Kierunek dobry, krok za mały
Najnowsze propozycje w sprawie warunków wstąpienia Polski do Unii Europejskiej komentowane były na ogół w optymistycznym tonie. Z ich oceną powstrzymywał się natomiast wicepremier Jarosław Kalinowski.
- Te propozycje idą we właściwą stronę - ocenia prezydent Aleksander Kwaśniewski. - Ważne, że nastąpił przełom. Widać zrozumienie dla naszej sytuacji i potrzeb. Jego zdaniem w ramach zaplanowanych w unijnym budżecie kwot na rozszerzenie "są jeszcze pola manewru".
Wicepremier Jarosław Kalinowski (na zdjęciu) nie kryje jednak dystansu. - Nie podzielamy optymistycznego tonu wypowiedzi niektórych polityków - stwierdził na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. - Owszem, widzimy w tych propozycjach zrozumienie dla naszych racji i argumentów. Ale właściwie jest to dopiero mały kroczek, który nadal nie zapewnia polskim rolnikom fundamentalnego prawa Unii Europejskiej, czyli równych warunków konkurencji.
Zdaniem Kalinowskiego, pod pewnymi względami ostatnie propozycje Unii Europejskiej są nawet gorsze od przedstawionych w styczniu br. Chodzi o to, że Bruksela dopuszczała wówczas dofinansowanie rolnictwa państw kandydujących z własnych budżetów do wysokości wsparcia, z jakiego korzystają rolnicy UE, tymczasem teraz mówi się, że wraz z dopłatami z budżetu Unii wsparcie to nie może przekroczyć poziomu 40 proc. dopłat dla rolników krajów UE. Poza tym, jak obliczyli eksperci MRiRW, dopłaty bezpośrednie z budżetu Unii wzrastają de facto z 25 proc. do 32 proc., zaś pozostałe 8 proc. dopłat będzie musiało pochodzić z budżetu państwa.
W najważniejszej dla polskiego rolnictwa sprawie limitów produkcyjnych zadowalają jedynie propozycje limitów produkcji pomidorów do przerobu na koncentrat oraz limity produkcji mięsa wołowego. Propozycję podniesienia plonu referencyjnego (służy on do obliczania wielkości dopłat bezpośrednich) z pierwotnych 2,96 tony do 3 ton można uznać za jedynie symboliczną, podobnie jak wprowadzenie tzw. rezerwy restrukturyzacyjnej w produkcji mleka.
- Gdyby Polska przyjęła te propozycje - powiedział wicepremier Kalinowski - już wkrótce stałaby się importerem mleka i przetworów mleczarskich.
Podobnie trudna do przyjęcia jest propozycja Unii Europejskiej wprowadzenia w polskim rolnictwie 3-proc. podatku VAT na rolnicze środki produkcji oraz 22-proc. VAT na dobra inwestycyjne. Oznaczałoby to wyjęcie rolnikom z kieszeni około 1,2 mld zł.
- Widzimy, że nawet w ramach Agendy 2000 i przy przesunięciu większej, niż proponuje Unia, części środków z filaru II na rozwój wsi do filaru I na rozwój rolnictwa można by dopłaty bezpośrednie podnieść do poziomu 60-65 proc. dopłat unijnych - uważa wicepremier Kalinowski - Wówczas, po uzupełnieniu ich krajowymi środkami, można by stworzyć polskim rolnikom w miarę równe warunki konkurencji z rolnictwem w Unii.
Kierujący pracami Unii Duńczycy przyjęli wczoraj zasadę, że wszystkie ustępstwa wobec jednego kraju kandydującego będą automatycznie rozciągnięte na pozostałe. Nowa reguła znacznie utrudnia wywalczenie w krajach członkowskich zgody na większe pieniądze - do każdego euro więcej dla jednego kraju trzeba będzie dołożyć po euro dla pozostałych kandydatów.
Jeden z czołowych polityków SLD przyznał wczoraj w rozmowie z "Rz", że jego partia chce ciągu dwóch tygodni zakończyć rokowania Unią, nawet jeśli miałoby to spowodować kryzys w rządzie.
- Te propozycje idą we właściwą stronę - ocenia prezydent Aleksander Kwaśniewski. - Ważne, że nastąpił przełom. Widać zrozumienie dla naszej sytuacji i potrzeb. Jego zdaniem w ramach zaplanowanych w unijnym budżecie kwot na rozszerzenie "są jeszcze pola manewru".
Wicepremier Jarosław Kalinowski (na zdjęciu) nie kryje jednak dystansu. - Nie podzielamy optymistycznego tonu wypowiedzi niektórych polityków - stwierdził na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. - Owszem, widzimy w tych propozycjach zrozumienie dla naszych racji i argumentów. Ale właściwie jest to dopiero mały kroczek, który nadal nie zapewnia polskim rolnikom fundamentalnego prawa Unii Europejskiej, czyli równych warunków konkurencji.
Zdaniem Kalinowskiego, pod pewnymi względami ostatnie propozycje Unii Europejskiej są nawet gorsze od przedstawionych w styczniu br. Chodzi o to, że Bruksela dopuszczała wówczas dofinansowanie rolnictwa państw kandydujących z własnych budżetów do wysokości wsparcia, z jakiego korzystają rolnicy UE, tymczasem teraz mówi się, że wraz z dopłatami z budżetu Unii wsparcie to nie może przekroczyć poziomu 40 proc. dopłat dla rolników krajów UE. Poza tym, jak obliczyli eksperci MRiRW, dopłaty bezpośrednie z budżetu Unii wzrastają de facto z 25 proc. do 32 proc., zaś pozostałe 8 proc. dopłat będzie musiało pochodzić z budżetu państwa.
W najważniejszej dla polskiego rolnictwa sprawie limitów produkcyjnych zadowalają jedynie propozycje limitów produkcji pomidorów do przerobu na koncentrat oraz limity produkcji mięsa wołowego. Propozycję podniesienia plonu referencyjnego (służy on do obliczania wielkości dopłat bezpośrednich) z pierwotnych 2,96 tony do 3 ton można uznać za jedynie symboliczną, podobnie jak wprowadzenie tzw. rezerwy restrukturyzacyjnej w produkcji mleka.
- Gdyby Polska przyjęła te propozycje - powiedział wicepremier Kalinowski - już wkrótce stałaby się importerem mleka i przetworów mleczarskich.
Podobnie trudna do przyjęcia jest propozycja Unii Europejskiej wprowadzenia w polskim rolnictwie 3-proc. podatku VAT na rolnicze środki produkcji oraz 22-proc. VAT na dobra inwestycyjne. Oznaczałoby to wyjęcie rolnikom z kieszeni około 1,2 mld zł.
- Widzimy, że nawet w ramach Agendy 2000 i przy przesunięciu większej, niż proponuje Unia, części środków z filaru II na rozwój wsi do filaru I na rozwój rolnictwa można by dopłaty bezpośrednie podnieść do poziomu 60-65 proc. dopłat unijnych - uważa wicepremier Kalinowski - Wówczas, po uzupełnieniu ich krajowymi środkami, można by stworzyć polskim rolnikom w miarę równe warunki konkurencji z rolnictwem w Unii.
Kierujący pracami Unii Duńczycy przyjęli wczoraj zasadę, że wszystkie ustępstwa wobec jednego kraju kandydującego będą automatycznie rozciągnięte na pozostałe. Nowa reguła znacznie utrudnia wywalczenie w krajach członkowskich zgody na większe pieniądze - do każdego euro więcej dla jednego kraju trzeba będzie dołożyć po euro dla pozostałych kandydatów.
Jeden z czołowych polityków SLD przyznał wczoraj w rozmowie z "Rz", że jego partia chce ciągu dwóch tygodni zakończyć rokowania Unią, nawet jeśli miałoby to spowodować kryzys w rządzie.
Źródło: Rzeczpospolita
Powrót do aktualności