Obawy rolników i przedsiębiorców przed przystąpieniem do UE
Nadal wielu przedsiębiorców i rolników ma obawy związane z przyszłością swoich zakładów oraz gospodarstw. Członkostwa w Unii Europejskiej nie obawiają się jednak ci producenci, którzy już kilka lat temu rozpoczęli modernizację swoich warsztatów pracy.
Ferma jaj w Bałdrzychowie jest jednym z nielicznych zakładów w powiecie poddębickim, które spełniają wymogi unijne. Aby tak było w kurnikach wymieniono blisko 90 tys. klatek.
- Kury mają teraz więcej przestrzeni, łatwiejszy dostęp do paszy i wody. Takie same klatki posiadają zakłady drobiarskie krajów unijnych - mówi właściciel fermy.
Członkostwo w Unii oznacza dla właścicieli fermy większe możliwości eksportowe.
- W Polsce jest duża nadprodukcja jaj, co prowadzi do zmniejszenia opłacalności produkcji. Po wejściu do Unii Europejskiej jest szansa, że pojawią się nowi kontrahenci i nowe rynki zbytu - dodaje właściciel.
Nowe rynki zbytu mają przynieść dodatkowe dochody bowiem ceny jaj w krajach "Piętnastki" są wyższe.
Wejścia do Unii Europejskiej nie obawia się także właściciel gospodarstwa zarodowego trzody chlewnej ze wsi Sikory w gminie Zadzim. Swoje gospodarstwo zmodernizował już kilka lat temu.
Wszystkie sztuki są zakolczykowane i znajdują się w specjalnym rejestrze komputerowym. Dla właściciela bycie w Unii oznacza nie tylko dotacje do produkcji rolnej, ale przede wszystkim większy zbyt na prosięta.
- Jeśli my sprowadzamy loszki i knurki z Danii, Holandii czy innych państw, to my powinniśmy móc sprzedać własny towar do innych krajów - mówi właściciel.
Obecnie większość odchowanych loszek i knurków trafia do prywatnych odbiorców. Pozostałe przeznaczane są na tucz.
Ferma jaj w Bałdrzychowie jest jednym z nielicznych zakładów w powiecie poddębickim, które spełniają wymogi unijne. Aby tak było w kurnikach wymieniono blisko 90 tys. klatek.
- Kury mają teraz więcej przestrzeni, łatwiejszy dostęp do paszy i wody. Takie same klatki posiadają zakłady drobiarskie krajów unijnych - mówi właściciel fermy.
Członkostwo w Unii oznacza dla właścicieli fermy większe możliwości eksportowe.
- W Polsce jest duża nadprodukcja jaj, co prowadzi do zmniejszenia opłacalności produkcji. Po wejściu do Unii Europejskiej jest szansa, że pojawią się nowi kontrahenci i nowe rynki zbytu - dodaje właściciel.
Nowe rynki zbytu mają przynieść dodatkowe dochody bowiem ceny jaj w krajach "Piętnastki" są wyższe.
Wejścia do Unii Europejskiej nie obawia się także właściciel gospodarstwa zarodowego trzody chlewnej ze wsi Sikory w gminie Zadzim. Swoje gospodarstwo zmodernizował już kilka lat temu.
Wszystkie sztuki są zakolczykowane i znajdują się w specjalnym rejestrze komputerowym. Dla właściciela bycie w Unii oznacza nie tylko dotacje do produkcji rolnej, ale przede wszystkim większy zbyt na prosięta.
- Jeśli my sprowadzamy loszki i knurki z Danii, Holandii czy innych państw, to my powinniśmy móc sprzedać własny towar do innych krajów - mówi właściciel.
Obecnie większość odchowanych loszek i knurków trafia do prywatnych odbiorców. Pozostałe przeznaczane są na tucz.
Źródło: Agrobiznes, TVP1