Jakie korzyści odniesie polskie rolnictwo po wejściu do UE?
Warunki, na jakich Polska wejdzie do Unii Europejskiej, nie są jeszcze znane, ale zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy integracji przytaczają już argumenty, jak wpłynie to na sytuację polskiego rolnictwa. Zdaniem pierwszych, polscy rolnicy stracą, gdyż nie będą konkurencyjni w stosunku do rolników UE, zdaniem drugich - zyskają, gdyż do ich gospodarstw trafią pieniądze, których bez integracji nigdy by nie otrzymali. Jak jest naprawdę?
Z ostatnich propozycji Unii Europejskiej wynika, że w pierwszych trzech latach członkostwa w Unii polscy rolnicy mogą liczyć na co najmniej 40 proc. należnych im dopłat bezpośrednich, co oznacza, że statystyczne gospodarstwo rolne w Polsce otrzyma co roku około 465 euro, tj. około 1860 zł. Dopłaty bezpośrednie otrzyma każde gospodarstwo o powierzchni powyżej 1 ha, niezależnie od tego czy uprawia akurat te rośliny i hoduje te zwierzęta, do których w Unii Europejskiej takie dopłaty przysługują. Rolnik otrzyma je także wówczas, gdy nie będzie uprawiał ani hodował czegokolwiek, gdyż nie będą to dopłaty do produkcji rolnej, a do powierzchni gospodarstwa.
Ale 1860 zł otrzyma gospodarstwo przeciętne. Rolnik posiadający tylko 1 ha ziemi otrzyma dopłatę kilka razy mniejszą. Można dyskutować czy uzasadnione będzie obdzielanie dopłatami rolników, którzy niczego nie produkują, ale takie są następstwa uproszczonego systemu dopłat bezpośrednich, do przyjęcia którego Unia Europejska też Polskę zachęcała.
Wbrew obawom gospodarstw wysokoprodukcyjnych przydzielenie dopłat bezpośrednich wszystkim gospodarstwom rolnym tylko nieznacznie zmniejszy korzyści rolników gospodarujących na kilkunastu, kilkudziesięciu czy kilkuset hektarach, gdyż dopłaty bezpośrednie odnoszą się do powierzchni gospodarstw, a to oznacza, że na 55 proc. ogółu gospodarstw rolnych w Polsce (o obszarze od 1 do 5 ha) przypadnie tylko 16-17 proc. dopłat bezpośrednich, gdyż tylko tyle ogółu użytków rolnych jest w tych gospodarstwach.
Niewątpliwą zaletą systemu uproszczonego jest to, że przyznane Polsce dopłaty bezpośrednie zostaną wykorzystane w całości. Gdyby bowiem przyjąć system stosowany w UE, około 30 proc. dopłat prawdopodobnie by przepadło (część rolników nie złożyłaby odpowiednio wypełnionych wniosków).
Czy 1860 zł dopłat bezpośrednich dla statystycznego gospodarstwa to dużo czy mało? Biorąc pod uwagę obecną sytuację polskiego rolnictwa, dopłaty te można uznać za niewystarczające. Z drugiej strony, dotychczasowe wydatki na rolnictwo z budżetu państwa wynosiły około 3 mld zł rocznie, co oznacza, że przeciętne gospodarstwo rolne w Polsce otrzymywało z państwowej kiesy około 1,5 tys. zł. Otrzymywało je w formie dopłat do: oprocentowania kredytów, skupu zbóż, paliwa rolniczego, interwencji państwa na rynku produktów rolnych, postępu biologicznego, doradztwa oraz w formie wielu innych jeszcze dotacji na cele rolnictwa. Wypłaty z budżetu UE już na wstępie będą od tamtej pomocy większe, a przecież z czasem polscy rolnicy otrzymają nie 40, a 100 proc. dopłat bezpośrednich.
Niektórzy ekonomiści wyrażają obawy czy przydzielenie dopłat bezpośrednich wszystkim, w tym także najmniejszym gospodarstwom rolnym, nie zahamuje u nas tempa przemian agrarnych. Otóż, niewątpliwie dopłaty bezpośrednie wpłyną na poprawę opłacalności produkcji rolnej, czego bezpośrednim następstwem będzie wzrost cen ziemi. A jak wykazuje doświadczenie innych krajów (a także nasze własne), kiedy wzrasta cena ziemi, zwiększają się też obroty gruntami rolnymi. Drogą ziemię warto sprzedać, bo za uzyskane środki można stworzyć nowe miejsce pracy (np. w rzemiośle czy w handlu). Drogą ziemię warto także kupić, gdyż wówczas, korzystając z efektu skali i opłacalności produkcji rolnej, można osiągnąć satysfakcjonujące dochody z gospodarstwa. Im zatem droższe grunty rolne, tym szybciej zmienia się struktura agrarna. W dodatku ziemia trafia wówczas tylko do tych, którzy wiedzą jak ją najlepiej wykorzystać.
W rachunku tym pominęliśmy wiele innych korzyści, jakie rolnicy mogą osiągnąć po wejściu Polski do UE. Chodzi tu o tzw. instrumenty towarzyszące (system wcześniejszych emerytur, pomoc dla gospodarstw położonych w regionach o niekorzystnych warunkach naturalnych, programy rolno-środowiskowe, wsparcie dla gospodarki leśnej), a także o fundusze strukturalne, których beneficjentem będą w pierwszym rzędzie mieszkańcy wsi. Bilans integracji z UE jest więc dla polskiego rolnictwa jednoznacznie korzystny.
Z ostatnich propozycji Unii Europejskiej wynika, że w pierwszych trzech latach członkostwa w Unii polscy rolnicy mogą liczyć na co najmniej 40 proc. należnych im dopłat bezpośrednich, co oznacza, że statystyczne gospodarstwo rolne w Polsce otrzyma co roku około 465 euro, tj. około 1860 zł. Dopłaty bezpośrednie otrzyma każde gospodarstwo o powierzchni powyżej 1 ha, niezależnie od tego czy uprawia akurat te rośliny i hoduje te zwierzęta, do których w Unii Europejskiej takie dopłaty przysługują. Rolnik otrzyma je także wówczas, gdy nie będzie uprawiał ani hodował czegokolwiek, gdyż nie będą to dopłaty do produkcji rolnej, a do powierzchni gospodarstwa.
Ale 1860 zł otrzyma gospodarstwo przeciętne. Rolnik posiadający tylko 1 ha ziemi otrzyma dopłatę kilka razy mniejszą. Można dyskutować czy uzasadnione będzie obdzielanie dopłatami rolników, którzy niczego nie produkują, ale takie są następstwa uproszczonego systemu dopłat bezpośrednich, do przyjęcia którego Unia Europejska też Polskę zachęcała.
Wbrew obawom gospodarstw wysokoprodukcyjnych przydzielenie dopłat bezpośrednich wszystkim gospodarstwom rolnym tylko nieznacznie zmniejszy korzyści rolników gospodarujących na kilkunastu, kilkudziesięciu czy kilkuset hektarach, gdyż dopłaty bezpośrednie odnoszą się do powierzchni gospodarstw, a to oznacza, że na 55 proc. ogółu gospodarstw rolnych w Polsce (o obszarze od 1 do 5 ha) przypadnie tylko 16-17 proc. dopłat bezpośrednich, gdyż tylko tyle ogółu użytków rolnych jest w tych gospodarstwach.
Niewątpliwą zaletą systemu uproszczonego jest to, że przyznane Polsce dopłaty bezpośrednie zostaną wykorzystane w całości. Gdyby bowiem przyjąć system stosowany w UE, około 30 proc. dopłat prawdopodobnie by przepadło (część rolników nie złożyłaby odpowiednio wypełnionych wniosków).
Czy 1860 zł dopłat bezpośrednich dla statystycznego gospodarstwa to dużo czy mało? Biorąc pod uwagę obecną sytuację polskiego rolnictwa, dopłaty te można uznać za niewystarczające. Z drugiej strony, dotychczasowe wydatki na rolnictwo z budżetu państwa wynosiły około 3 mld zł rocznie, co oznacza, że przeciętne gospodarstwo rolne w Polsce otrzymywało z państwowej kiesy około 1,5 tys. zł. Otrzymywało je w formie dopłat do: oprocentowania kredytów, skupu zbóż, paliwa rolniczego, interwencji państwa na rynku produktów rolnych, postępu biologicznego, doradztwa oraz w formie wielu innych jeszcze dotacji na cele rolnictwa. Wypłaty z budżetu UE już na wstępie będą od tamtej pomocy większe, a przecież z czasem polscy rolnicy otrzymają nie 40, a 100 proc. dopłat bezpośrednich.
Niektórzy ekonomiści wyrażają obawy czy przydzielenie dopłat bezpośrednich wszystkim, w tym także najmniejszym gospodarstwom rolnym, nie zahamuje u nas tempa przemian agrarnych. Otóż, niewątpliwie dopłaty bezpośrednie wpłyną na poprawę opłacalności produkcji rolnej, czego bezpośrednim następstwem będzie wzrost cen ziemi. A jak wykazuje doświadczenie innych krajów (a także nasze własne), kiedy wzrasta cena ziemi, zwiększają się też obroty gruntami rolnymi. Drogą ziemię warto sprzedać, bo za uzyskane środki można stworzyć nowe miejsce pracy (np. w rzemiośle czy w handlu). Drogą ziemię warto także kupić, gdyż wówczas, korzystając z efektu skali i opłacalności produkcji rolnej, można osiągnąć satysfakcjonujące dochody z gospodarstwa. Im zatem droższe grunty rolne, tym szybciej zmienia się struktura agrarna. W dodatku ziemia trafia wówczas tylko do tych, którzy wiedzą jak ją najlepiej wykorzystać.
W rachunku tym pominęliśmy wiele innych korzyści, jakie rolnicy mogą osiągnąć po wejściu Polski do UE. Chodzi tu o tzw. instrumenty towarzyszące (system wcześniejszych emerytur, pomoc dla gospodarstw położonych w regionach o niekorzystnych warunkach naturalnych, programy rolno-środowiskowe, wsparcie dla gospodarki leśnej), a także o fundusze strukturalne, których beneficjentem będą w pierwszym rzędzie mieszkańcy wsi. Bilans integracji z UE jest więc dla polskiego rolnictwa jednoznacznie korzystny.
Źródło: Rzeczpospolita
Powrót do aktualności