Ceny zbóż, notowania, aktualności

Rynek wieprzowiny: Pogłowie leci w dół

Rynek wieprzowiny: Pogłowie leci w dół

Nikt nie przewidział tak słabych wyników. Jak zwraca uwagę Michał Koleśnikow, analityk banku BGŻ, od jakiegoś czasu było jasne, że pogłowie trzody chlewnej będzie spadało, ale nikt nie oczekiwał, że aż tak szybko.

- Sam prognozowałem, jak się okazuje zbyt optymistycznie, że pomiędzy listopadem ubiegłego roku a marcem tego roku pogłowie może spaść z 14,8 mln szt. do 13,5 mln sztuk.

Reakcja producentów żywca na niską opłacalność po raz kolejny okazała się bardziej gwałtowna niż oczekiwano - komentuje.

Według danych GUS, dużemu ograniczeniu uległo stanowiące podstawę przyszłej produkcji stado podstawowe, w tym szczególnie stado loch prośnych. Ich liczba spadła do 757 tys. szt., co oznacza spadek w skali roku o ponad 15 proc. Dla porównania - w marcu 2006 r. liczba ta wynosiła 1217 tys. szt., czyli była wyższa o 61 proc. Koleśnikow zauważa, że znacznie większy niż można się było spodziewać był również spadek liczby warchlaków i tuczników na ubój. Liczba tych ostatnich była już o prawie 5 proc. niższa niż w tym samym okresie przed rokiem. Może to oznaczać większe problemy z zapewnieniem dostaw żywca dla zakładów mięsnych. Przyczyną dużego spadku był prawdopodobnie mniejszy import prosiąt do dalszego tuczu.

Opublikowane dane oznaczają, że wzrasta prawdopodobieństwo dalszych wzrostów cen trzody chlewnej i wieprzowiny. Co prawda w większości krajów UE, przede wszystkim w Niemczech, Holandii, Austrii i Francji, żywiec wieprzowy tanieje, bo podaż przewyższa popyt, to jednak w razie spadku pogłowia i wzrostu cen u naszych dostawców, krajowe zakłady mięsne mogłyby się znaleźć w bardzo nieciekawym położeniu.

Zdaniem Michała Koleśnikowa, jest prawdopodobne, że polski sektor wieprzowiny przechodzi przez gwałtowną fazę dostosowań. Możliwe, że w kolejnych kilku latach w coraz większym stopniu produkcja będzie się opierała na tuczu importowanych prosiąt, a nie produkcji w cyklu zamkniętym.

Duże jest również prawdopodobieństwo, że przez najbliższe kilka lat produkcja wieprzowiny nie powróci do poziomu notowanego przed pierwszym załamaniem w latach 2007-09.

Tadeusz Blicharski, dyrektor Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej Polsus, zwraca uwagę, że kryzys w największym stopniu dotknął rolników, którzy mieli w stadzie około 5-7 loch - oni już dawno zaniechali chowu i całkowicie zrezygnowali z produkcji.

- Jednak nie są też odosobnione przypadki, kiedy to więksi producenci wycofywali się z rynku, ponieważ woleli przerzucić się na produkcję polową.

W Europie nie tylko my borykamy się ze spadkiem pogłowia świń. Jak wskazuje Blicharski, w Czechach praktycznie nie ma trzody chlewnej. Sytuacja tam wydaje się już nie do odwrócenia. - Tamtejsze ministerstwo rolnictwa wprowadza specjalny program odbudowy pogłowia, w tym celu są zakładane specjalne fermy świń.

Dzisiaj również i nasze władze powinny się zastanowić nad wprowadzeniem programu wsparcia dla producentów trzody chlewnej, to jest ostatnia chwila, kiedy możemy podreperować i zmodernizować ten sektor - ocenia dyrektor Polsusa.

Nie jest za późno Janusz Rodziewicz, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP, przyznaje, że opłacalność hodowli balansuje na granicy, raz jest odrobinę na plusie, a zaraz znów na minusie. - Wydaje się, że aby ustabilizować ten rynek, niezbędna jest pomoc państwa, np. w formie kredytów preferencyjnych - mówi prezes SRW RP.

- Sytuacja jest nieciekawa, ponieważ nawet utrzymanie obecnego poziomu pogłowia, co w tej chwili wydaje się niepewne, oznacza wzrost importu - dodaje. Zapowiada, że jego stowarzyszenie będzie rozmawiać z MRiRW w sprawie strategii stabilizacji pogłowia.

Analityk Michał Koleśników podkreśla, że aby produkcja mogła się odbudowywać, sektor musi przejść znaczną modernizację i zmianę struktury produkcji w celu zapewnienia maksymalizacji efektywności.

W przeciwnym razie nie będzie w stanie sprostać zagranicznej konkurencji.

Źródło: Portal Spożywczy

Powrót do aktualności