Nie należy bać się bezcłowego kontyngentu zbóż z UE?
Nieotworzenie naszych granic na europejską pszenicę spowoduje utratę zaufania Unii Europejskiej do naszego kraju. Ale sprowadzenie niemal 0,5 mln ton pszenicy z Europy może spowodować nie lada zamieszanie na zbożowym rynku.
- Na pewno nie - oponuje Bogdan Judziński, prezes Polskiej Izby Zbożowej - Po pierwsze dlatego, że statystyka ostatnich lat wskazuje na to, że my nie jesteśmy samowystarczalni w produkcji zbożowej. Średnio rzecz biorąc w minionych dziesięciu latach było mniej więcej 1,5 mln ton importu, czyli zdecydowanie więcej niż wynosi ten kontyngent. Po drugie kontyngent jest uprawnieniem, promesą, a nie obowiązkiem imoportu. Obowiązek, czy rzeczywisty import będzie wynikał z relacji cenowych.
Poza tym unijna pszenica nie może wpłynąć na nasz rynek od razu. Umowy zakładają, że konyngent rozłożony zostanie równomiernie na cały rok gospodarczy.
- Na pewno nie - oponuje Bogdan Judziński, prezes Polskiej Izby Zbożowej - Po pierwsze dlatego, że statystyka ostatnich lat wskazuje na to, że my nie jesteśmy samowystarczalni w produkcji zbożowej. Średnio rzecz biorąc w minionych dziesięciu latach było mniej więcej 1,5 mln ton importu, czyli zdecydowanie więcej niż wynosi ten kontyngent. Po drugie kontyngent jest uprawnieniem, promesą, a nie obowiązkiem imoportu. Obowiązek, czy rzeczywisty import będzie wynikał z relacji cenowych.
Poza tym unijna pszenica nie może wpłynąć na nasz rynek od razu. Umowy zakładają, że konyngent rozłożony zostanie równomiernie na cały rok gospodarczy.
Źródło: Agrobiznes, TVP1