Ceny zbóż, notowania, aktualności

Mówi wicepremier Kalinowski

Mówi wicepremier Kalinowski
Mamy np. dramatyczną sytuację z drobiem. Ceny w tym tylko roku spadły o 20 proc. Niektóre firmy się zamykają. Jeśli do kraju wpłynie jeszcze tańszy drób, cała branża upadnie.

Krystyna Naszkowska: Na czym polega strata dla rolnictwa, łatwo można sobie wyobrazić, ale dlaczego - jak Pan twierdzi - na umowie z Węgrami miałaby stracić cała gospodarka?

Jarosław Kalinowski: Jeśli te wrażliwe produkty wjadą do Polski, okaże się, że setki milionów złotych, jakie w tym roku wyrwaliśmy z budżetu, by interweniować na rynku zboża i wieprzowiny, zostaną zmarnowane.

Rolnicy stracą, jeśli wpłynie tańsza pszenica, drób i wieprzowina, bo spadną ceny skupu. Zyskają konsumenci, czyli my wszyscy.

 - To zysk na krótką metę, za który w przyszłości zapłacimy. Mamy np. dramatyczną sytuację z drobiem. Ceny w tym tylko roku spadły o 20 proc. Niektóre firmy się zamykają. Jeśli do kraju wpłynie jeszcze tańszy drób, cała branża upadnie. A to będzie miało swoje konsekwencje nie tylko gdy chodzi o ludzi i firmy, które zbankrutują. Także takie, że ceny po pewnym czasie zaczną rosnąć.

A dlaczego Pan sądzi, że wpłynie tyle tych produktów? Jak twierdzi resort gospodarki, do teraz Węgrzy wykorzystywali tylko niewielką część tzw. plafonów (limity z preferencyjnymi cłami), jeśli chodzi o pszenicę czy drób.

 - W wypadku pszenicy zeszły rok nie był dla Węgrów dobry, więc na wiosnę nie bardzo mieli co eksportować. Teraz jesteśmy po udanych żniwach i w każdej chwili może zacząć się eksport. Pamiętajmy o kosztach produkcji. Z racji lepszego klimatu Węgrzy mogą sprzedawać pszenicę taniej niż my, a do tego jeszcze subsydiują swój eksport.

Węgrzy podobno zobowiązali się do tego, że już nie będą dopłacać do eksportu?

 - Już nieraz łamali swoje obietnice. Jeżeli otwieramy granicę dla pszenicy, to powinniśmy policzyć z ołówkiem w ręku, co nam grozi. Przejrzeć np., jakie są cła na pszenicę między Ukrainą a Węgrami, żeby nie okazało się, że wiele firm węgierskich będzie poprzez swój kraj wpychać do Polski bardzo tanią ukraińską pszenicę. Ja uważam, że my tego w ogóle nie opanujemy.

Ale czy zmniejszanie ceł nie jest krokiem w dobrym kierunku, skoro mamy wejść do UE, gdzie nie ma barier celnych?

 - Nie, to nie jest dobry krok. Płacimy za niego zbyt wysoką cenę. Poza tym przesunęliśmy kontyngenty na pszenicę z Unii, żeby nie psuć naszego rynku, a jednocześnie wpuszczamy pszenicę z Węgier. To się Unii na pewno nie spodoba.

Źródło: Gazeta Wyborcza