Ceny zbóż, notowania, aktualności

Kłopoty ze skupem zboża

Kłopoty ze skupem zboża
Kłopoty w skupie zbóż są przejściowe - uspokajał podczas konferencji prasowej prezes Agencji Rynku Rolnego Jan Sobiecki. Poprzez media zaapelował do rolników, by ci, którzy mogą, wstrzymali się ze sprzedażą zboża.

Przed większością punktów skupu stoją ogromne kolejki. Np. w Wądrożu Wielkim w województwie dolnośląskim przed elewatorem stoi kolejka ponad stu rolników. Także w innych miejscach rolnicy muszą czekać wiele godzin, by sprzedać zboże. Nic więc dziwnego, że napięcie rośnie.

Bo było sucho i wietrznie

Jak szef ARR tłumaczy kłopoty ze skupem? Głównym winowajcą jest pogoda.

 - To bezprecedensowy wypadek - wyjaśnia prezes. - Nigdy w powojennej historii nie zdarzyło się, aby żniwa rozpoczęły się jednocześnie we wszystkich województwach. Zawsze były różnice kilku tygodni. Dodatkowo zbiór plonów przyspieszyła upalna i wietrzna pogoda. Zboże, które teoretycznie miało dojrzeć za dwa, trzy tygodnie, jest już gotowe do zebrania - tłumaczy prezes Sobiecki.

Na potwierdzenie słów prezesa pracownicy ARR przytaczają liczby. - Rok i dwa lata temu 1 sierpnia skupiliśmy odpowiednio 7 i 5 tys. ton zboża. Tymczasem w tym roku do piątku skupiliśmy aż 346 tys. ton - podkreśla prezes Sobiecki.

Dodaje zarazem, że tegoroczne plony są wyjątkowo dobrej jakości, a ziarno zawiera zaledwie 11-15 proc. wilgoci. Wpływ na to miała pogoda w maju. Słabe opady spowodowały m.in. zmniejszenie ilości chwastów i polepszenie parametrów pszenicy.

Kto nie musi, niech zaczeka

Częściową winę za złą sytuację ponoszą także pracownicy punktów skupu, którzy nie przygotowali się do wcześniejszych żniw. Do 1 sierpnia Agencja Rynku Rolnego podpisała 601 umów z przedsiębiorcami, którzy prowadzą skup zbóż z dopłatami. Faktycznie jednak pracę rozpoczęło dopiero 161 przedsiębiorców dysponujących 217 magazynami. Jakie są powody opóźnień w skupie? Właściciele punktów skupów przyznają, że zaskoczyło ich tempo dojrzewania pszenicy i żyta, sytuacja w skupie będzie się w najbliższym czasie poprawiała.

Przy obecnych kłopotach zarówno właściciele magazynów, jak i ARR zalecają więc wstrzymanie się ze sprzedażą zboża. Rolnikom może się to opłacać, tym bardziej że w kolejnych miesiącach rosnąć będzie wysokość dopłat do cen skupu. O ile dopłata w lipcu i sierpniu do tony pszenicy będzie wynosiła 110 zł, to we wrześniu 120, a w październiku nawet 130 zł.

Rolników to jednak nie przekonuje. Chcą sprzedać już teraz zboże, bo boją się, że na skup może zabraknąć pieniędzy. Obawiają się także, że limit skupu (dopłatami ma zostać objęte 4,2 mln ton zbóż) może zostać wyczerpany jeszcze przed końcem października.

Producentów nie uspokajają także informacje, że Agencja wyklucza możliwość interwencyjnego skupu zbóż ze środków własnych - tak jak to miało miejsce w poprzednim roku.

 - Nie stać nas na to. Nie mamy pieniędzy - przyznaje prezes Sobiecki.

Ubiegłoroczny błąd

Znaczny wpływ na sytuację mają problemy z ubiegłego sezonu. Być może firmy wstrzymują się z kupnem zbóż, bo obawiają się, że na tym nie zarobią. W zeszłym roku firmy, które na zlecenie ARR skupowały w najbardziej gorącym okresie zboża od rolników, by je potem przechowywać i systematycznie rzucać na rynek, sporo na tym straciły - zboże z każdym miesiącem taniało. Przyczynił się do tego ogromy urodzaj. Błędem była także cena. Ustalono ja na zbyt wysokim poziomie po 510 zł za tonę pszenicy i 355 zł za tonę żyta. Do tego rolnicy mieli dostawać dopłatę od ARR średnio 100 zł do tony pszenicy i 80 zł do tony żyta.

Podobnie jest w UE, tyle że tam ceny są niższe (ok. 370 zł za pszenicę), a dopłaty wyższe (ok. 230 zł). Nasze ceny sprawiły, że firmy przetwórcze szybko zorientowały się, że bardziej opłaca im się import z UE. Zwłaszcza że ci, którzy kupili od rolników po 510 zł, musieli spłacać odsetki do zaciągniętych na ten cel kredytów, ponosić koszty przechowywania. Na wiosnę tę samą pszenicę, by nie stracić, musieliby sprzedać po 560 zł za tonę. Na to nie było szans. Rząd postanowił dopłacić do eksportu zeszłorocznego ziarna, byle opróżnić magazyny przed żniwami. Pszenicę eksportowano więc po niecałe 300 zł za tonę.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Powrót do aktualności