Rolnicy niechętnie korzystają z SAPARD-u
Wykorzystanie przez rolników pieniędzy z funduszu SAPARD jest wciąż znikome. Zdaniem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa to efekt niechęci inwestowania w nieopłacalne rolnictwo. Jednak zdaniem bankowców to nie jedyna przyczyna.
Z ostatnich danych wynika, że rolnicy złożyli 316 wniosków na sumę 13 mln zł. Stanowi to zaledwie kilka procent dostępnych pieniędzy. Zdaniem bankowców dekoniunktura w rolnictwie to nie jedyny powód małego zainteresowania rolników SAPARD-em, a przyczyny leżą także gdzie indziej. Bankowcy twierdzą, że sytuacja jest spowodowana niewiedzą i niewystarczającymi środkami własnymmi posiadanymi przez rolników.
Aby skorzystać z SAPARD-u trzeba najpierw wyłożyć pieniądze na całą inwestycje z własnej kieszeni. To dlatego najwięcej wniosków składają samorządy, które koszty inwestycji pokrywają z gminnych budżetów. Ułatwieniem jest także to, że w przypadku inwestycji ekologicznych, takich jak np. budowa kanalizacji, mogą one łączyć środki sapardowskie z pożyczką z Funduszu Ochrony Środowiska. Po zakończeniu budowy jest ona w połowie umarzana.
Umiarkowane zainteresowanie SAPARD-em wykazują przedsiębiorcy. Jak na razie złożono niecałe 200 wniosków na ponad 200 mln zł, co stanowi 40 proc. dostępnych dla nich pieniędzy.
Problem w tym, że najmniej wniosków składają te firmy, które korzystają z okresu przejściowego i teraz powinny jak najwięcej inwestować. Powód jest prosty - małym i średnim firmom bardziej się opłaca finansować inwestycje z kredytu preferencyjnego niż z SAPARD-u. W efekcie z unijnej pomocy korzystają najwięksi i najbogatsi.
Z ostatnich danych wynika, że rolnicy złożyli 316 wniosków na sumę 13 mln zł. Stanowi to zaledwie kilka procent dostępnych pieniędzy. Zdaniem bankowców dekoniunktura w rolnictwie to nie jedyny powód małego zainteresowania rolników SAPARD-em, a przyczyny leżą także gdzie indziej. Bankowcy twierdzą, że sytuacja jest spowodowana niewiedzą i niewystarczającymi środkami własnymmi posiadanymi przez rolników.
Aby skorzystać z SAPARD-u trzeba najpierw wyłożyć pieniądze na całą inwestycje z własnej kieszeni. To dlatego najwięcej wniosków składają samorządy, które koszty inwestycji pokrywają z gminnych budżetów. Ułatwieniem jest także to, że w przypadku inwestycji ekologicznych, takich jak np. budowa kanalizacji, mogą one łączyć środki sapardowskie z pożyczką z Funduszu Ochrony Środowiska. Po zakończeniu budowy jest ona w połowie umarzana.
Umiarkowane zainteresowanie SAPARD-em wykazują przedsiębiorcy. Jak na razie złożono niecałe 200 wniosków na ponad 200 mln zł, co stanowi 40 proc. dostępnych dla nich pieniędzy.
Problem w tym, że najmniej wniosków składają te firmy, które korzystają z okresu przejściowego i teraz powinny jak najwięcej inwestować. Powód jest prosty - małym i średnim firmom bardziej się opłaca finansować inwestycje z kredytu preferencyjnego niż z SAPARD-u. W efekcie z unijnej pomocy korzystają najwięksi i najbogatsi.
Źródło: Agrobiznes, TVP1
Powrót do aktualności