160 zł do hektara w pierwszym roku akcesji
160 zł do hektara otrzyma każdy polski rolnik w pierwszym roku członkowstwa w Unii Europejskiej. Na większe, nawet kilkuset-złotowe dopłaty bezpośrednie moga liczyć tylko ci, którzy produkują towary subsydiowane przez "15". Zdaniem rządu to najlepsze z możliwych rozwiązań. Innego zdania są organizacje rolników.
Rząd na wtorkowym posiedzeniu przyjął propozycję Brukseli i zdecydował, że naliczanie dopłat bezpośrednich dla rolników będzie odbywało się w zmodyfikowanym systemie mieszanym.
- System podziału tych środków będzie bardzo prosty. Zatem bez większych problemów i przeszkód ten strumień pieniędzy trafi do polskich rolników - mówi przedstawiciel rządu.
Wszyscy rolnicy moga być pewni, że bez względu na rodzaj produkcji, przez pierwsze trzy lata w Unii otrzymają dopłaty bezpośrednie w wysokości 25, 30 i 35 proc. poziomu unijnego. W latach 2004-2006 dopłaty do hektara bedą wynosić od 160 do 240 zł. Na większe, 55-proc. subsydia moga liczyć tylko ci rolnicy, którzy produkują m.in. zboża, rzepak, chmiel, tytoń, len, konopie, a także hodowcy bydła. Nowością jest to, że także oni dodatkowe dopłaty będą mili naliczane w sposób uproszczony.
- Jeżeli w grudniu wszyscy mieli obiecane, że dostaną te 500 zł, a później się okazuje, że niektórzy dostaną 160 zł, a niektórzy po 300, 500 albo i 800 zł na hektar, to wzbudza to naturalne reakcje i emocje - mówi Władysław Serafin, prezes Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych.
- Żaden system nie jest dobry, ponieważ polscy rolnicy otrzymują prawie 75 proc. mniej od rolników z Unii Europejskiej - mówi przestawiciel organizacji rolniczych.
Czy sytuacja, w której jedno gospodarstwo bedzie otrzymywać więcej od drugiego nie grozi podziałami na polskiej wsi? Zdaniem rządu nie, gdyż typowe polskie gospodarstwo zajmuje się kilkoma rodzajami produkcji. W efekcie wszyscy dostaną większe dopłaty do zbóż, ale mniejsze do trzody chlewnej.
- Z naszych analiz wynika, że móimy cały czas o tych samych pieniądzach, które trafią do polskiego rolnictwa i nie ma ograniczeń, że jedne gospodarstwa nie będą miały dostępu, a inne ten dostęp będą miały - twierdzi Jarosław Kalinowski, minister rolnictwa.
Rząd zapewnił, że wnioski na podstawie których rolnicy będą ubiegać się o dopłaty bezpośrednie będą możliwie jak najprostsze.
Rząd na wtorkowym posiedzeniu przyjął propozycję Brukseli i zdecydował, że naliczanie dopłat bezpośrednich dla rolników będzie odbywało się w zmodyfikowanym systemie mieszanym.
- System podziału tych środków będzie bardzo prosty. Zatem bez większych problemów i przeszkód ten strumień pieniędzy trafi do polskich rolników - mówi przedstawiciel rządu.
Wszyscy rolnicy moga być pewni, że bez względu na rodzaj produkcji, przez pierwsze trzy lata w Unii otrzymają dopłaty bezpośrednie w wysokości 25, 30 i 35 proc. poziomu unijnego. W latach 2004-2006 dopłaty do hektara bedą wynosić od 160 do 240 zł. Na większe, 55-proc. subsydia moga liczyć tylko ci rolnicy, którzy produkują m.in. zboża, rzepak, chmiel, tytoń, len, konopie, a także hodowcy bydła. Nowością jest to, że także oni dodatkowe dopłaty będą mili naliczane w sposób uproszczony.
- Jeżeli w grudniu wszyscy mieli obiecane, że dostaną te 500 zł, a później się okazuje, że niektórzy dostaną 160 zł, a niektórzy po 300, 500 albo i 800 zł na hektar, to wzbudza to naturalne reakcje i emocje - mówi Władysław Serafin, prezes Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych.
- Żaden system nie jest dobry, ponieważ polscy rolnicy otrzymują prawie 75 proc. mniej od rolników z Unii Europejskiej - mówi przestawiciel organizacji rolniczych.
Czy sytuacja, w której jedno gospodarstwo bedzie otrzymywać więcej od drugiego nie grozi podziałami na polskiej wsi? Zdaniem rządu nie, gdyż typowe polskie gospodarstwo zajmuje się kilkoma rodzajami produkcji. W efekcie wszyscy dostaną większe dopłaty do zbóż, ale mniejsze do trzody chlewnej.
- Z naszych analiz wynika, że móimy cały czas o tych samych pieniądzach, które trafią do polskiego rolnictwa i nie ma ograniczeń, że jedne gospodarstwa nie będą miały dostępu, a inne ten dostęp będą miały - twierdzi Jarosław Kalinowski, minister rolnictwa.
Rząd zapewnił, że wnioski na podstawie których rolnicy będą ubiegać się o dopłaty bezpośrednie będą możliwie jak najprostsze.
Źródło: Agrobiznes, TVP1