Żywność jest już zbyt droga
Międzynarodowy Fundusz Walutowy zapowiada nowy kryzys. Z powodu wysokich cen żywności deficyt handlowy Polski wzrośnie o kwotę równą 1 proc. PKB.
Świat nie zdołał się jeszcze uporać z kryzysem finansowym, a już zmierza ku następnemu – ostrzegają Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Jego powodem jest gwałtowny wzrost cen żywności na świecie.
Obydwie instytucje i przedstawiciele 181 krajów członkowskich obradowali w weekend podczas szczytu w Waszyngtonie. Tematem miał być kryzys na rynkach finansowych, ale dyskutanci szybko zaczęli mówić o jedzeniu. A właściwie o cenach żywności, które od kilku lat rosną w zawrotnym tempie. – To dopiero początek – ostrzega dyrektor generalny MFW, Dominique Strauss-Kahn. – Kryzys żywnościowy doprowadzi do konfliktów zbrojnych. Już w tej chwili na świecie wybuchają zamieszki z tego powodu. Jeśli świat chce temu zapobiec, trzeba działać dziś – powiedział.
Zdaniem MFW kraje rozwinięte odczują kryzys żywnościowy w postaci rosnącego deficytu w handlu zagranicznym. W Unii Europejskiej tylko Francja, Bułgaria, Węgry, Litwa i Łotwa, znaczący eksporterzy żywności, wyjdą z tych kłopotów obronną ręką. Polska jest jednak w grupie krajów, które w niewielkim stopniu zostaną dotknięte żywnościową drożyzną, deficyt handlowy wzrośnie o kwotę równą 1 proc. PKB.
Jednym z powodów, dla których żywność jest dzisiaj tak droga, jest boom na rynkach surowcowych. W ciągu niespełna roku ceny pszenicy podwoiły się. Podobnie jest z cenami kukurydzy, soi. Ryż jest najdroższy od 19 lat. Zgodnie z wyliczeniami Banku Światowego w czasie ostatnich trzech lat ceny pszenicy zrosły o 181 proc, zaś ceny żywności w ogóle o 83 proc.
Zapotrzebowanie na żywność rośnie, bo gwałtownie zwiększa się populacja na świecie. W połowie tego wieku glob będzie zamieszkiwać ponad 9 mld ludzi.
Swój udział ma też efekt cieplarniany i poszukiwania alternatywnych źródeł paliw. Produkcja biopaliw zwiększyła zapotrzebowanie na uprawy, które nadają się jako surowiec do ich produkcji. W roku 2010 w USA do wyprodukowania biopaliw potrzebne będzie 30 proc. zbiorów kukurydzy. – Zastanówmy się poważnie, czy kładzenie takiego nacisku na produkcję biopaliw jest rozsądne – mówiła w niedzielę w Waszyngtonie niemiecka minister rozwoju Heidemarie Wieczorek. Przypomniała, że od 30 do 70 proc. obecnej podwyżki cen żywności spowodowane jest popytem na uprawy pod biopaliwa.
Zdaniem ekonomistów żywność pozostanie bardzo droga w tym i w następnym roku, potem jej ceny zaczną powoli spadać, ale i tak nie powrócą do poziomu z 2005 roku. – Artykuły rolne pozostaną drogie co najmniej do 2015 roku – zapowiadał Danny Leipziger, wiceprezes Banku Światowego.
Bank Światowy zamierza włączyć się do wysiłków w powstrzymaniu kolejnego światowego kryzysu. – Przeznaczył już na to 800 mln dol. – oświadczył w niedzielę Robert Zoellick, prezes BŚ.
Tyle że żadne pieniądze nie są w stanie rozwiązać tego problemu. Korzystny efekt miałoby z zakończenie rundy negocjacyjnej w ramach Światowej Organizacji Handlu. Ale w sytuacji, kiedy na kryzysie i drogiej żywności skorzystają farmerzy w USA, Brazylii, Argentynie, Kanadzie i Australii, oraz Francji, jest mało prawdopodobne, aby negocjatorzy wygrali z rolniczym lobby i zdołali przeforsować liberalizację tego rynku.
Z drożyzną próbuje uporać się Unia Europejska, modyfikując swoją politykę rolną. Już w listopadzie ubiegłego roku Komisja Europejska zawiesiła na 12 miesięcy obowiązek odłogowania 10 procent areału upraw. Według danych Brukseli powinno to spowodować co najmniej 2,5-proc. wzrost zbiorów zbóż w krajach Wspólnoty. Chociaż odłogowanie gruntów jest obecnie tematem przeglądu Wspólnej Polityki Rolnej, na razie nikt nie mówi, że miałoby zostać przywrócone.
Świat nie zdołał się jeszcze uporać z kryzysem finansowym, a już zmierza ku następnemu – ostrzegają Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Jego powodem jest gwałtowny wzrost cen żywności na świecie.
Obydwie instytucje i przedstawiciele 181 krajów członkowskich obradowali w weekend podczas szczytu w Waszyngtonie. Tematem miał być kryzys na rynkach finansowych, ale dyskutanci szybko zaczęli mówić o jedzeniu. A właściwie o cenach żywności, które od kilku lat rosną w zawrotnym tempie. – To dopiero początek – ostrzega dyrektor generalny MFW, Dominique Strauss-Kahn. – Kryzys żywnościowy doprowadzi do konfliktów zbrojnych. Już w tej chwili na świecie wybuchają zamieszki z tego powodu. Jeśli świat chce temu zapobiec, trzeba działać dziś – powiedział.
Zdaniem MFW kraje rozwinięte odczują kryzys żywnościowy w postaci rosnącego deficytu w handlu zagranicznym. W Unii Europejskiej tylko Francja, Bułgaria, Węgry, Litwa i Łotwa, znaczący eksporterzy żywności, wyjdą z tych kłopotów obronną ręką. Polska jest jednak w grupie krajów, które w niewielkim stopniu zostaną dotknięte żywnościową drożyzną, deficyt handlowy wzrośnie o kwotę równą 1 proc. PKB.
Jednym z powodów, dla których żywność jest dzisiaj tak droga, jest boom na rynkach surowcowych. W ciągu niespełna roku ceny pszenicy podwoiły się. Podobnie jest z cenami kukurydzy, soi. Ryż jest najdroższy od 19 lat. Zgodnie z wyliczeniami Banku Światowego w czasie ostatnich trzech lat ceny pszenicy zrosły o 181 proc, zaś ceny żywności w ogóle o 83 proc.
Zapotrzebowanie na żywność rośnie, bo gwałtownie zwiększa się populacja na świecie. W połowie tego wieku glob będzie zamieszkiwać ponad 9 mld ludzi.
Swój udział ma też efekt cieplarniany i poszukiwania alternatywnych źródeł paliw. Produkcja biopaliw zwiększyła zapotrzebowanie na uprawy, które nadają się jako surowiec do ich produkcji. W roku 2010 w USA do wyprodukowania biopaliw potrzebne będzie 30 proc. zbiorów kukurydzy. – Zastanówmy się poważnie, czy kładzenie takiego nacisku na produkcję biopaliw jest rozsądne – mówiła w niedzielę w Waszyngtonie niemiecka minister rozwoju Heidemarie Wieczorek. Przypomniała, że od 30 do 70 proc. obecnej podwyżki cen żywności spowodowane jest popytem na uprawy pod biopaliwa.
Zdaniem ekonomistów żywność pozostanie bardzo droga w tym i w następnym roku, potem jej ceny zaczną powoli spadać, ale i tak nie powrócą do poziomu z 2005 roku. – Artykuły rolne pozostaną drogie co najmniej do 2015 roku – zapowiadał Danny Leipziger, wiceprezes Banku Światowego.
Bank Światowy zamierza włączyć się do wysiłków w powstrzymaniu kolejnego światowego kryzysu. – Przeznaczył już na to 800 mln dol. – oświadczył w niedzielę Robert Zoellick, prezes BŚ.
Tyle że żadne pieniądze nie są w stanie rozwiązać tego problemu. Korzystny efekt miałoby z zakończenie rundy negocjacyjnej w ramach Światowej Organizacji Handlu. Ale w sytuacji, kiedy na kryzysie i drogiej żywności skorzystają farmerzy w USA, Brazylii, Argentynie, Kanadzie i Australii, oraz Francji, jest mało prawdopodobne, aby negocjatorzy wygrali z rolniczym lobby i zdołali przeforsować liberalizację tego rynku.
Z drożyzną próbuje uporać się Unia Europejska, modyfikując swoją politykę rolną. Już w listopadzie ubiegłego roku Komisja Europejska zawiesiła na 12 miesięcy obowiązek odłogowania 10 procent areału upraw. Według danych Brukseli powinno to spowodować co najmniej 2,5-proc. wzrost zbiorów zbóż w krajach Wspólnoty. Chociaż odłogowanie gruntów jest obecnie tematem przeglądu Wspólnej Polityki Rolnej, na razie nikt nie mówi, że miałoby zostać przywrócone.
Źródło: Rzeczpospolita
Powrót do aktualności