Wypłata unijnych pieniędzy opóźniana przez donosy
Wypłaty pieniędzy na Opolszczyźnie opóźniają donosy wpływające do tutejszego oddziału ARiMR. Są pisane najczęściej przez sąsiadów, którzy uprzejmie donoszą, kto ich zdaniem oszukał Agencję.
- Do ARiMR, zwracam się z prośbą o sprawdzenie dopłaty bezpośredniej u obywatela..., zamieszkałego..., bo z tego co wiem...
Takich anonimowych listów i telefonów jest kilkadziesiąt w miesiącu. Donosy są też kierowane do wójtów i sołtysów.
- Mamy swoje procedury rozpatrywania donosów, są one faktycznie bardzo pracochłonne, a co należy podkreślić, wiążą się z wyjazdem dwóch kontrolerów w teren, często na drugi koniec województwa - mówi przedstawiciel ARiMR.
Najczęściej mieszkańcy wsi donoszą, że ich sąsiad nie kosi łąki, nie wypala ścierniska, nie ma tyle ziemi na ile złożył wniosek, czy nie należy mu się renta strukturalna, bo ma sklep zarejestrowany na żonę. Kontrolerzy Agencji donosy badają i z reguły dochodzą do jednego wniosku.
- Wyczuwamy, że znaczna ilość tych donosów powoduje może waśnie, może kłótnie sąsiedzkie - stwierdza przedstawiciel Agencji.
- Ja jestem za tym, żeby nie dostali właśnie ci rolnicy, którzy takie rzeczy robią - mówi jeden z rolników.
- To jest głupotą. Kogo to obchodzi, czy ja dostaje te pieniądze, czy jest ta łąka skoszona, czy nie - dodaje inny rolnik.
Na razie opolscy kontrolerzy sprawdzili kilkadziesiąt donosów, jednak nikt do tej pory nie stracił unijnej dopłaty.
- Do ARiMR, zwracam się z prośbą o sprawdzenie dopłaty bezpośredniej u obywatela..., zamieszkałego..., bo z tego co wiem...
Takich anonimowych listów i telefonów jest kilkadziesiąt w miesiącu. Donosy są też kierowane do wójtów i sołtysów.
- Mamy swoje procedury rozpatrywania donosów, są one faktycznie bardzo pracochłonne, a co należy podkreślić, wiążą się z wyjazdem dwóch kontrolerów w teren, często na drugi koniec województwa - mówi przedstawiciel ARiMR.
Najczęściej mieszkańcy wsi donoszą, że ich sąsiad nie kosi łąki, nie wypala ścierniska, nie ma tyle ziemi na ile złożył wniosek, czy nie należy mu się renta strukturalna, bo ma sklep zarejestrowany na żonę. Kontrolerzy Agencji donosy badają i z reguły dochodzą do jednego wniosku.
- Wyczuwamy, że znaczna ilość tych donosów powoduje może waśnie, może kłótnie sąsiedzkie - stwierdza przedstawiciel Agencji.
- Ja jestem za tym, żeby nie dostali właśnie ci rolnicy, którzy takie rzeczy robią - mówi jeden z rolników.
- To jest głupotą. Kogo to obchodzi, czy ja dostaje te pieniądze, czy jest ta łąka skoszona, czy nie - dodaje inny rolnik.
Na razie opolscy kontrolerzy sprawdzili kilkadziesiąt donosów, jednak nikt do tej pory nie stracił unijnej dopłaty.
Źródło: Agrobiznes, TVP1
Powrót do aktualności