Wciąż rosną zapasy dziczyzny
11-ego maja rozpoczął się sezon odstrzałów kozłów saren. I choć wiele zakładów przetwórczych sugerowało myśliwym by opóźnili polowania przynajmniej do lipca, to dziczyzna trafia do punktów skupu. A teraz ani chętnych ani dobrych cen na nią nie ma.
Problem z niskimi cenami skupu w czasie pandemii bierze się nie z powodu sztucznie zaniżanych stawek, a z nadmiernej podaży sarniny w magazynach. Chłodnie pełne są nie sprzedanych zapasów dziczyzny. To nawet kilka tysięcy ton saren, jeleni i dzików. A ostatnie partie mięsa na eksport wyjeżdżały na zachód pod koniec lutego. Teraz nie ma gdzie gromadzić świeżych dostaw ustrzelonych zwierząt.
Myśliwi w punktach skupu mogą liczyć na 6 zł/kg do 6,50 zł/kg kozłów saren. Rok temu stawki były dwukrotnie wyższe. Kupując zwierzynę bezpośrednio od myśliwego, za kozła ważącego około 20 kilogramów, trzeba zapłacić średnio od 120 złotych do 150 złotych.
Sytuacja powinna się poprawić, gdy restauracje będą miały więcej gości i zaczną znów zamawiać dziczyznę oraz gdy ponownie otworzy się eksport mięsa do Francji, Austrii czy Niemiec.
Do punktów skupu trafiają jeszcze dziki, ale tu cena na razie się nie zmienia. Kilogram kosztuje o półtora do dwóch złotych.
Źródło: Agrobiznes TVP
Powrót do aktualności