Producenci żywności tracą na wydłużonych terminach kredytów kupieckich
Coraz większy problem z egzekwowaniem płatności ze strony sieci handlowych mają ich dostawcy. Zatory płatnicze pojawiają się nie tylko na rynku krajowym, ale także za granicą.
Przedsiębiorstwa coraz częściej wydłużają kredyt kupiecki. Bronią się w ten sposób przed utratą płynności finansowej i zbyt drogimi pożyczkami w bankach - czytamy w Rzeczpocpolitej. Firmy ratują się przed utratą płynności wydłużaniem czasu spłaty zobowiązań. Najszybciej zaczęli tak robić eksporterzy, bo najbardziej ucierpieli na recesji i zastopowaniu akcji kredytowej.
Sklepy w obawie przez kurczącą się konsumpcją wydłużają terminy płatności - nawet do 90 dni i coraz mocniej naciskają na obniżanie cen i spadek marży producentów. Ci przyznają, że obecnie większość sieci domaga się kolejnych obniżek od 5 do nawet 20 proc., podczas gdy ich marże często przekraczają 50 proc.
Prof. Leszek Pawłowicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową tłumaczy, że firmy zaczynają mieć kłopoty z płynnością. Według niego, drastycznie spadła liczba udzielanych kredytów, banki podwoiły marże dla kredytów korporacyjnych, więc przedsiębiorstwa coraz rzadziej na nie stać. Wolą się kredytować u kontrahentów.
Ryzyko powstawania zatorów płatniczych rośnie nie tylko na rynku krajowym, ale także za granicą. Od ubiegłego tygodnia mniejsze o połowę limity ubezpieczeniowe do eksportu ma Łmeat. - Firmy, które ubezpieczają nasze transakcje eksportowe, tłumaczą swoją decyzję kryzysem. Uważają, że nasi kontrahenci w Europie Zachodniej są mniej wiarygodni, więc prawdopodobieństwo, że nie będą płacić za towar, jest duże - mówi Ryszard Smolarek, prezes Łmeatu. W kraju z płaceniem za towar z jego firmy zwlekają głównie sieci handlowe. Szukają luk w umowach, aby wydłużyć terminy płatności.
Źródło: Rzeczpospolita