Przedsiębiorczy hodowcy bydła z Opolszczyzny
Opolscy hodowcy bydła nie tracą czasu. Mimo, że krowy są drogie i trudno je kupić, zwiększają pogłowie i stawiają obory. Powód jest prosty - zdają sobie sprawę, że tylko w ten sposób będą mogli konkurować z rolnikami unijnymi. Liczą też na wyższe kwoty mleczne.
Wielu rolników z opolskich wsi od wielu lat nosiło się z zamiarem zwiększenia pogłowia bydła mlecznego. Nie zraził ich nawet brak krów z powodu zamknięcia granic w obawie przed BSE. Trudniejsze okazało się uzyskanie zgody w gminie, a potem w starostwie. Urzędnicy kazali czekać wiele miesięcy na decyzję, ale się udało. W powiecie strzeleckim kilkudziesięciu rolników postawiło nowoczesne obory na 100 stanowisk.
Najbardziej prężni są dostawcy do Mleczarni Śląskich Rolników w Kadłubie. Skup wzrósł z 5 tys. litrów do 28 tys. Ośmiu największych hodowców dostarcza 30 proc. skupowanego przez mleczarnię mleka. Spółdzielnia cząsto organizuje wyjazdy szkoleniowe do Niemiec, gdzie hodowcy nawiązali kontakty z tamtejszymi rolnikami.
- Niemcy przekazali nam jedną uwagę. Nasze obory są za małe. Żeby myśleć o działaniu w Unii Europejskiej obory muszą być duże i w tej chwili około 20 proc. naszych rolników zrozumiało to, i zmodernizowali stare obory lub wybudowali nowe zupełnie od podstaw. Myślę, że ci rolnicy nie mają się czego bać. Oni już w tej chwili moga wchodzić do UE, bo wszystkie nowe obory produkują 100 proc. mleka w klasie "E" - mówi jeden z hodowców.
W okolicy Strzelec Opolskich gotowych jest prawie 12 nowoczesnych obór wyposażonych w hale udojowe na ponad 100 krów mlecznych. Kilka obór jest jeszcze w budowie. Tu rolnicy Unii się nie boją.
- Negocjacje pokazywały co Polska skorzysta na tym. A taka możliwość będzie tylko jedna i jeżeli my teraz nie wejdziemy to staniemy na boku i stracimy na tym bardzo wiele - mówi inny hodowca.
Hodowcy liczą, że gdy będą obliczali kwoty mleczne, ci co inwestują będą mieli dodatkową pulę. W przeciwnym razie połowa hal będzie stała pusta.
Wielu rolników z opolskich wsi od wielu lat nosiło się z zamiarem zwiększenia pogłowia bydła mlecznego. Nie zraził ich nawet brak krów z powodu zamknięcia granic w obawie przed BSE. Trudniejsze okazało się uzyskanie zgody w gminie, a potem w starostwie. Urzędnicy kazali czekać wiele miesięcy na decyzję, ale się udało. W powiecie strzeleckim kilkudziesięciu rolników postawiło nowoczesne obory na 100 stanowisk.
Najbardziej prężni są dostawcy do Mleczarni Śląskich Rolników w Kadłubie. Skup wzrósł z 5 tys. litrów do 28 tys. Ośmiu największych hodowców dostarcza 30 proc. skupowanego przez mleczarnię mleka. Spółdzielnia cząsto organizuje wyjazdy szkoleniowe do Niemiec, gdzie hodowcy nawiązali kontakty z tamtejszymi rolnikami.
- Niemcy przekazali nam jedną uwagę. Nasze obory są za małe. Żeby myśleć o działaniu w Unii Europejskiej obory muszą być duże i w tej chwili około 20 proc. naszych rolników zrozumiało to, i zmodernizowali stare obory lub wybudowali nowe zupełnie od podstaw. Myślę, że ci rolnicy nie mają się czego bać. Oni już w tej chwili moga wchodzić do UE, bo wszystkie nowe obory produkują 100 proc. mleka w klasie "E" - mówi jeden z hodowców.
W okolicy Strzelec Opolskich gotowych jest prawie 12 nowoczesnych obór wyposażonych w hale udojowe na ponad 100 krów mlecznych. Kilka obór jest jeszcze w budowie. Tu rolnicy Unii się nie boją.
- Negocjacje pokazywały co Polska skorzysta na tym. A taka możliwość będzie tylko jedna i jeżeli my teraz nie wejdziemy to staniemy na boku i stracimy na tym bardzo wiele - mówi inny hodowca.
Hodowcy liczą, że gdy będą obliczali kwoty mleczne, ci co inwestują będą mieli dodatkową pulę. W przeciwnym razie połowa hal będzie stała pusta.
Źródło: Agrobiznes, TVP1