicy
Ci rolnicy, którzy odstawią świnie w skupie interwencyjnym nie dostaną za żywiec mniej niż 3,30 zł/kg jeśli zwierze po uboju zostanie zakwalifikowane do klasy "E", 3,20 zł/kg jeśli do klasy "U" i 3,10 zł/kg do klasy "R". Ceny te zawierają już podatek VAT. Niższe klasy, czyli "O" i "P" w ramach interwencji nie bedą przyjmowane. Tak zapisano w aneksach umów między firmami skupującymi, a Agencją Rynku Rolnego. Wokół tych cen pojawia się wiele wątpliwości nie tylko wśród rolników, ale także zakładów, a wszystkiemu winien przelicznik.

Wszystko zależy teraz od jakości świń. Jeśli tylko będzie ona odpowiednia, rolnicy mają zagwarantowane ceny minimalne. Gorzej z zakładami. Ich zdaniem do interwencji będą musiały dołożyć.

 - Przeliczniki zastosowane przez Agencję, jak również ustalenie samej ceny jest niekorzystne dla zakładów mięsnych i nie opłaca nam się tego robić i tego robić nie bedziemy. Nie chcemy spełniać fanaberii ludzi ustalających to i nie konsultujących tych spraw z nami - mówi Przemysław Chabowski, Prezes Zarządu Zakładów Mięsnych Morliny.

Agencja odpowiada, że musi działać zgodnie z uchwałą Rady Ministrów, a stosowany przez nią przelicznik wagi poubojowej w stosunku do żywca od lat się nie zmienia.

 - Agencja Rynku Rolnego przy ustalaniu cen zakupu półtusz wieprzowych, a także przy ustalaniu cen żywca wieprzowego według wagi poubojowej zastosowała wskaźnik wydajności poubojowej wynoszący, zgodnie z komunikatem Głównego Urzędu Statystycznego, 78 proc. - odpowiada Antoni Tarczyński, wiceprezes Agencji Rynku Rolnego.

Skąd więc w takim razie niepokój wśród zakładów? Zdaniem właścicieli i pracowników firm współpracujących z Agencją wskaźnik przyjęty jest nierealny.

Przedwczoraj zakończył się termin przyjmowania wniosków na eksport z dopłatami. Na początek z puli 41 tys. ton do rozdysponowania przeznaczono 15 tys. ton. Dopłaty do eksportu to najlepsze i zarazem najtańsze rozwiązanie problemu świńskiej górki - mówią przetwórcy. Szkoda tylko, że sięgnięto po nie dopiero teraz.

 - Jeżeli by te narzędzia zostały wprowadzone na początku stycznia zdjęta zostałaby wystarczająca ilość żywca wieprzowego z rynku i problem w ogóle nie pojawiłby się - mówi Adam Wierzbowski z NetBrokers.

 - Cały czas mówimy, że jedynym mechanizmem, którego trzeba użyć, to są dopłaty do schłodzonych półtusz wieprzowych w eksporcie, a rząd nam funduje interwencję na rynku bezpośrednim jak to zwykle bywa. Poleżą te półtusze, będą zamrożone, ceny się nie zmienią, będą niskie i Agencja sprzeda to z wielką stratą poprzez sieć podmiotów, które współpracują z Agencją od lat. Ja nie rozumiem tego rodzaju interwencji - dodaje Przemysław Chabowski.

Źródło: Agrobiznes, TVP1