Drobiarze zwierają szeregi
Drobiarze domagają się dofinansowania kampanii informacyjnej w mediach. Chcą w ten sposób przypomnieć konsumentom, że polski drób jest nadal bezpieczny. To jeden z wielu pomysłów na ratowanie branży drobiarskiej, która z powodu ptasiej grypy od wielu miesięcy notuje straty.
Spadek popytu na białe mięso odczuła cała branża. W wyniku obaw konsumentów, spowodowanych wirusem ptasiej grypy - tracą hodowcy, przetwórcy i eksporterzy.
- 20 proc. mniej sprzedajemy, eksport praktycznie zamarł. Ceny są niskie, żywiec i wyroby sprzedajemy ze stratami. To trwa pół roku. Jeszcze kilka tygodni i zacznie się zamykać zakłady. - mówi Leszek Kawski Krajowa Rada Drobiarstwa
Dlatego drobiarze postanowili zwrócić się bezpośrednio do konsumentów. I poprzez środki masowego przekazu apelować o spokój. Na akcję informacyjną przeznaczono 600 tysięcy złotych.
Okazuje się, że to jednak za mało. Dlatego o pomoc proszą rząd. Ten wsparcie obiecuje, ale jej wysokość będzie znana dopiero pod koniec kwietnia. Dopiero wtedy na forum unijnym zapadną konkretne decyzje.
- KE poprosiła żebyśmy szacowali straty, zestawi je z potrzebami innych krajów i zbuduje budżet wsparcia poszczególnych krajów dotkniętych ptasią grypą. - poinformował Andrzej Babuchowski Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Póki co, przemysł drobiarski ratuje rynek jak może. Coraz więcej pieniędzy przeznacza się na dodatkowe środki bezpieczeństwa takie jak opakowania.
Wszystko po to, żeby konsument miał pewność co do pochodzenia i jakości produktu. - Kontakt bezpośredni z produktem nie istnieje.- zapewnia Rajmund Paczkowski z Krajowej Rady Drobiarstwa - Tylko z folią i opakowaniem. To wpływa na mentalność społeczeństwa i podnosi poziom bezpieczeństwa. Jest wskazane, żeby to było propagowane.
Czy starania drobiarzy przyniosą efekt niewiadomo. Pewne jest, że w wyniku obaw konsumentów licząca ponad 60 tysięcy osób branża ma przed sobą niepewną przyszłość.
Spadek popytu na białe mięso odczuła cała branża. W wyniku obaw konsumentów, spowodowanych wirusem ptasiej grypy - tracą hodowcy, przetwórcy i eksporterzy.
- 20 proc. mniej sprzedajemy, eksport praktycznie zamarł. Ceny są niskie, żywiec i wyroby sprzedajemy ze stratami. To trwa pół roku. Jeszcze kilka tygodni i zacznie się zamykać zakłady. - mówi Leszek Kawski Krajowa Rada Drobiarstwa
Dlatego drobiarze postanowili zwrócić się bezpośrednio do konsumentów. I poprzez środki masowego przekazu apelować o spokój. Na akcję informacyjną przeznaczono 600 tysięcy złotych.
Okazuje się, że to jednak za mało. Dlatego o pomoc proszą rząd. Ten wsparcie obiecuje, ale jej wysokość będzie znana dopiero pod koniec kwietnia. Dopiero wtedy na forum unijnym zapadną konkretne decyzje.
- KE poprosiła żebyśmy szacowali straty, zestawi je z potrzebami innych krajów i zbuduje budżet wsparcia poszczególnych krajów dotkniętych ptasią grypą. - poinformował Andrzej Babuchowski Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Póki co, przemysł drobiarski ratuje rynek jak może. Coraz więcej pieniędzy przeznacza się na dodatkowe środki bezpieczeństwa takie jak opakowania.
Wszystko po to, żeby konsument miał pewność co do pochodzenia i jakości produktu. - Kontakt bezpośredni z produktem nie istnieje.- zapewnia Rajmund Paczkowski z Krajowej Rady Drobiarstwa - Tylko z folią i opakowaniem. To wpływa na mentalność społeczeństwa i podnosi poziom bezpieczeństwa. Jest wskazane, żeby to było propagowane.
Czy starania drobiarzy przyniosą efekt niewiadomo. Pewne jest, że w wyniku obaw konsumentów licząca ponad 60 tysięcy osób branża ma przed sobą niepewną przyszłość.
Źródło: Agrobiznes, TVP1
Powrót do aktualności