Ceny zbóż, notowania, aktualności

Kulisy eksportu mięsa do Rosji

Kulisy eksportu mięsa do Rosji
W tej historii jest spór byłego głównego lekarza weterynarii z następcą, pośrednik z Pruszkowa i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Jeden problem i dwa oblicza. Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii, i Piotr Kołodziej, jego poprzednik, diametralnie różnią się w ocenie nagłego wprowadzenia przez Rosję zakazu importu mięsa i niektórych jego wyrobów z Polski. Krajowe służby weterynaryjne przyznały, że były pewne nieprawidłowości, ale pierwsze informacje o fałszowaniu dokumentów wwozowych dotarły do nich dopiero pod koniec września. Innego zdania jest Piotr Kołodziej, były główny lekarz weterynarii, obecnie m.in. doradca w Polsko–Rosyjskim Stowarzyszeniu Handlowym.

 – O przemycie mięsa z Polski rosyjskie służby weterynaryjne informowały nas już ponad rok temu. Wtedy sprawę m.in. przeciwko jednej z poznańskich firm skierowaliśmy do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) – mówi Piotr Kołodziej.

Dodaje, że od tego czasu polskie służby powinny być czujne i stale porównywać liczbę wydawanych świadectw weterynaryjnych z ilością towaru, która faktycznie przekraczała granicę.

Pierwszy sygnał

 – To nie jest sprawa polityczna. Dziwię się tylko, że Rosjanie postanowili zareagować na proceder stałego przemytu dopiero po tak długim czasie.

Wcześniej Jewgienij Niepokłonow, zastępca szefa federalnych służb weterynaryjnych Rosji, wielokrotnie próbował nawiązać kontakt z polskim głównym lekarzem weterynarii. Niestety, bezskutecznie – podkreśla Piotr Kołodziej.

 – Ciężko odnieść się do zarzutów o brak możliwości nawiązania kontaktu ze mną, skoro jeszcze na początku września uczestniczyłem w spotkaniu wszystkich europejskich lekarzy weterynarii w Edynburgu, a przebywający tam Jewgienij Niepokłonow nic mi na ten temat nie wspomniał. Nic mi też nie wiadomo o jakiejkolwiek próbie kontaktu telefonicznego, faksem czy mailem – odpowiada Krzysztof Jażdżewski.

Przyznaje jednak, że ABW zajmowała się kwestią przemytu przez jedną z poznańskich firm, ale ze względu na brak wystarczających dowodów sprawę umorzyła.

 – Był to jednostkowy przypadek. Co ciekawe, Rosjanie nie przysłali w tej sprawie żadnego pisma i wiele wskazuje na to, że postępowanie toczyło się na podstawie jakichś informacji poufnych. Zastanawia mnie, w czyim imieniu działa mój poprzednik, który chce być specjalistą od kontaktów polsko–rosyjskich – mówi Krzysztof Jażdżewski.

Dodaje, że rok temu przesłano Moskwie blisko 100 wzorów świadectw zdrowia, które po akceptacji rosyjskich władz trafiły na granicę.

 – Jeżeli jakiś towar ze sfałszowanym świadectwem został wpuszczony przez rosyjskie służby graniczne, a o przemycie Rosja informuje dopiero po ponad miesiącu, to o czymś to świadczy – mówi enigmatycznie Krzysztof Jażdżewski.

W branży huczy od informacji o zakulisowej grze, której ofiarą ma paść Krzysztof Jażdżewski, w stosunkach polsko–rosyjskich unikający pośrednictwa osób trzecich.

Co na to firmy?

 – Nic nie wiedzieliśmy o podejrzeniach Rosji, a pierwsze informacje przekazał nam główny lekarz weterynarii zaraz po tym, jak je uzyskał – mówi Witold Choiński, prezes Polskiego Związku Producentów Eksporterów i Importerów Mięsa.

Wiesław Rożański, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy, także jest zdziwiony reakcją Rosji.

 – Jeszcze pod koniec czerwca byliśmy z misją gospodarczą w Moskwie, gdzie rozmawialiśmy m.in. na temat kontroli zakładów i eksportu. I nie padło ani słowo o problemach z przemytem. Firmy, którym prokuratura udowodni fałszerstwa ponad 20 świadectw, powinny nie tylko stracić możliwość eksportu, ale w ogóle zostać zamknięte – uważa Wiesław Różański.

Milczenie ABW

ABW kręciła się już wokół sprawy handlu z Rosją przy okazji rosyjskich kontroli w zakładach mięsnych. Wtedy po wizytacji 75 zakładów mięsa czerwonego uprawnienia do eksportu uzyskało zaledwie 19 mniejszych firm (kilka handlowych), z których większość jest powiązana z jednym podmiotem.

Zawiadomienie do ABW dotyczące "niejasnej roli, jaką w całej sprawie odegrała firma Alsero, szczególne powiązania polskich i rosyjskich służb weterynaryjnych oraz kwestii niepokojącej asymetrii w kontaktach handlowych między Polską a Rosją" złożyli w 2004 r. dwaj posłowie PiS: Szymon Giżyński i Marek Jurek. Po kilku tygodniach działań operacyjnych ABW obaj otrzymali do wglądu poufny dokument potwierdzający zasadność podanych przez nich kierunków podejrzeń i wniosków. Cała sprawa utknęła jednak na wiele miesięcy, a przedsiębiorcy przekonywali, że szkodzi polsko–rosyjskim relacjom, które trzeba jakoś układać. Obecnie ABW nabrała wody w usta.

Szkolenia z pośrednikiem

Kolejnym wątkiem, w którym pojawia się Alsero, firma pośrednictwa handlu z Pruszkowa, było powołanie przez jej prezesa Polsko–Rosyjskiego Stowarzyszenia Handlowego, które zaczęło prowadzić szkolenia dla zakładów branży spożywczej na temat rosyjskich wymagań sanitarno–weterynaryjnych.

Szkolenia nie były obowiązkowe, ale firmy chętnie z nich korzystały, licząc na przychylność rosyjskich kontroli.

Po branżach mięsnej i mleczarskiej inspektorzy mieli trafić ze szkoleniem do przetwórców ryb. Ci jednak podjęli próbę organizacji szkolenia z udziałem inspektorów z Rosji za pośrednictwem własnego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb, omijając organizację z Pruszkowa. No i nie doczekali się, ani szkoleń, ani inspektorów.

Zastanawiające, że główny lekarz weterynarii o podejrzeniu fałszerstwa urzędowych świadectw weterynaryjnych dowiedział się od... Romulada Robaczewskiego, prezesa Alsero. To on 14 września złożył wizytę Krzysztofowi Jażdżewskiemu. Pokazał jedną kserokopię „fałszywki”, ale odmówił jej udostępnienia. Dlaczego nie był to np. Nikołaj Zachmatow, przedstawiciel handlowy ambasady Federacji Rosyjskiej? Właśnie jemu Krzysztof Jażdżewski zrelacjonował pisemnie spotkanie, przedstawiając pierwsze wyniki czynności sprawdzających oraz informując o zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa.

Źródło: Puls Biznesu

Powrót do aktualności