Duża nadpodaż wieprzowiny
Analitycy z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej alarmują: w okresie jesienno-zimowym i wiosennym ceny skupu trzody chlewnej znów będą bardzo niskie, ponieważ podaż świń osiągnie szczytowy poziom.
Wprawdzie równoległy spadek cen detalicznych spowoduje wzrost popytu na mięso wieprzowe, jednak wzrost popytu będzie dużo niższy od wzrostu podaży. W rezultacie o poziomie cen żywca wieprzowego będą decydowały rozmiary interwencyjnego skupu trzody na zapasy oraz poziom cen tego skupu.
O opłacalności produkcji trzody chlewnej decydują nie tylko ceny skupu. Wpływ mają także targowiskowe ceny zbóż. Jak na razie, są one o około 10 proc. niższe niż w ubiegłym roku, ale, zdaniem ekspertów, bardzo prawdopodobny jest ich systematyczny wzrost w następnych miesiącach. W rezultacie opłacalność chowu trzody chlewnej obniżyłaby się jeszcze bardziej. I być może wówczas dopiero pojawi się refleksja, że jednak pogłowie trzody chlewnej jest w Polsce za duże. Bo od 10 lat spożycie wieprzowiny utrzymuje się na poziomie 35-42 kg na mieszkańca rocznie (w tym roku wyniesie 39,7 kg), natomiast możliwości eksportu mięsa wieprzowego i przetworów są obecnie dość ograniczone. W ubiegłym roku eksport wieprzowiny wyniósł 84 tys. ton, w tym roku będzie jeszcze mniejszy - 80 tys. ton. Polska to nie Dania, która potrafi sprzedać za granicą trzy czwarte swojej wieprzowiny. Pod pewnymi względami próbujemy ją jednak gonić.
W 1990 r. przy pogłowiu trzody chlewnej wynoszącym 19,5 mln sztuk ubój świń wyniósł 19,8 mln sztuk. W tym roku przy pogłowiu ocenianym na 18,7 mln sztuk ubój świń wyniesie 23,6 mln sztuk. Jest to skutek skrócenia okresu tuczu trzody chlewnej, dzięki czemu z mniejszego pogłowia uzyskujemy obecnie więcej mięsa. Drugim czynnikiem sprzyjającym zwiększeniu produkcji wieprzowiny jest systematyczny wzrost mięsności polskich świń. Obecnie przekracza ona nieznacznie 50 proc., gdy kilkanaście lat temu 43-44 proc.
W rezultacie, mimo iż pogłowie trzody chlewnej jest obecnie niższe niż w poprzednich latach, to spożycie mięsa wieprzowego jest wyższe.
Do zwiększonego zainteresowania chowem trzody chlewnej w minimalnym stopniu przyczynia się utrzymujący się już od 1980 r. spadek spożycia mięsa wołowego. Jego konsumpcja obniżyła się w tym czasie z 18,5 kg do 5,5 kg. W jadłospisie Polaka wołowina zastąpiona została jednak nie przez wieprzowinę, a przez mięso drobiowe, którego spożycie zwiększyło się z 5,3 kg w 1983 r. do 18 kg obecnie
W Unii chów bydła korzysta z bardzo dużego wsparcia, podczas gdy produkcja drobiu pozostawiona jest swobodnej grze sił rynkowych. Wyraźny już w Polsce niedobór bydła, którego pogłowie spadło do około 5,3 mln sztuk, jest zagrożeniem dla naszych lekkich przeważnie gleb, którym potrzebne są znacznie większe ilości obornika. Zdaniem ekspertów, Polska powinna hodować 10-11 mln sztuk bydła, także dlatego, że ma wystarczającą do tego powierzchnię łąk i pastwisk.

Wprawdzie równoległy spadek cen detalicznych spowoduje wzrost popytu na mięso wieprzowe, jednak wzrost popytu będzie dużo niższy od wzrostu podaży. W rezultacie o poziomie cen żywca wieprzowego będą decydowały rozmiary interwencyjnego skupu trzody na zapasy oraz poziom cen tego skupu.
O opłacalności produkcji trzody chlewnej decydują nie tylko ceny skupu. Wpływ mają także targowiskowe ceny zbóż. Jak na razie, są one o około 10 proc. niższe niż w ubiegłym roku, ale, zdaniem ekspertów, bardzo prawdopodobny jest ich systematyczny wzrost w następnych miesiącach. W rezultacie opłacalność chowu trzody chlewnej obniżyłaby się jeszcze bardziej. I być może wówczas dopiero pojawi się refleksja, że jednak pogłowie trzody chlewnej jest w Polsce za duże. Bo od 10 lat spożycie wieprzowiny utrzymuje się na poziomie 35-42 kg na mieszkańca rocznie (w tym roku wyniesie 39,7 kg), natomiast możliwości eksportu mięsa wieprzowego i przetworów są obecnie dość ograniczone. W ubiegłym roku eksport wieprzowiny wyniósł 84 tys. ton, w tym roku będzie jeszcze mniejszy - 80 tys. ton. Polska to nie Dania, która potrafi sprzedać za granicą trzy czwarte swojej wieprzowiny. Pod pewnymi względami próbujemy ją jednak gonić.
W 1990 r. przy pogłowiu trzody chlewnej wynoszącym 19,5 mln sztuk ubój świń wyniósł 19,8 mln sztuk. W tym roku przy pogłowiu ocenianym na 18,7 mln sztuk ubój świń wyniesie 23,6 mln sztuk. Jest to skutek skrócenia okresu tuczu trzody chlewnej, dzięki czemu z mniejszego pogłowia uzyskujemy obecnie więcej mięsa. Drugim czynnikiem sprzyjającym zwiększeniu produkcji wieprzowiny jest systematyczny wzrost mięsności polskich świń. Obecnie przekracza ona nieznacznie 50 proc., gdy kilkanaście lat temu 43-44 proc.
W rezultacie, mimo iż pogłowie trzody chlewnej jest obecnie niższe niż w poprzednich latach, to spożycie mięsa wieprzowego jest wyższe.
Do zwiększonego zainteresowania chowem trzody chlewnej w minimalnym stopniu przyczynia się utrzymujący się już od 1980 r. spadek spożycia mięsa wołowego. Jego konsumpcja obniżyła się w tym czasie z 18,5 kg do 5,5 kg. W jadłospisie Polaka wołowina zastąpiona została jednak nie przez wieprzowinę, a przez mięso drobiowe, którego spożycie zwiększyło się z 5,3 kg w 1983 r. do 18 kg obecnie
W Unii chów bydła korzysta z bardzo dużego wsparcia, podczas gdy produkcja drobiu pozostawiona jest swobodnej grze sił rynkowych. Wyraźny już w Polsce niedobór bydła, którego pogłowie spadło do około 5,3 mln sztuk, jest zagrożeniem dla naszych lekkich przeważnie gleb, którym potrzebne są znacznie większe ilości obornika. Zdaniem ekspertów, Polska powinna hodować 10-11 mln sztuk bydła, także dlatego, że ma wystarczającą do tego powierzchnię łąk i pastwisk.

Źródło: Rzeczpospolita