Awantura o rolne cła
Od połowy października może napływać do polski tanie mięso i pszenica z Węgier. Taką umowę podpisał resort gospodarki. Resort rolnictwa alarmuje zaś, że to grozi załamaniem rynku rolnego.
O cła na produkty rolne importowane z Węgier resort rolnictwa spiera się z resortem gospodarki od wielu miesięcy. Minister Jacek Piechota chciałby większej liberalizacji w handlu z Węgrami, Jarosław Kalinowski uważa, że Węgrzy na tym zyskają naszym kosztem.
W sobotę wybuchła bomba. Okazało się, że do Budapesztu dwa dni wcześniej pojechała ekipa rządowa (z wiceministrem gospodarki Markiem Wejtko) bez żadnego przedstawiciela resortu rolnictwa i tam podpisano umowę między Polską a Węgrami o dalszej liberalizacji handlu rolnego. Zgodnie z nią od 15 października mają być zniesione cła na drób, wieprzowinę, pomidory i koncentrat pomidorowy, pszenicę importowane z Wegier, a z Polski na sprowadzane słodycze i susz warzywny. O wszystkim dowiedział się zupełnie przypadkowo w sobotę rano wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa w Bratysławie, gdzie przybywał z premierem Leszkiem Millerem i wicepremierem Markiem Polem. Właśnie Pol miał według PAP podać szczegóły umowy na konferencji w Bratysławie. Plewa natychmiast zadzwonił do wicepremiera Kalinowskiego, a ten rozwścieczony kazał zwołać konferencję prasową. Na konferencji był już jednak spokojniejszy - prawdopodobnie po telefonicznej rozmowie z premierem, który obiecał mu wyjaśnienie całej sprawy na najbliższym, wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Kalinowski powiedział tylko enigmatycznie, że premier prawdopodobnie został wprowadzony w błąd lub w ogóle o umowie nie wiedział i że on wystąpi do Rady Ministrów o zajęcie się tą sprawą. Powiedział też "Gazecie", że znoszenie ceł na pszenicę i wieprzowinę w sytuacji, gdy właśnie rząd wydaje setki milionów złotych na interwencyjny skup, by podtrzymać ceny na krajowym rynku, jest działaniem, którego on nie rozumie. - Zniesienie ceł na te produkty grozi nie tylko załamaniem rynku rolnego, będzie też miało negatywne konsekwencje dla budżetu państwa. To co stało się w Budapeszcie nie powinno się zdarzyć - powiedział Kalinowski.
Tymczasem minister gospodarki Jacek Piechota zaprzeczył jakoby umowę z Węgrami podpisano poza plecami i bez wiedzy Kalinowskiego. Piechota powiedział agencji PAP, że umowa ta jest dla Polski korzystna, a cała sytuacja wokół tej sprawy to wynik nieporozumienia, które zostanie wyjaśnione na posiedzeniu rządu.
Sprawą ma zająć się rząd we wtorek. W ramach umów handlowych mamy z krajami CEFTY (Węgry, Rumunia, Słowenia, Czechy, Słowacja i Bułgaria) prawo do importu pewnych produktów o preferencyjnych cłach, ale w ramach ściśle określonych ilości.
Polska od 1998 r. broni się przed nadmiernym importem niektórych produktów z Wegier. Od stycznia 1998 r. wycofaliśmy preferencje celne na węgierską kukurydzę, a od kwietnia 1999 na importowany drób, wieprzowinę i pszenicę, w związku nadmierną podażą krajową tych towarów. Jeśli umowa z Węgrami, wejdzie w życie, należy się liczyć z tym, że pozostałe państwa CEFTY też wystąpią o zniesienie ceł.
O cła na produkty rolne importowane z Węgier resort rolnictwa spiera się z resortem gospodarki od wielu miesięcy. Minister Jacek Piechota chciałby większej liberalizacji w handlu z Węgrami, Jarosław Kalinowski uważa, że Węgrzy na tym zyskają naszym kosztem.
W sobotę wybuchła bomba. Okazało się, że do Budapesztu dwa dni wcześniej pojechała ekipa rządowa (z wiceministrem gospodarki Markiem Wejtko) bez żadnego przedstawiciela resortu rolnictwa i tam podpisano umowę między Polską a Węgrami o dalszej liberalizacji handlu rolnego. Zgodnie z nią od 15 października mają być zniesione cła na drób, wieprzowinę, pomidory i koncentrat pomidorowy, pszenicę importowane z Wegier, a z Polski na sprowadzane słodycze i susz warzywny. O wszystkim dowiedział się zupełnie przypadkowo w sobotę rano wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa w Bratysławie, gdzie przybywał z premierem Leszkiem Millerem i wicepremierem Markiem Polem. Właśnie Pol miał według PAP podać szczegóły umowy na konferencji w Bratysławie. Plewa natychmiast zadzwonił do wicepremiera Kalinowskiego, a ten rozwścieczony kazał zwołać konferencję prasową. Na konferencji był już jednak spokojniejszy - prawdopodobnie po telefonicznej rozmowie z premierem, który obiecał mu wyjaśnienie całej sprawy na najbliższym, wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Kalinowski powiedział tylko enigmatycznie, że premier prawdopodobnie został wprowadzony w błąd lub w ogóle o umowie nie wiedział i że on wystąpi do Rady Ministrów o zajęcie się tą sprawą. Powiedział też "Gazecie", że znoszenie ceł na pszenicę i wieprzowinę w sytuacji, gdy właśnie rząd wydaje setki milionów złotych na interwencyjny skup, by podtrzymać ceny na krajowym rynku, jest działaniem, którego on nie rozumie. - Zniesienie ceł na te produkty grozi nie tylko załamaniem rynku rolnego, będzie też miało negatywne konsekwencje dla budżetu państwa. To co stało się w Budapeszcie nie powinno się zdarzyć - powiedział Kalinowski.
Tymczasem minister gospodarki Jacek Piechota zaprzeczył jakoby umowę z Węgrami podpisano poza plecami i bez wiedzy Kalinowskiego. Piechota powiedział agencji PAP, że umowa ta jest dla Polski korzystna, a cała sytuacja wokół tej sprawy to wynik nieporozumienia, które zostanie wyjaśnione na posiedzeniu rządu.
Sprawą ma zająć się rząd we wtorek. W ramach umów handlowych mamy z krajami CEFTY (Węgry, Rumunia, Słowenia, Czechy, Słowacja i Bułgaria) prawo do importu pewnych produktów o preferencyjnych cłach, ale w ramach ściśle określonych ilości.
Polska od 1998 r. broni się przed nadmiernym importem niektórych produktów z Wegier. Od stycznia 1998 r. wycofaliśmy preferencje celne na węgierską kukurydzę, a od kwietnia 1999 na importowany drób, wieprzowinę i pszenicę, w związku nadmierną podażą krajową tych towarów. Jeśli umowa z Węgrami, wejdzie w życie, należy się liczyć z tym, że pozostałe państwa CEFTY też wystąpią o zniesienie ceł.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Powrót do aktualności