Minimalne ustępstwa Brukseli w negocjacjach rolnych
Unia Europejska może pójść tylko na bardzo ograniczone ustępstwa w sprawie warunków integracji wsi - ostrzegł wczoraj komisarz ds. poszerzenia wspólnoty Guenter Verheugen.
- Nie ma możliwości istotnej poprawy zasad wprowadzenia dopłat bezpośrednich dla rolników. To nie jest tylko kwestia pieniędzy, ale także priorytetów politycznych. Należy stworzyć system zabezpieczeń socjalnych w razie zbytniego załamania dochodów najbiedniejszych mieszkańców wsi - ostrzegł komisarz.
Polscy negocjatorzy chcą ograniczyć oferowane przez Unię fundusze na rozwój obszarów wiejskich (około 800 mln euro rocznie), aby zasilić środki odłożone na dopłaty bezpośrednie dla rolników. Bruksela proponuje 9-letni okres dochodzenia do pełni tej formy płatności zaczynając od 25 proc. pełnego poziomu.
Eksperci Komisji przyznają, że przed szczytem przywódców "15" w Brukseli pod koniec października, KE była gotowa pójść na pewne ustępstwa w sprawie dopłat. Jednak podczas szczytu postanowiono, że budżet rolny Unii do 2013 r. nie będzie realnie rósł. To oznacza, że za wszelkie podwyższenie początkowego poziomu dopłat, a także skrócenie okresu przejściowego ich wprowadzania zapłacą unijni farmerzy. Dlatego "15" zajmuje teraz bardzo pryncypialne stanowisko w tej sprawie.
Postanowienia szczytu w Brukseli ograniczają także możliwości spełniania innego postulatu polskich negocjatorów: podwyższenia limitów produkcji żywności, w tym przede wszystkim mleka. Zwiększenie limitów dopłat do hodowli 100 tys. krów mamek będzie kosztować Unię 20 mln euro rocznie. Środki te można uzyskać tylko odbierając część dotacji unijnym farmerom - twierdzą unijni eksperci.
Innym problemem są zobowiązania Brukseli wobec WTO. Podwyższenie limitu produkcji mleka może spowodować, że na unijnym rynku będzie jego nadmiar. Jedyną możliwością zbytu będzie wówczas eksport, jednak z powodu zbyt wysokich cen w Unii jest on możliwy tylko przy stosowaniu dopłat. W ramach WTO Bruksela zobowiązała się jednak do ograniczenia tej formy subsydiów, które bardzo naruszają warunki konkurencji na światowym rynku. Ponieważ Polska nigdy nie stosowała tej formy pomocy, przystępując do UE "nie wniesie" dodatkowego prawa do dotacji eksportowych, choćby produkowanego przez nią mleka, które w razie eksportu, trzeba będzie dotować. Komisja obawia się także o reakcje niektórych krajów "15" w razie zbytniego podwyższenia limitów produkcji żywności w Polsce. Włochy od lat mają limit produkcji mleka, który jest o wiele niższy niż krajowa konsumpcja.
Dla Rzymu zbytnie ustępstwa wobec Polski nie byłyby zrozumiałe - ostrzegają unijni eksperci. Mimo wszystko Komisja jest gotowa uwzględnić przy ocenie limitów nadzwyczajne kataklizmy w ostatnich latach, jak utrata rosyjskiego rynku dla polskiego eksportu żywności czy nadzwyczajne anomalia pogodowe. To powinno umożliwić podwyższenie proponowanych przez KE limitów produkcji o kilka procent.
- Ostateczne warunki integracji wsi będą dla Polski korzystne. Wiem, że opinia publiczna w Polsce je zaakceptuje - zapewnił jednak wczoraj Verheugen.
- Nie ma możliwości istotnej poprawy zasad wprowadzenia dopłat bezpośrednich dla rolników. To nie jest tylko kwestia pieniędzy, ale także priorytetów politycznych. Należy stworzyć system zabezpieczeń socjalnych w razie zbytniego załamania dochodów najbiedniejszych mieszkańców wsi - ostrzegł komisarz.
Polscy negocjatorzy chcą ograniczyć oferowane przez Unię fundusze na rozwój obszarów wiejskich (około 800 mln euro rocznie), aby zasilić środki odłożone na dopłaty bezpośrednie dla rolników. Bruksela proponuje 9-letni okres dochodzenia do pełni tej formy płatności zaczynając od 25 proc. pełnego poziomu.
Eksperci Komisji przyznają, że przed szczytem przywódców "15" w Brukseli pod koniec października, KE była gotowa pójść na pewne ustępstwa w sprawie dopłat. Jednak podczas szczytu postanowiono, że budżet rolny Unii do 2013 r. nie będzie realnie rósł. To oznacza, że za wszelkie podwyższenie początkowego poziomu dopłat, a także skrócenie okresu przejściowego ich wprowadzania zapłacą unijni farmerzy. Dlatego "15" zajmuje teraz bardzo pryncypialne stanowisko w tej sprawie.
Postanowienia szczytu w Brukseli ograniczają także możliwości spełniania innego postulatu polskich negocjatorów: podwyższenia limitów produkcji żywności, w tym przede wszystkim mleka. Zwiększenie limitów dopłat do hodowli 100 tys. krów mamek będzie kosztować Unię 20 mln euro rocznie. Środki te można uzyskać tylko odbierając część dotacji unijnym farmerom - twierdzą unijni eksperci.
Innym problemem są zobowiązania Brukseli wobec WTO. Podwyższenie limitu produkcji mleka może spowodować, że na unijnym rynku będzie jego nadmiar. Jedyną możliwością zbytu będzie wówczas eksport, jednak z powodu zbyt wysokich cen w Unii jest on możliwy tylko przy stosowaniu dopłat. W ramach WTO Bruksela zobowiązała się jednak do ograniczenia tej formy subsydiów, które bardzo naruszają warunki konkurencji na światowym rynku. Ponieważ Polska nigdy nie stosowała tej formy pomocy, przystępując do UE "nie wniesie" dodatkowego prawa do dotacji eksportowych, choćby produkowanego przez nią mleka, które w razie eksportu, trzeba będzie dotować. Komisja obawia się także o reakcje niektórych krajów "15" w razie zbytniego podwyższenia limitów produkcji żywności w Polsce. Włochy od lat mają limit produkcji mleka, który jest o wiele niższy niż krajowa konsumpcja.
Dla Rzymu zbytnie ustępstwa wobec Polski nie byłyby zrozumiałe - ostrzegają unijni eksperci. Mimo wszystko Komisja jest gotowa uwzględnić przy ocenie limitów nadzwyczajne kataklizmy w ostatnich latach, jak utrata rosyjskiego rynku dla polskiego eksportu żywności czy nadzwyczajne anomalia pogodowe. To powinno umożliwić podwyższenie proponowanych przez KE limitów produkcji o kilka procent.
- Ostateczne warunki integracji wsi będą dla Polski korzystne. Wiem, że opinia publiczna w Polsce je zaakceptuje - zapewnił jednak wczoraj Verheugen.
Źródło: Rzeczpospolita