Cień epidemii
Tylko w ostatnim roku w krajach Unii Europejskiej wybuchło kilka groźnych epidemii zwłaszcza wśród świń, krów i drobiu. Czy te choroby stanowią zagrożenie dla polskiego rolnictwa? Inspekcja Weterynaryjna twierdzi, że nie, gdyż za każdym razem, gdy wybuchała jakakolwiek epidemia weterynarze zamykali granice. Mimo to unijni eksporterzy i tak próbowali sprzedać do Polski chore zwierzęta.
Influenza ptaków o wysokiej zjadliwości, klasyczny pomór świń i rzekomy pomór drobiu oraz zakaźna anemia łososia - to tylko niektóre z chorób, które w zeszłym roku nękały unijne gospodarstwa. Inspekcja Weterynaryjna w całym 2003 roku, aż dwudziestokrotnie zamykała granice przed importem żywych zwierząt z krajów Unii Europejskiej. A wszystko po to, aby tych groźnych chorób nie sprowadzić do Polski, która jak na razie jest od nich całkowicie wolna. Jednak unijni eksporterzy, aż 37 razy próbowali te zakazy łamać.
- Inspekcja Weterynaryjna jest bardzo czuła ponieważ wykazała wszystkie przypadki, które nie odpowiadały standardom zdrowotnym Polski i które zostały wycofane z hodowli i nie dopuszczone do obrotu - mówi Andrzej Wilk, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.
Chore zwierzęta nie przekroczyły polskich granic, ale to nie koniec problemu. Zgodnie z polskim prawem, każda sprowadzana z zagranicy krowa czy świnia musi przejść 26-dniową kwarantannę. Jeżeli podczas jej trwania wykryje się chorobę zwierzę jest najczęściej poddawane ubojowi sanitarnemu. Jego koszt ponosi importer, a nie nieuczciwy eksporter.
- Unia stawia nam tyle wymagań, a tam przecież ktoś z Unii wystawia świadectwo, że to zwierzę jest zdrowe i kiedy przychodzi do Polski chore, to Polska powinna domagać się zadośćuczynienia dla podmiotów gospodarczych - mówi poseł UP Andrzej Aumiller.
W zeszłym roku do Polski z państw Unii Europejskiej sprowadzono kilka tysięcy sztuk zwierząt gospodarskich. Największym powodzeniem cieszyły się krowy, których kupiono niecałe 7 tysięcy. Sprowadzono także ponad 1700 świń, ponad 900 koni oraz prawie 300 owiec.
Influenza ptaków o wysokiej zjadliwości, klasyczny pomór świń i rzekomy pomór drobiu oraz zakaźna anemia łososia - to tylko niektóre z chorób, które w zeszłym roku nękały unijne gospodarstwa. Inspekcja Weterynaryjna w całym 2003 roku, aż dwudziestokrotnie zamykała granice przed importem żywych zwierząt z krajów Unii Europejskiej. A wszystko po to, aby tych groźnych chorób nie sprowadzić do Polski, która jak na razie jest od nich całkowicie wolna. Jednak unijni eksporterzy, aż 37 razy próbowali te zakazy łamać.
- Inspekcja Weterynaryjna jest bardzo czuła ponieważ wykazała wszystkie przypadki, które nie odpowiadały standardom zdrowotnym Polski i które zostały wycofane z hodowli i nie dopuszczone do obrotu - mówi Andrzej Wilk, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.
Chore zwierzęta nie przekroczyły polskich granic, ale to nie koniec problemu. Zgodnie z polskim prawem, każda sprowadzana z zagranicy krowa czy świnia musi przejść 26-dniową kwarantannę. Jeżeli podczas jej trwania wykryje się chorobę zwierzę jest najczęściej poddawane ubojowi sanitarnemu. Jego koszt ponosi importer, a nie nieuczciwy eksporter.
- Unia stawia nam tyle wymagań, a tam przecież ktoś z Unii wystawia świadectwo, że to zwierzę jest zdrowe i kiedy przychodzi do Polski chore, to Polska powinna domagać się zadośćuczynienia dla podmiotów gospodarczych - mówi poseł UP Andrzej Aumiller.
W zeszłym roku do Polski z państw Unii Europejskiej sprowadzono kilka tysięcy sztuk zwierząt gospodarskich. Największym powodzeniem cieszyły się krowy, których kupiono niecałe 7 tysięcy. Sprowadzono także ponad 1700 świń, ponad 900 koni oraz prawie 300 owiec.
Źródło: Agrobiznes, TVP1
Powrót do aktualności