O świńskiej górce
Albo świńska górka, albo dołek. Albo zboża za dużo, albo za mało i trzeba je importować. Do tego rzeka mleka, nadmiar mięsa drobiowego i wołowego, z którymi nie wiadomo co robić. Protesty i blokady też powtarzają się w regularnym cyklu - narzeka "Trybuna". "Czy nie ma na to sposobu? Czy nie należałoby wprowadzić rozwiązań systemowych, które uchroniłyby nas od cyklicznych dołków i górek oraz powtarzających się regularnie protestów?" - pyta gazeta. Scenariusz - według "Trybuny" - jest zawsze taki sam. Najpierw rząd spóźnia się z interwencją na rynku rolnym, później rolnicy wychodzą na ulice, rząd twierdzi, że na spełnienie ich wszystkich żądań nie ma w budżecie pieniędzy, w końcu dochodzi do kompromisu, a do chłopów płynie kolejny sygnał, że należy produkować nie oglądając się na popyt. W komentarzu "Trybuny" Violetta Baran pyta, czy człowiek, który ma ze wsią tyle wspólnego co przez sklepową półkę, musi być wiecznie molestowany świńskimi górkami i dołkami? I publicystka gazety odpowiada: "Musi, niestety". Bo rolnicy to też obywatele Rzeczypospolitej. którym należy się dbałość o ich problemy. Rzeczą państwa jest je rozwiązać - uważa Violetta Baran. "Byle tylko państwo nie zapomniało o konsumentach, na których chcą jeździć i chłopi, i górnicy, i kto tam jeszcze" - dodaje publicystka "Trybuny".
Źródło: Informacyjna Agencja Radiowa