Ceny zbóż, notowania, aktualności

Biznes mięsny chce się rozwijać

Biznes mięsny chce się rozwijać

Szybka odbudowa pogłowia świń jest mało prawdopodobna. Sytuacji nie ratują nawet wysokie ceny wieprzowiny oferowane w skupach rolnikom. Opłacalność produkcji trzody chlewnej wciąż jest niska. Z roku na rok krajowa baza surowcowa żywca wieprzowego się kurczy, a pogłowie świń już dawno nie było tak niskie.

- Szanse, że pogłowie w lipcu przyszłego roku będzie przykładowo wyższe o 2 proc., oceniamy na poziomie 20 proc. Jednak w tym wypadku musiałyby zadziałać wspólnie dwa czynniki: spadek cen pasz i utrzymanie się wysokich cen mięsa w skupach - mówi Michał Koleśnikow, specjalista ds. Analiz Rynków Rolnych Banku BGŻ.

Dodaje, że większe prawdopodobieństwo mają prognozy zakładające, że pogłowie obniży się o 2 proc. lub pozostanie na tym samym poziomie. Tym przewidywaniom daje szanse na poziomie odpowiednio 35 proc. i 45 proc.

Kłopoty z bazą surowcową

Zakłady muszą walczyć o krajowy surowiec. Jednak trend malejącego pogłowia nie dotyczy wyłącznie Polski. - Podobna sytuacja jest obserwowana w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Dane z wiosny 2012 r. mówią o średnim spadku pogłowia świń w UE o około 3,9 proc. w ujęciu rocznym - mówi Koleśnikow.

Również Cezary Pszczoliński, senior sales manager Marel Polska, potwierdza, że scenariusz zakładający, iż dostępność surowca się zwiększy, a ceny pójdą w dół jest nierealny. - Dotychczasowa prosta ścieżka generowania lepszych zysków przez zwiększenie marż lub rozszerzenie skali produkcji w tej chwili jest już praktycznie zamknięta - ocenia.

Poprawę rentowności firm mięsnych może zagwarantować węższa specjalizacja poszczególnych zakładów. - Jeżeli wszyscy będą produkowali to samo, to wszyscy trafią w to samo niezbyt pozytywne miejsce, czyli będą musieli walczyć o przetrwanie, pracując na skraju opłacalności. Rozwijać się będą tylko te firmy, które będą w stanie wyróżnić się skalą produkcji albo, w drugim przypadku, te które pójdą pod prąd i zaproponują klientom coś nowego - mówi Pszczoliński.

Koszt pozyskania surowca generuje w przybliżeniu 70 proc. kosztów operacyjnych firm przetwórczych. Gdzie zatem szukać oszczędności? - W poprawnym wykonywaniu czynności technologicznych.

To odgrywa olbrzymią rolę - proponuje prof. dr hab. Andrzej Pisula z Zakładu Technologii Mięsa SGGW. - Od 1 stycznia wchodzą w życie nowe przepisy dotyczące przygotowania zwierząt do uboju. Według danych Instytutu Przemysłu Mięsnego, blisko połowa tusz wieprzowych wykazuje wady technologiczne. W 40 proc. sztuk buhajów występuje wada DFD. Jeśli potrafilibyśmy przygotować zwierzęta do uboju w taki sposób, aby uniknąć błędów, mielibyśmy szansę na zwiększenie zysków - zaznacza.

Rynek mięsa potrzebuje innowacji. - Innowacyjny produkt cechuje brak rynkowego punktu odniesienia. Zanim pojawią się konkurenci i naśladowcy, jest czas, aby zyskać na wysokiej marży oraz umocnić swoją pozycję. W ostatnim czasie na rynku mięsa pojawiło się kilka tego rodzaju produktów, np. bardzo cienkie kabanosy o średnicy paluszka. Produkuje je już kilku producentów, w tym nasza firma. Innowacja okazała się sukcesem - komentuje Krzysztof Wachowski, wiceprezes i dyrektor finansowy firmy Tarczyński. Kabanosy stały się konkurencją dla tradycyjnych słonych przekąsek, np. paluszków.

I dodaje, że firmy mięsne muszą szukać nowatorskich rozwiązań, które zagwarantują firmie wejście w obszary, na kreowaniu niezagospodarowanej dotychczas niszy, w której nie są zmuszone do prowadzenia walki konkurencyjnej.

Taką niszą może być produkcja wędlin wołowych klasy premium. - Uruchomiliśmy serię ekskluzywnych wyrobów wołowych: kabanosów, szynki wołowej i wędzonek dojrzewających. Oczywiście, jest to produkt bardzo drogi. Niemniej, ma swojego nabywcę, zarówno w kraju, jak i za granicą - mówi Grażyna Prokopiuk, prezes ZM Łmeat Łuków.

Polskie produkty mięsne coraz lepiej radzą sobie za granicą. Jak zwraca uwagę Krzysztof Borkowski, poseł na Sejm RP oraz prezes ZM Mościbrody, dotychczas wysyłki trafiały przede wszystkim do krajów Unii Europejskiej, ale w ostatnich latach zdobywamy również rynki państw trzecich.

- Odblokowane zostały rynki wschodnie.

Coraz większe znaczenie w eksporcie zyskują kraje takie jak Korea i Chiny. Zwiększa się liczba rynków otwartych na polskie produkty, które pod wieloma aspektami są bardzo konkurencyjne - ocenia Borkowski.

Zaznacza jednocześnie, że zapomnieliśmy o promowaniu jakości, a zamiast tego "poszliśmy w cenę". - Tymczasem dzisiaj cenowo bardzo trudno jest się zmierzyć z wielkimi zachodnimi koncernami. Polskie koncerny są dopiero w fazie powstawania - zauważa prezes ZM Mościbrody.

Źródło: Portal Spożywczy

Powrót do aktualności