Odpowiedź Brukseli
Nowe stanowisko rządu w negocjacjach rolnych jest tylko w niewielkiej części do zaakceptowania przez Unię Europejską. Zachodni dyplomaci wskazują, że gdyby zostało wprowadzone w życie, polski budżet i polscy konsumenci ponieśliby ogromne koszty.
Aby zrekompensować niepełny wymiar dopłat bezpośrednich dla rolników w pierwszych 9 latach członkostwa, Unia jest gotowa zgodzić się na wypłacenie z budżetu państwa dodatkowych subwencji dla rolników. Łącznie z dotacjami Brukseli nie mogą one być jednak wyższe niż wsparcie w krajach "15". W oficjalnej propozycji Komisji Europejskiej ze stycznia dopłaty krajowe ogranicza się nawet do poziomu z 2001 roku. Jednak ponieważ w tym czasie pomoc państwa dla wsi była w Polsce niewielka, Unia może pójść na ustępstwa w tej sprawie - twierdzi minister rolnictwa Danii Mariann Fischer Boel, która będzie przewodziła delegacji unijnych negocjatorów.
Unia odrzuca
Dla "15" nie do zaakceptowania jest natomiast ograniczenie funduszy na rozwój obszarów wiejskich (około 800 mln euro rocznie), przyznanych Polsce przez Unię w celu zasilenia dopłat bezpośrednich dla rolników. Niemcy, Wielka Brytania, Szwecja i Holandia mają niechętny stosunek do wprowadzenia dopłat w wymiarze proponowanym przez KE (czyli 25 proc. w 2004 roku). Kraje te dążą do takiej reformy CAP, która zwiększy fundusze na rozwój obszarów wiejskich, a ograniczy dopłaty bezpośrednie. Dlatego nie zgodzą się na formułę dla Polski idącą w odwrotnym kierunku, i to tym bardziej że polskie rolnictwo jest ich zdaniem wyjątkowo zapóźnione i potrzebuje restrukturyzacji.
Równie stanowczo Unia odrzuca możliwość utrzymania ceł importowych na niektóre towary rolne sprowadzane ze wspólnoty do naszego kraju. To burzy podstawy integracji europejskiej: swobodę przepływu towarów w ramach Jednolitego Rynku, oraz oznacza konieczność utrzymania kontroli towarów na granicach tylko dla kilku produktów. Komisja wskazuje, że koszty produkcji rolnej w Polsce są wyraźnie niższe niż w Unii i nawet przy niższych dopłatach polscy rolnicy dadzą sobie radę z otwartą konkurencją ze strony zachodnich farmerów.
Propozycje i ustępstwa
Komisja zaproponowała Polsce wprowadzenie uproszczonego systemu podziału dopłat, którego podstawą byłaby wielkość upraw, a nie rzeczywista produkcja. Jej zdaniem, kłopoty z uruchomieniem systemu kontroli jakości i wielkości produkcji rolnej IACS powodują, że przyjmując standardowy system, Polska może początkowo stracić dużą część pomocy. Proponowana przez KE reforma Wspólnej Polityki Rolnej (CAP) zakłada zresztą powiązanie wielkości subwencji z powierzchnią upraw. Odkładanie decyzji w tej sprawie do połowy przyszłego roku może okazać się ryzykowne, bo Polska nie zdąży z przygotowaniem do 1 stycznia 2004 roku systemu przyjmowania pomocy.
Unia jest natomiast gotowa pójść na pewne ustępstwa, jeśli chodzi o wielkość przyznanych naszemu krajowi limitów produkcji żywności. Podstawą obliczeń nadal byłaby średnia z lat 1995-99, jednak Bruksela nie uwzględniłaby okresu kataklizmów takich jak powodzie. Pozwoliłoby to istotnie zwiększyć limit produkcji mleka i wskaźnik referencyjny plonów zbóż, służący do oszacowania wartości dopłat bezpośrednich.
Inny możliwy kompromis, jak powiedzieli nam wczoraj urzędnicy Komisji, to przyznanie Polsce okresu przejściowego, podczas którego obowiązywałaby obniżona lub zerowa stawka VAT przy zakupie podstawowego sprzętu rolniczego i sprzedaży produktów rolnych. Co prawda Polska w negocjacjach o podatkach zobowiązała się do dostosowania bez zwłoki do unijnych reguł w tym względzie, a Brukseli bardzo zależy na ujednoliceniu stawek podatkowych, jednak to Unia pierwsza wprowadziła nierówne warunki konkurencji, oferując mniejsze dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników niż mają zachodni farmerzy.
Aby zrekompensować niepełny wymiar dopłat bezpośrednich dla rolników w pierwszych 9 latach członkostwa, Unia jest gotowa zgodzić się na wypłacenie z budżetu państwa dodatkowych subwencji dla rolników. Łącznie z dotacjami Brukseli nie mogą one być jednak wyższe niż wsparcie w krajach "15". W oficjalnej propozycji Komisji Europejskiej ze stycznia dopłaty krajowe ogranicza się nawet do poziomu z 2001 roku. Jednak ponieważ w tym czasie pomoc państwa dla wsi była w Polsce niewielka, Unia może pójść na ustępstwa w tej sprawie - twierdzi minister rolnictwa Danii Mariann Fischer Boel, która będzie przewodziła delegacji unijnych negocjatorów.
Unia odrzuca
Dla "15" nie do zaakceptowania jest natomiast ograniczenie funduszy na rozwój obszarów wiejskich (około 800 mln euro rocznie), przyznanych Polsce przez Unię w celu zasilenia dopłat bezpośrednich dla rolników. Niemcy, Wielka Brytania, Szwecja i Holandia mają niechętny stosunek do wprowadzenia dopłat w wymiarze proponowanym przez KE (czyli 25 proc. w 2004 roku). Kraje te dążą do takiej reformy CAP, która zwiększy fundusze na rozwój obszarów wiejskich, a ograniczy dopłaty bezpośrednie. Dlatego nie zgodzą się na formułę dla Polski idącą w odwrotnym kierunku, i to tym bardziej że polskie rolnictwo jest ich zdaniem wyjątkowo zapóźnione i potrzebuje restrukturyzacji.
Równie stanowczo Unia odrzuca możliwość utrzymania ceł importowych na niektóre towary rolne sprowadzane ze wspólnoty do naszego kraju. To burzy podstawy integracji europejskiej: swobodę przepływu towarów w ramach Jednolitego Rynku, oraz oznacza konieczność utrzymania kontroli towarów na granicach tylko dla kilku produktów. Komisja wskazuje, że koszty produkcji rolnej w Polsce są wyraźnie niższe niż w Unii i nawet przy niższych dopłatach polscy rolnicy dadzą sobie radę z otwartą konkurencją ze strony zachodnich farmerów.
Propozycje i ustępstwa
Komisja zaproponowała Polsce wprowadzenie uproszczonego systemu podziału dopłat, którego podstawą byłaby wielkość upraw, a nie rzeczywista produkcja. Jej zdaniem, kłopoty z uruchomieniem systemu kontroli jakości i wielkości produkcji rolnej IACS powodują, że przyjmując standardowy system, Polska może początkowo stracić dużą część pomocy. Proponowana przez KE reforma Wspólnej Polityki Rolnej (CAP) zakłada zresztą powiązanie wielkości subwencji z powierzchnią upraw. Odkładanie decyzji w tej sprawie do połowy przyszłego roku może okazać się ryzykowne, bo Polska nie zdąży z przygotowaniem do 1 stycznia 2004 roku systemu przyjmowania pomocy.
Unia jest natomiast gotowa pójść na pewne ustępstwa, jeśli chodzi o wielkość przyznanych naszemu krajowi limitów produkcji żywności. Podstawą obliczeń nadal byłaby średnia z lat 1995-99, jednak Bruksela nie uwzględniłaby okresu kataklizmów takich jak powodzie. Pozwoliłoby to istotnie zwiększyć limit produkcji mleka i wskaźnik referencyjny plonów zbóż, służący do oszacowania wartości dopłat bezpośrednich.
Inny możliwy kompromis, jak powiedzieli nam wczoraj urzędnicy Komisji, to przyznanie Polsce okresu przejściowego, podczas którego obowiązywałaby obniżona lub zerowa stawka VAT przy zakupie podstawowego sprzętu rolniczego i sprzedaży produktów rolnych. Co prawda Polska w negocjacjach o podatkach zobowiązała się do dostosowania bez zwłoki do unijnych reguł w tym względzie, a Brukseli bardzo zależy na ujednoliceniu stawek podatkowych, jednak to Unia pierwsza wprowadziła nierówne warunki konkurencji, oferując mniejsze dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników niż mają zachodni farmerzy.
Źródło: Rzeczpospolita
Powrót do aktualności