Ceny zbóż, notowania, aktualności

Weterynarze bez kasy

Weterynarze bez kasy
Wprawdzie na bezpieczeństwie żywności państwo nie powinno oszczędzać, ale to właśnie brak pieniędzy jest obecnie największą bolączką Inspekcji Weterynaryjnej. O jej dofinansowaniu mówi się już od dłuższego czasu, ale efektów jak na razie widać.

Polscy weterynarze mogą wprawdzie liczyć na unijne fundusze pomoce, ale z nich w najbliższym czasie będzie sfinansowana tylko rozbudowa Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. W Polsce jest obecnie 2060 lekarzy inspekcji weterynaryjnej. Powinno być ponad dwukrotnie więcej. Główny Inspektorat Weterynarii od kilku lat dobija się o fundusze o na nowe etaty niestety jak na razie bez większego skutku.

 - Brakuje nam ludzi, brakuje nam pieniędzy na działanie i na badania - mówi Główny Lekarz Weterynarii Piotr Kołodziej.

Brak ludzi był najlepiej widoczny podczas ostatniego strajku prywatnych lekarzy weterynarii. Wykonują oni zadania zlecone przez państwową inspekcję weterynarii. Lekarze wolnej praktyki zażądali wyższego wynagrodzenia za badanie mięsa. Na szczęście strajk spalił na panewce, a bezpieczeństwo konsumentów nie zostało zagrożone. Niefortunna jest także organizacja inspekcji. Większa część lekarzy weterynarii wchodzi w skład tzw. "zespolonej administracji rządowej szczebla wojewódzkiego", czyli mówiąc krótko podlega wojewodzie, a nie Głównemu Lekarzowi Weterynarii. O tzw. pionizacji inspekcji także mówi się od dawna i także bez większego skutku.

O większym szczęściu może mówić Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach, który już niedługo rozpocznie wartą 23 mln euro przebudową finansowaną ze środków PHARE. Powstaną nowe laboratoria, a także najnowocześniejsze systemy zabezpieczeń wydostawania się groźnych wirusów na zewnątrz.

Gdyby w Polsce wystąpiły tak groźne wirusy jak afrykański pomór świń lub gorączka zachodniego Nilu to Państwowy Instytut Weterynarii byłby w stanie je wykryć, ale dokładniejsze badania na przykład określenie szczepu wirusa są już niemożliwe. Próbki z wirusami byłyby wtedy wysłane do jednego z niemieckich laboratoriów, który ma odpowiednie zabezpieczenia, które w Puławach dopiero powstaną.

Źródło: Agrobiznes, TVP1

Powrót do aktualności