Hodowcy bydła z Opolszczyzny są rozgoryczeni
Wykupione przez zagranicznych inwestorów mleczarnie z Opolszczyzny wolą sprowadzać mleko z zagranicy, niż kupowac je od małych krajowych dostawców.
Największe mleczarnie na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku przejęte przez kapitał zachodni coraz częściej rezygnują z drobnych dostawców. Żeby uzupełnić dostawy podobno sprowadzają mleko z zagranicy. Hodowcy bydła są rozgoryczeni, bo w ostatnich kilku latach za namową tychże mleczarń zrezygnowali z dostaw do lokalnych spółdzielni mleczarskich.
W ostatnich 4 latach hodowcy bydła mlecznego na Opolszczyźnie, ktorzy po wejściu do Unii nadal chcą produkować mleko, zainwestowali znaczne pieniądze w budowę nowoczesnych obór i powiększenie swoich stad. Ich krowy dają teraz powyżej 8 tys. litrów mleka rocznie.
- Przystosowałem gospodarstwo i otrzymałem atest unijny. Zostały poniesione pewne nakłady, m.in. na zaadoptowanie już istniejących budynków i zakup krów. Na dzień dzisiejszy moje stado liczy 30 krów - mówi jeden z opolskich hodowców.
W województwie opolskim jest 150 dużych gospodarstw, które mają po 200 i więcej krów mlecznych. te gospodarstwa są głównymi dostawcami do opolskich mleczarni. Tymczasem rolnicy, którzy są dostawcami mniejszych ilości mleka nie mają pieniędzy na nowoczesne chłodnie. Z ich dostaw systematycznie rezygnują największe mleczarnie na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku przejęte przez kapitał niemiecki i francuski.
Rozgoryczeni rolnicy twierdzą, że po wejściu do Unii mleczarniom tym nie będą potrzebni polscy hodowcy bydła, bo bez problemów sprowadzą surowiec z Niemiec. Są już tego efekty. Wielu rolników zrezygnowało z dalszej hodowli. Są wsie gdzie nie ma już ani jednej krowy.
Największe mleczarnie na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku przejęte przez kapitał zachodni coraz częściej rezygnują z drobnych dostawców. Żeby uzupełnić dostawy podobno sprowadzają mleko z zagranicy. Hodowcy bydła są rozgoryczeni, bo w ostatnich kilku latach za namową tychże mleczarń zrezygnowali z dostaw do lokalnych spółdzielni mleczarskich.
W ostatnich 4 latach hodowcy bydła mlecznego na Opolszczyźnie, ktorzy po wejściu do Unii nadal chcą produkować mleko, zainwestowali znaczne pieniądze w budowę nowoczesnych obór i powiększenie swoich stad. Ich krowy dają teraz powyżej 8 tys. litrów mleka rocznie.
- Przystosowałem gospodarstwo i otrzymałem atest unijny. Zostały poniesione pewne nakłady, m.in. na zaadoptowanie już istniejących budynków i zakup krów. Na dzień dzisiejszy moje stado liczy 30 krów - mówi jeden z opolskich hodowców.
W województwie opolskim jest 150 dużych gospodarstw, które mają po 200 i więcej krów mlecznych. te gospodarstwa są głównymi dostawcami do opolskich mleczarni. Tymczasem rolnicy, którzy są dostawcami mniejszych ilości mleka nie mają pieniędzy na nowoczesne chłodnie. Z ich dostaw systematycznie rezygnują największe mleczarnie na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku przejęte przez kapitał niemiecki i francuski.
Rozgoryczeni rolnicy twierdzą, że po wejściu do Unii mleczarniom tym nie będą potrzebni polscy hodowcy bydła, bo bez problemów sprowadzą surowiec z Niemiec. Są już tego efekty. Wielu rolników zrezygnowało z dalszej hodowli. Są wsie gdzie nie ma już ani jednej krowy.
Źródło: Agrobiznes, TVP1