Ceny zbóż, notowania, aktualności

Bez pomocy państwa drobiarzom nie uda się odbić od dna

Bez pomocy państwa drobiarzom nie uda się odbić od dna
Drobiu na polskim rynku jest za dużo, ale do nadprodukcji się nie przyznajemy - mówią zgodnie hodowcy. Winien jest import. Do tego szykuje się "świńska górka" - w dół idą także ceny kurczaków. Co zrobić, jeśli już teraz żywiec drobiowy skupowany jest poniżej kosztów produkcji nawet o 1/3.

Co dla tej branży jest teraz najważniejsze?

 - Wygospodarowanie środków przez Ministerstwo Finansów na dopłaty do eksportu, żeby ta nadwyżkę w ilości 13 tys. ton można było wysłać jeszcze w tym kwartale - mówi przedstawicielka Polskiego Związku Zrzeszeń Producentów Drobiu.

Lista żądań jest dłuższa. Do prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa drobiarze zwrócili się z prośbą o uchylenie nałożonego na banki obowiązku tworzenia rezerw na niespłacone kredyty drobiarskie. Od rządu domagają się przywrócenia kaucji na przewożone przez nasz kraj mięso, które jako re-eksport ma trafić na Ukrainę i do Rosji, ale jak podejrzewają hodowcy, zostaje w kraju.

 - Zniżkuje cena na zapleczu przetwórni. Więc skądś ten tani towar się bierze. A tani może być tylko dlatego, że jest niezapłacone cło i podatek - dodaje przedstawicielka Polskiego Związku Zrzeszeń Producentów Drobiu.

Wciąż nie wiadomo ile, na przykład, z rozładowywanego statku może legalnie zostać, a ile musi opuścić granice. Nie ma informacji, nie ma też kontroli. A mięso z rozmrożonych kurczaków o międzynarodowym pochodzeniu można znaleźć nie tylko w kiełbasach, ale i na niejednej sklepowej półce.

Bez pomocy państwa drobiarzom nie uda się odbić od dna.

 - Wszystkie branże dostały pomoc w postaci finansowych uregulowań, natomiast jest jeden ewenement: branża drobiarska do tej pory nie dostała żadnej pomocy - twierdzi przedstawicielka PZZPD.

Drobiarstwo to nie margines naszego rynku mięsa, ale prawie 1/5 całej produkcji. I właśnie o jej opłacalność hodowcy walczą już od maja zeszłego roku. I dlatego sprawdziliśmy jak dziś wygląda sytuacja. Ceny w całym kraju są bardzo zbliżone. Małe ubojnie za kilogram żywca płacą 2,20-2,30 zł. Przy umowach kontraktacyjnych ceny dochodzą do 2,60 zł,ale tylko za największe brojlery.

Mimo to produkcja rośnie. Rośnie także popyt. Statystycznie każdy z nas zjada około 18 kg drobiu rocznie. Ale tempo wzrostu produkcji już niedługo osłabnie. Do odchowu trafia teraz kilkanaście procent mniej piskląt niż przed rokiem.

Eksperci nie robią większych nadziei drobiarzom. Ich zdaniem niskich cen możemy się spodziewać jeszcze przez cały przyszły rok.

Coraz lepszy humor mają za to producenci jaj. Jaja cały czas drożeją i zdaniem hodowców do świąt ceny wzrosną jeszcze o 3-4 gr za sztukę.

Źródło: Agrobiznes, TVP1