Ceny zbóż, notowania, aktualności

Skup zbóż dla najwytrwalszych

Skup zbóż dla najwytrwalszych
Rozpoczęty skup zbóż z dopłatami Agencji Rynku Rolnego może zaraz się skończyć, bo firm skupowych jest bardzo mało. Na przykład w całym województwie lubuskim prowadzą go dwa przedsiębiorstwa w dwóch elewatorach. Rolnicy czekają w palącym słońcu nawet dwa dni.

Rekordowa kolejka 300 traktorów z przyczepami ze zbożem utworzyła się pod magazynami El-Cornu w Bartoszycach (woj. warmińsko-mazurskie). Ostatni w kolejce musiał czekać na przyjęcie 2,5 doby, choć elewator pracuje do wieczora.

 - Przed magazynami dzieją się sceny nie do opisania. Rolnicy mdleją w upale, ale stoją, bo są pozadłużani i muszą szybko sprzedać zboże, żeby spłacać kredyty - tłumaczy Waldemar Sekściński, dyrektor olsztyńskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego.

Potwierdza to Jerzy Kulicki, prezes Rolimpeksu sp. z o.o. w Dobrym Mieście, który jest jedną z pięciu (największą) firm skupujących zboże na Warmii i Mazurach.

 - Skupować będziemy do końca tygodnia, bo na tyle starczy pieniędzy. W 2001 r., z powodu różnicy między cenami z dopłatami a późniejszymi rynkowymi cenami sprzedaży, straciliśmy po 100 zł na tonie, w tym roku wzięliśmy więc kredyt na skup pszenicy i żyta w ilości mniejszej o jedną trzecią - mówi szef Rolimpeksu.

Na Warmii i Mazurach tegoroczne zbiory są najwyższe w ciągu 10 ostatnich lat. Rolnicy chcą od razu sprzedać zboże, bo uważają, że jesienią mogą mieć z tym problemy. Cena z dopłatą wynosi 440 zł za tonę pszenicy konsumpcyjnej i 325 zł za tonę żyta. Cena wolnorynkowa pszenicy wynosi ok. 390 zł.

 - Potrzebna jest wyraźna deklaracja rządu, że dopłaty będę też jesienią, oraz decyzja o uwolnieniu większych pieniędzy na umowy skupowe - uważa Sekściński.

We wtorek rząd zdecydował, że rolnicy, którzy sami przechowają co najmniej 300 t swojego zboża do końca października, w listopadzie otrzymają dopłaty.

 - To dobre rozwiązanie dla dużych gospodarzy. W 2001 r. 183 producentów przechowało u nas 250 tys. ton - mówi prezes z Olsztyna.

Inaczej jest na Dolnym Śląsku.

 - Nasi rolnicy nie mają gdzie przechowywać zboża. Muszą je od razu sprzedać, a skup prowadzi tylko 8 firm z 56, które podpisały umowy. To wina banków. Procedury bankowe są przewlekłe, długie i niedostosowane do sytuacji na rynku - uważa Jacek Sołtys, wicedyrektor ARR we Wrocławiu.

Najgorzej jest w województwie lubuskim, gdzie skupują dwie firmy w dwóch magazynach w Nowogrodzie Bobrzańskim i Lutolu.

 - Odbieramy mnóstwo telefonów od wściekłych i zdesperowanych rolników, którzy stoją w kilkukilometrowych kolejkach. Oni nie mają gdzie magazynować zboża, nie mają też pieniędzy na odnowienie produkcji - zakup ziarna i nawozów, pozostaje im sprzedać zboże natychmiast - tłumaczy dyrektor Sołtys.

Na Podlasiu skup prowadzi 6 firm w 12 magazynach. Nie skupują żyta. Wczoraj najgorsza sytuacja była w Bielsku Podlaskim, gdzie w kolejce stało kilkuset rolników.

 - W tym roku umowy gwarancyjne z Agencją Rynku Rolnego podpisało 600 firm. Na skutek braku kredytów skup prowadzi obecnie jedynie około 100 z nich.

Wicepremier Kalinowski powiedział jednak: - ARR uzyskała po znowelizowaniu ustawy możliwość poręczenia i gwarancji w tym roku do 2 mld zł. Sytuacja jest nadzwyczajna i potrzebne były nadzwyczajne rozwiązania. Takich gwarancji i kwot poręczeń do tej pory nie było.

Wicepremier dodał, że wszystkie banki komercyjne i państwowe otrzymały limit kredytów, do których dopłaci ARR, zgodny z ich oczekiwaniami.

Bankowcy tłumaczą się, że firmy skupujące dopiero przed początkiem żniw zaczęły składać wnioski o kredyty. Pocieszające jest jednak, że ostatnio więcej firm zaczęło się ubiegać o poręczenia ARR. - Dlatego jest szansa, że trudna, a w niektórych regionach bardzo trudna sytuacja w skupie zbóż poprawi się - zaznaczył Kalinowski. Szef resortu rolnictwa przypomniał, że w tym roku obniżono ceny interwencyjne zbóż z 510 zł do 440 zł za tonę pszenicy i z 335 do 325 zł za tonę żyta. Dopłaty do kredytów preferencyjnych są gwarantowane przez państwo.

Źródło: Rzeczpospolita

Powrót do aktualności