Ceny zbóż, notowania, aktualności

Fundujemy sobie mięsny kryzys

Fundujemy sobie mięsny kryzys
Nasze mięso już przegrywa z zachodnim, a za trzy miesiące może całkiem przestać się liczyć. Nadzieja w Sejmie i duńskiej szkole.

Skończyły się czasy, kiedy polskie mięso robiło furorę na europejskich stołach. Dzwonkiem alarmowym dla przedstawicieli sektora mięsnego i władz powinien być fakt, że w 2007 r. wielkość importu mięsa wieprzowego do Polski przekroczyła wielkość jego eksportu. Powodem był nie tylko mocny złoty, ale przede wszystkim wysokie na tle innych krajów ceny wieprzowiny w Polsce. Niestety, w tym roku może być dużo gorzej – ostrzega Dariusz Nowakowski, prezes Grupy Animex, największej firmy mięsnej w kraju.

Czarny scenariusz

 – W branży mięsnej koszty surowca stanowią aż 85 proc. kosztów produkcji. O jego zakupie musi więc decydować przede wszystkim cena. A ta, niestety, w przypadku wieprzowiny jest od dłuższego czasu w Polsce wyższa niż średnio w UE i o niebo wyższa niż na przykład w Danii, USA czy Brazylii. Wysokie koszty żywca wieprzowego biją mocno w eksport polskich wyrobów wędliniarskich. Dla przykładu sprzedaż naszej szynki Krakus w USA, gdzie jest ona najbardziej popularną szynką importowaną, pod względem rentowności zbliżyła się niemal do zera – mówi Dariusz Nowakowski.

Jest to początek problemów. W sierpniu ma wejść w życie zakaz stosowania pasz zawierających składniki modyfikowane genetycznie (GMO). Dla branży mięsnej i drobiarskiej oznacza to drastyczny wzrost kosztów produkcji, bo dziś większość pasz zawiera tanią soję GMO.

 – To poważne zagrożenie dla naszej firmy i całej branży mięsnej w Polsce. Jeśli ten przepis wejdzie w życie, szybko przełoży się na skokowy wzrost cen mięsa i w rezultacie na dalszy wzrost jego importu. W innych krajach Europy i świata takich zakazów bowiem nie ma. Szybko może więc dojść do tego, że świnie Polacy będą mogli oglądać tylko w zoo – ostrzega Dariusz Nowakowski.

Marek Sawicki, minister rolnictwa, obiecał, że zakaz będzie uchylony. Czasu na to jednak zostało niewiele (trzy miesiące), a w Sejmie nie ma jeszcze projektu nowelizacji feralnej ustawy. Z naszych informacji wynika, że projekt wyjdzie z resortu w przyszłym tygodniu.

 – Przemysł nie oczekuje od polskich władz specjalnego traktowania. Chcielibyśmy jednak, żeby władza nam nie przeszkadzała i nie krępowała wolnej konkurencji złymi przepisami – dodaje szef Animeksu.

Duńska lekcja

O ile uchylenie zakazu stosowania pasz GMO – albo przynajmniej jego oddalenie o kilka lat – może być przeprowadzone w trybie pilnym, o tyle z trwałym obniżeniem cen polskiego mięsa jest dużo większy problem. Choć i tu sytuacja nie jest beznadziejna.

 – Można znacząco poprawić konkurencyjność polskiego mięsa i jego przetworów, choć nie jest to ani proste, ani szybkie do przeprowadzenia. Ceny mogłyby znacznie spaść, gdyby nasz sektor mięsny poszedł w ślady Danii, która w ciągu ostatnich trzydziestu lat stała się potentatem w produkcji i eksporcie wieprzowiny w świecie. Ten mały kraj, mający 5,6 mln mieszkańców, produkuje dziś tyle świń (25 mln) co wiele razy większa Polska, która ma ponad 38 mln mieszkańców. Dania 85 proc. eksportuje, podczas gdy Polska zaledwie 10 proc. Już tylko to proste porównanie pokazuje, jak wielki niewykorzystany potencjał w rozwoju produkcji mięsnej ma Polska – przekonuje Dariusz Nowakowski.

Dania w ciągu 30 lat całkowicie przeobraziła sektor mięsny. Dzięki koncentracji hodowli i przetwórstwa liczba ferm i zakładów mięsnych zmniejszyła się tam kilkakrotnie, co przy jednoczesnym wzroście produkcji zaowocowało wielkim wzrostem wydajności i jakości

 – W Polsce mamy tymczasem wielkie rozdrobnienie hodowli. Na jedno gospodarstwo hodowlane przypada u nas średnio 29 świń, podczas gdy w Danii ponad 1165. To właśnie duża koncentracja i skala hodowli w Danii, w połączeniu z dużą koncentracją przemysłu mięsnego umożliwiły uzyskanie najbardziej konkurencyjnych kosztów produkcji wieprzowiny w Europie – konkluduje Dariusz Nowakowski.

Źródło: Puls Biznesu

Powrót do aktualności