Biopaliwa – lobbing
W parlamencie, przy pracach nad ustawą o biopaliwach, odbywa się gra potężnych grup interesów. Wciągnięci w nią zostali politycy, eksperci, a nawet dziennikarze. Do wygrania jest około miliarda złotych rocznie.
Podczas prac nad ustawą można było zaobserwować, w jaki sposób - na rzadko spotykaną dotąd skalę - na decyzje polityków wpływają biznesmeni i lobbyści - pisze dziennik. Projekt ustawy, który powstał w Ministerstwie Rolnictwa, zakłada, że minister rolnictwa mógłby podzielić rynek na lata. Biznesmeni - a przede wszystkim Aleksander Gudzowaty - już są przygotowani do zarabiania na produkcji dodatków do paliw. Na ustawie mogliby skorzystać właściciele gorzelni, w tym posłowie, i producenci rzepaku. To oni cieszyli się, że rząd przyjął projekt zakładający, iż od przyszłego roku w każdym litrze paliwa ma być co najmniej 4 i pół procent biokomponentów.
Niezadowolony był z tego przede wszystkim napotężniejszy polski koncern naftowy PKN Orlen, gdyż czekałyby go wtedy spore inwestycje.
Obie strony zabiegały w Sejmie o korzystne dla siebie zapisy. Batalię wygrało "lobby" biopaliwowe. Wtedy Orlen postanowił zaatakować w mediach. Kilka dni później jeden z największych polskich dzienników zaczął publikować serię artykułów, w kórych dowodzono, że biokomponenty szkodzą silnikom. Z kolei w jednym z programów ogólnopolskiej telewizji przedstawiono wyłącznie racje zwolenników wprowadzenia biopaliw.
Senat całkowicie zmienił ustawę. Wróciła ona do Sejmu, który ma zająć się nią na trwającym właśnie posiedzeniu.
Podczas prac nad ustawą można było zaobserwować, w jaki sposób - na rzadko spotykaną dotąd skalę - na decyzje polityków wpływają biznesmeni i lobbyści - pisze dziennik. Projekt ustawy, który powstał w Ministerstwie Rolnictwa, zakłada, że minister rolnictwa mógłby podzielić rynek na lata. Biznesmeni - a przede wszystkim Aleksander Gudzowaty - już są przygotowani do zarabiania na produkcji dodatków do paliw. Na ustawie mogliby skorzystać właściciele gorzelni, w tym posłowie, i producenci rzepaku. To oni cieszyli się, że rząd przyjął projekt zakładający, iż od przyszłego roku w każdym litrze paliwa ma być co najmniej 4 i pół procent biokomponentów.
Niezadowolony był z tego przede wszystkim napotężniejszy polski koncern naftowy PKN Orlen, gdyż czekałyby go wtedy spore inwestycje.
Obie strony zabiegały w Sejmie o korzystne dla siebie zapisy. Batalię wygrało "lobby" biopaliwowe. Wtedy Orlen postanowił zaatakować w mediach. Kilka dni później jeden z największych polskich dzienników zaczął publikować serię artykułów, w kórych dowodzono, że biokomponenty szkodzą silnikom. Z kolei w jednym z programów ogólnopolskiej telewizji przedstawiono wyłącznie racje zwolenników wprowadzenia biopaliw.
Senat całkowicie zmienił ustawę. Wróciła ona do Sejmu, który ma zająć się nią na trwającym właśnie posiedzeniu.
Źródło: Rzeczpospolita